Читаем Breslau forever полностью

- No właśnie - ciągnął Wasiak. - Będziesz jadł golonkę i pił piwo wymieszane z wódką. A tam jakaś kobieta w pobliżu. - Zapalił papierosa. - Czy ty w ogóle wiesz, ile jest samotnych kobiet w twojej ojczyźnie? Wiesz, ilu Niemców zginęło na wojnie? Ile tam jest bab do zagospodarowania? Spokojnie, spokojnie. Nawet na kalekę się rzucą. Będziesz jebał jak królik, przecież jaj ci nie urwało.

- A chętnych bab będzie wiele - włączył się Miszczuk. - Wyobraź sobie to. Golonka, piweczko, a ty z babą w ciepłym łóżeczku. Pod kołderką. Rano przejrzysz sobie gazetę, kiedy ona będzie robić śniadanie. Na przykład jakąś tłustą jajecznicę.

Kuger miał usta pełne śliny. Miszczuk nie rezygnował.

- Oczywiście, możemy cię też przekazać UB. Tylko widzisz... - zawiesił głos. - Przyznasz się do przekopania kanału pod Atlantykiem, a potem wyślą cię do takiego obozu za kręgiem polarnym, w którym umrzesz z gaciami pełnymi gówna z paru miesięcy.

Wasiak podszedł z boku. Robił teraz za „dobrego policjanta”.

- No to wybieraj. Jajecznica rano, piwko i ciepluteńka kobieta pod kołderką czy krąg polarny, gdzie się będziesz czołgał po lodzie, bo ci nie dadzą żadnej podpórki. A rabotać musisz.

Miszczuk dodał:

- Jak długo przeżyjesz przy minus czterdziestu?

- Ciepła kobieta w łóżku - wabił Wasiak. - Golonka, piwko, papierosek i poranna gazeta. Albo... minus czterdzieści, wokół druty i strażnicy. Ludzie, którzy będą cię chcieli zjeść. I wszystko ukraść, a ty raczej się przed nimi nie obronisz.

Kuger otarł ślinę z ust.

- Powiem! - wrzasnął. - Wszystko wam powiem!

Miszczuk zapalił papierosa, zaciągnął się głęboko.

- I o to chodziło - wyrwało mu się. - Gadaj, jak na spowiedzi świętej.

Kuger zasłonił dłonią oczy.

- Naprawdę mnie zwolnicie? Poślecie do Niemiec?

- Tak. - Miszczuk żuł amerykańskiego cukierka. Był jakiś dziwny, za cholerę nie dawało się go pogryźć. Na opakowaniu pisało „chewing gum”. Rzeczywiście, ciągnął się jak guma. Milicjant zrobił minę twardziela i połknął całego.

- Grunewald odsuwał mnie od śledztwa, bo uważał, że jestem defetystą. Coś jednak wiem. Towarzyszyłem mu od początku.

Stołówka gestapo była nieczynna. Zabrakło elektryczności i wody. Zrobiło się cholernie zimno, bo wysiadło też ogrzewanie w budynku. W tym mieście nic nie działało. Władze chciały uruchomić jedną linię tramwajową, ale się nie udało. Na torach stał rozbity ruski tank, i to najcięższy. Nie dało rady go przepchnąć, ani nawet pociągnąć ciężarówką. Innego sprzętu nie było. W kamiennych kanionach królowali szabrownicy i Werwolf.

Rozłożyli na stole to, co mieli. Dostali od partii dwa śledzie i kawałek chleba. Jakoś tak głupio było jeść ze stołu, więc rozścielili pod spód gazetę. Widząc desperację Niemca, dali mu kawałek chleba ze śledziem. I trochę wody do popicia. A potem jeszcze pół szklanki bimbru, żeby wiedział, że są do niego pozytywnie nastawieni.

- No dobrze. Jak było?

* * *

Sławek Staszewski wyłączył szerokokątny plazmowy telewizor. Szukał w przepastnej szufladzie. Co wziąć na przeziębienie? Witaminy czy aspirynę? I jakieś krople do nosa. Może maść z ekstraktem majeranku? Nie, do cholery. Kopał w głębokich zasobach swojej szuflady z lekami. Miał całe mnóstwo pastylek, jak każdy lekoman. Może to tylko alergia? No to w takim razie coś z antyhistaminą. Dusiło go wyraźnie. Zrobił sobie kąpiel z solą zawierającą morskie algi. Gmerał po szafkach z alkoholami. Może ludowe sposoby są lepsze? Usiłował usprawiedliwić swój ciąg do picia. Powtarzał sobie zawsze przed lustrem przy goleniu: „Sławek, ty nie jesteś żadnym alkoholikiem. Ty jesteś zwykłym pijakiem!” Był dość bogaty, ponieważ ojciec, znany profesor, zostawił mu spory spadek. Szukał więc pomiędzy francuskimi winami, koniakami, butelkami whisky. Wreszcie wybrał żubrówkę. Pociągnął z gwinta. Zapalił papierosa i nastawił wodę na herbatę.

O co chodzi w tych wszystkich sprawach?

Przeszedł do gabinetu. Wyłączył grającą od wczoraj wieżę na wysięgniku. Od razu mu ulżyło. Wyłączył też komputer stacjonarny. W laptopie podłączonym do sieci wystukał w jakiejś wyszukiwarce: „morderstwa upozorowane na wewnętrzny wybuch ofiary”. Kanapka z jego ulubionym kawiorem była zbyt mała, żeby go nasycić. Zamówił przez telefon pizzę z dostawą do domu. Pociągnął kolejny łyk żubrówki.

Zerknął na wyniki wyszukiwania. Jedyne, co komputer znalazł, to odnośnik do jakiejś powieści. Dla pewności sprawdził linki do piratów. Oczywiście znalazł. Zaczął czytać: „Altbuserstrasse była małą, ale dość długą ulicą. Oficer kripo szedł nią rozdygotany. A może powinien wezwać gestapo? Poprosić o posiłki? Jak? Najbliższy telefon był chyba w aptece na Rynku. Albert Grunewald trzęsącymi się ze strachu rękami rozpiął płaszcz. Wyjął swojego lugera i przeładował. Wiedział, że mu to niewiele pomoże. Jednak musiał rozwiązać tę sprawę”.

Potem podniósł słuchawkę telefonu. Stuknął klawisz, pod którym krył się numer do Marioli. Odebrała po pierwszym sygnale.

- Tak?

- To ja, kochanie. Mam do ciebie ogromną prośbę.

- No? - rzuciła krótko.

- Kochanie, wracaj natychmiast. Proszę. Po prostu wariuję.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк