Читаем Maszeńka полностью

Tak przewędrowali całą zimę, wspominając wieś, marząc o przyszłym lecie, czasami sprzeczając się i ulegając zazdrości, ściskając sobie nawzajem dłonie pod wyłysiałą derką lekkich dorożkarskich sań – na początku zaś nowego roku Maszeńkę wywieziono do Moskwy.

Dziwne, ale rozłąka ta sprawiła Ganinowi ulgę.

Wiedział, że latem wróci na to samo letnisko pod Petersburgiem, początkowo dużo o niej myślał, wyobrażając sobie nowe lato, nowe spotkania, pisał do niej wciąż równie gorące listy, a potem pisywał już rzadziej, kiedy zaś w pierwszych dniach maja przeniósł się na wieś, w ogóle przestał pisać. Wtedy właśnie zdążył zejść się i zerwać ze strojną, miłą, jasnowłosą panią, której mąż walczył w Galicji. A potem Maszeńka wróciła.

Głos jej wybuchł słabo i daleko, w telefonie huczało jak w morskiej muszli, czasami głos jeszcze bardziej odległy i krzyżujący się z jej głosem przerywał im i prowadził z kimś rozmowę w czwartym wymiarze, aparat telefoniczny na letnisku był stary, na korbkę – między nim a Maszeńka było chyba pięćdziesiąt wiorst huczącej mgły.

– Przyjadę – krzyknął do słuchawki Ganin. – Mówię, że przyjadę. Na rowerze, w dwie godziny.

– …nie chciał znowu do Woskriesieńska. Czy mnie słyszysz? Papa za nic nie chciał wynająć znowu domu w Woskriesieńsku. Do ciebie jest stąd pięćdziesiąt…

– Proszę koniecznie przywieźć półbuciki – łagodnie i obojętnie odezwał się ten drugi głos.

I znów wśród brzęczeń błysnęła Maszeńka, niczym w przewróconym teleskopie. Kiedy całkiem znikła, Ganin oparł się o ścianę i poczuł, że płoną mu uszy.

Wyjechał około trzeciej po południu w samej koszuli i sportowych spodenkach, w gumowych pantoflach na bosych stopach. Wiatr wiał mu w plecy, jechał szybko, wybierając gładkie przesmyki pomiędzy ostrymi kamykami na szosie, i wspominał, jak ubiegłego roku, w lipcu, przejeżdżał obok Maszeńki, jeszcze jej nie znając.

Na piętnastej wiorście pękła tylna dętka i długo ją reperował, siedząc koło rowu. Nad polami z obu stron szosy dzwoniły skowronki; w obłoku kurzu przemknął szary samochód z dwoma oficerami w sowich okularach. Mocno napompowawszy zreperowaną dętkę, ruszył dalej, czując, że się przeliczył, że spóźnił się już o godzinę. Zboczywszy z szosy, jechał przez las ścieżką, którą mu wskazał przechodzący chłop. Potem znów skręcił, ale nie tam, gdzie należało, i długo krążył, nim trafił na właściwą drogę. Odpoczął i przekąsił coś we wsi, a kiedy zostało mu już tylko dwanaście wiorst, najechał na ostry kamyk i znowu ta sama dętka oklapła z sykiem.

Zmierzchało już, kiedy dotarł do letniskowego miasteczka, gdzie mieszkała Maszeńka. Czekała na niego przy bramie parku, tak, jak się umówili, już się go jednak nie spodziewając, bo czekała od sześciu godzin. Zobaczywszy go, zachwiała się z przejęcia, omal nie upadła. Miała na sobie białą, przeświecającą suknię, której Ganin nie znał. Kokarda znikła, więc jej śliczna głowa wydawała się mniejsza. W starannie uczesane włosy wpięte były bławatki.

Tego dziwnego, ostrożnie mroczniejącego wieczoru, w lipcowym zmierzchu rozległego miejskiego parku na zapadłej w mech kamiennej płycie w ciągu jednej, szybko przemykającej godziny Ganin pokochał ją gwałtowniej niż dotychczas i jakby przestał kochać na zawsze.

Rozmawiali najpierw w spokojnym uszczęśliwieniu – o tym, że się od tak dawna nie widzieli, o tym, że pośród mchu robaczek świętojański lśni niczym maleńki semafor. Jej tak miłe tatarskie oczy błyskały tuż przy jego twarzy, biała suknia wydawała się świecić w ciemności – i, mój Boże, ten jej zapach, niepojęty, jedyny na świecie…

– Jestem twoja – powiedziała. – Rób ze mną, co chcesz.

W milczeniu, z łomoczącym sercem nachylił się nad nią, jego dłonie zaczęły błądzić po jej miękkich, chłodnych nogach. Park jednak pełen był dziwnych szmerów, jakby ktoś nieustannie przybliżał się zza krzaków; twarda płyta uwierała w kolana i ziębiła; Maszeńka leżała zbyt pokornie, zbyt nieruchomo.

Zamarł, a potem powiedział z zakłopotanym uśmieszkiem:

– Ciągle mi się zdaje, że ktoś tu idzie – i wstał.

Maszeńka westchnęła, obciągnęła niewyraźnie bielejącą suknię i też wstała.

Potem, kiedy szli ku bramie po plamistej od księżycowego światła ścieżce, Maszeńka podniosła z trawy bladozielonego świetlika. Trzymała go na dłoni, pochyliwszy głowę, aż nagle roześmiała się i powiedziała z jakby trochę wiejskim grymasem: “W ogólności to zimny chrobaczek."

Ganin zmęczony, nierad z siebie, zziębnięty w swojej lekkiej koszuli, rozmyślał właśnie o tym, że wszystko skończone, że już nie kocha Maszeńki – a kiedy w kilka minut później, w księżycowej mgle, bladym pasmem szosy ruszył do domu, wiedział, że już więcej do niej nie przyjedzie.

Lato minęło. Maszeńka nie pisała i nie dzwoniła, jego zaś absorbowały inne sprawy i inne uczucia.

Znowu wrócił na zimę do Petersburga, przyśpieszonym trybem złożył w grudniu końcowe egzaminy, wstąpił do szkoły junkrów imienia księcia Michała. A następnego lata, już w roku rewolucji, jeszcze raz zobaczył się z Maszeńką.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Недобрый час
Недобрый час

Что делает девочка в 11 лет? Учится, спорит с родителями, болтает с подружками о мальчишках… Мир 11-летней сироты Мошки Май немного иной. Она всеми способами пытается заработать средства на жизнь себе и своему питомцу, своенравному гусю Сарацину. Едва выбравшись из одной неприятности, Мошка и ее спутник, поэт и авантюрист Эпонимий Клент, узнают, что негодяи собираются похитить Лучезару, дочь мэра города Побор. Не раздумывая они отправляются в путешествие, чтобы выручить девушку и заодно поправить свое материальное положение… Только вот Побор — непростой город. За благополучным фасадом Дневного Побора скрывается мрачная жизнь обитателей ночного города. После захода солнца на улицы выезжает зловещая черная карета, а добрые жители дневного города трепещут от страха за закрытыми дверями своих домов.Мошка и Клент разрабатывают хитроумный план по спасению Лучезары. Но вот вопрос, хочет ли дочка мэра, чтобы ее спасали? И кто поможет Мошке, которая рискует навсегда остаться во мраке и больше не увидеть солнечного света? Тик-так, тик-так… Время идет, всего три дня есть у Мошки, чтобы выбраться из царства ночи.

Габриэль Гарсия Маркес , Фрэнсис Хардинг

Фантастика / Политический детектив / Фантастика для детей / Классическая проза / Фэнтези