— Smutny jesteś, panie mój?… — odparła. — Nie tyle ucieszył się Mojżesz widokiem ziemi obiecanej, ile ja, gdyś powiedział, że sprowadzasz się tu, aby ze mną mieszkać. Lecz już dobę jesteśmy razem, a jeszcze nie widziałam twego uśmiechu. Nawet nie mówisz do mnie, ale chodzisz ponury, a w nocy nie pieścisz mnie, tylko wzdychasz.
— Mam zmartwienie.
— Powiedz mi je. Zgryzota jest jak skarb dany do przechowania. Póki strzeżemy jej sami, nawet sen ucieka od nas i dopiero wtedy robi się lżej, gdy znajdziemy drugiego stróża.
Ramzes objął ją i posadził przy sobie na ławce.
— Kiedy chłop — rzekł z uśmiechem — nie zdąży przed wylewem zebrać z pola, żona mu pomaga. Ona pomaga mu też doić krowy, nosi mu jadło za dom, myje go, gdy wróci od pracy.
Stąd urosła wiara, że kobieta może ulżyć kłopotów mężczyźnie.
— Ty w to nie wierzysz, panie?…
— Książęcym troskom — odparł Ramzes — nie poradzi kobieta, nawet tak mądra i władna jak moja matka…
— Przebóg! jakież one są, powiedz mi? — nalegała Sara tuląc się do ramienia następcy. — Według naszych podań, Adam opuścił raj dla Ewy; a przecie on był chyba największym królem najpiękniejszego królestwa…
Książę zamyślił się, po chwili zaczął:
— I nasi mędrcy uczą, że niejeden mężczyzna wyrzekł się dostojeństw dla kobiety. Ale nie słychać, ażeby który zyskał co wielkiego przez kobietę; chyba jaki wódz, któremu faraon oddał córkę wraz z dużym posagiem i urzędem. Ale pomóc do wydźwignięcia się czy to na wyższe stanowisko, czy choćby tylko z kłopotów, kobieta nie potrafi.
— Bo może nie kocha jak ja ciebie, panie… — szepnęła Sara.
— Wiem, że mnie kochasz nad podziw… Nigdy nie żądałaś ode mnie darów ani opiekowałaś się takimi, którzy nie wahają się szukać kariery nawet pod łóżkami kochanek książęcych. Jesteś łagodniejsza od jagnięcia i cicha jak noc nad Nilem; pocałunki twoje są jak wonności z kraju Punt, a uścisk twój słodki jak sen strudzonego. Nie miam miary na twoją piękność ani słów na zalety. Jesteś dziwowiskiem między kobietami, których wargi są pełne niepokoju, a miłość kosztuje drogo. Lecz przy całej doskonałości swojej, w czym ty możesz ulżyć mym troskom? Czy sprawisz, aby jego świątobliwość zrobił wielką wyprawę na Wschód, a mnie mianował wodzem? Czy dasz mi choć aby korpus Menfi, o który prosiłem, albo uczynisz mnie w imieniu faraona rządcą nad Dolnym Egiptem? A czy sprawisz, aby wszyscy poddani jego świątobliwości myśleli i czuli jak ja, jego najwierniejszy?…
Sara spuściła ręce na kolana i smutnie szeptała:
— To prawda, że nie mogę… Nic nie mogę!..
— Owszem, wiele możesz… możesz mnie rozweselić — odparł uśmiechając się Ramzes. — Wiem, że uczyłaś się tańczyć i grać. Zdejm więc te powłóczyste szaty, które przystoją kapłankom pilnującym ognia, i ubierz się w przejrzysty muślin jak… tancerki fenickie… i tak tańcz, i tak mnie pieść jak one…
Sara schwyciła go za ręce i z płomieniami w oczach krzyknęła:
— Ty wdajesz się z takimi wszetecznicami?… Powiedz… niech się dowiem o mojej nędzy…
A potem odeszlij mnie do ojca, w naszą dolinę pustynną, w której obym cię nie była ujrzała!..
— No, no… uspokój się — mówił książę bawiąc się jej włosami. — Muszę przecież widywać tancerki, jeżeli nie przy ucztach, to na uroczystościach królewskich albo podczas nabożeństw w świątyni. Ale one wszystkie razem nie obchodzą mnie tyle co ty jedna, wreszcie… któraż z nich mogłaby dorównać tobie? Ty masz ciało jak posąg Izydy rzeźbione z kości słoniowej, a z tamtych każda ma jakąś skazę. Jedne są zbyt tłuste, inne mają chude nogi albo brzydkie ręce, a jeszcze inne noszą przyprawne włosy. Któraż z nich jest jak ty?… Gdybyś była Egipcjanką, wszystkie świątynie ubiegałyby się, aby posiadać cię za przodownicę swych chórów. Co mówię, gdybyś teraz ukazała się w Memfisie w przejrzystej sukni, kapłani pogodziliby się z tobą, byleś chciała przyjmować udział w procesjach.
— Nam, córkom Judy, nie wolno nosić nieskromnych sukien…
— Ani tańczyć, ani śpiewać`?… Po cóżeś się tego uczyła?
— Tańczą nasze kobiety i dziewczęta same ze sobą, na chwałę Panu, nie zaś po to, aby w męskich sercach zasiewać ogniste ziarna pożądliwości. A śpiewamy… Zaczekaj, panie mój, ja ci zaśpiewam.
Podniosła się z ławki i odeszła w stronę domu. Wkrótce ukazała się z powrotem. Za nią młoda dziewczyna, o wylęknionych czarnych oczach, niosła arfę.
— Co to za dziewczyna? — spytał książę. — Czekaj no, ja gdzieś widziałem to spojrzenie?…
Aha, kiedym tu był ostatnim razem, ta wystraszona dziewczyna przypatrywała mi się z krzaków…
— To moja krewna i służebnica, Ester — odparła Sara.
— Mieszka u mnie już miesiąc, ale boi się was, panie, więc zawsze ucieka. Może być, że kiedy przypatrywała się wam spomiędzy krzaków.
— Możesz odejść, moje dziecko — rzekł książę do skamieniałej dziewczyny. A gdy skryła się za drzewami, dodał:
— Ona także Żydówkà?… A tenże stróż twego domu, który również patrzy na mnie jak baran na krokodyla?
— To jest Samuel, syn Ezdreasza, także mój krewny. Wzięłam go na miejsce Murzyna, któremuś, panie, dał wolność. Wszak pozwoliłeś mi wybierać sługi?…