Читаем Mistrz i Małgorzata полностью

– Idą nas zaaresztować – odpowiedział Asasello i wychylił stopkę koniaku.

– Aa... no–no... – odrzekł na to Korowiow.

Tymczasem ci, którzy szli od frontu, znaleźli się na podeście drugiego piętra. Tam jacyś dwaj hydraulicy majstrowali przy harmonijce kaloryfera. Idący zamienili z hydraulikami znaczące spojrzenia.

– Wszyscy w domu – szepnął jeden z hydraulików stukając młotkiem po rurze.

Wtedy ten, który szedł na czele grupy, niczego przed nikim nie ukrywając wyjął spod palta czarny mauzer, a drugi idący obok niego – wytrychy. W ogolę ci, którzy zmierzali pod pięćdziesiąty, byli wyposażeni jak należy. Dwaj mieli w kieszeniach cienkie, jedwabne, łatwo rozwijające się sieci, inny miał arkan, jeszcze inny – maski z gazy i ampułki z chloroformem.

Najwyżej sekundę trwało otwieranie drzwi mieszkania numer pięćdziesiąt i przybyli znaleźli się w przedpokoju, a w tej samej chwili trzasnęły drzwi w kuchni, co oznaczało, że druga grupa, zabezpieczająca tyły, również przybyła na czas.

Tym razem, jeżeli nie całkowity, to pewien sukces był jednak oczywisty. Ludzie w mgnieniu oka rozbiegli się po wszystkich pokojach i nigdzie nikogo nie znaleźli, ale w jadalni na stole wykryto resztki – według wszelkich oznak przed chwilą przerwanego – śniadania, a w salonie na gzymsie kominka obok kryształowej amfory siedział ogromny czarny kot. Trzymał w łapach prymus.

W kompletnym milczeniu przybyli dość długo kontemplowali tego kota.

– Ta–ak... rzeczywiście nieźle... – szepnął jeden z nich.

– Nikomu nie przeszkadzam, nikogo nie ruszam, reperuję prymus – nieżyczliwie powiedział kot i nastroszył się – poza tym uważam za swój obowiązek uprzedzić, że kot to zwierzę starożytne i nietykalne.

– Wyjątkowo czysta robota – szepnął jeden z przybyłych, a drugi powiedział głośno i wyraźnie:

– No to, nietykalny kocie–brzuchomówco, pozwól no tutaj!

Sieć rozwinęła się i śmignęła w powietrze, ale ku zdumieniu wszystkich chybiła i złowiła tylko dzban, który natychmiast rozbił się z brzękiem.

– Pudło! – wrzasnął kot. – Hurra! – i nagle, odstawiwszy prymus, wyszarpnął zza pleców brauning. Błyskawicznie wycelował w najbliżej stojącego, ale nim zdążył wystrzelić, z dłoni tamtego zionęło ogniem i wraz z hukiem wystrzału z mauzera kot, wypuszczając brauning i porzucając prymus, klapnął głową na dół z gzymsu na podłogę.

– Wszystko skończone – słabym głosem powiedział kot i malowniczo ułożył się w czerwonej kałuży – odsuńcie się ode mnie na chwilę, pozwólcie mi pożegnać ten padół. O przyjacielu mój, Asasello – wyjęczał kot ociekając krwią – gdzieżeś? – wykręcił gasnące oczy w kierunku drzwi do jadalni – nie przyszedłeś mi z pomocą w chwili nierównej walki, opuściłeś biednego Behemota, zamieniłeś go na setkę – co prawda bardzo dobrego – koniaku! Cóż, niech moja śmierć spadnie na twoje sumienie, zapisuję ci w testamencie mój brauning...

– Sieć, sieć, sieć... – niespokojnie zaczęto szeptać dookoła kota. Ale sieć, diabeł wie dlaczego, o coś się zaczepiła w kieszeni i za nic nie można jej było wyciągnąć.

– Jedyne, co może uratować śmiertelnie rannego kota – odezwał się kot – to maleńki łyczek benzyny – i, wykorzystując zamieszanie, przypiął się do okrągłego otworu w prymusie i napił się benzyny. Krew natychmiast przestała się sączyć spod jego lewej przedniej łapy... Kot poderwał się, żwawy i rześki, porwał prymus pod pachę, śmignął wraz z nim z powrotem na kominek, a stamtąd rozdzierając tapety wlazł na ścianę, mniej więcej po dwóch sekundach znalazł się wysoko nad wszystkimi i zasiadł na metalowym karniszu.

Natychmiast dłonie wczepiły się w zasłonę i zerwały ją razem z karniszem, na skutek czego słońce wpadło do mrocznego pokoju. Ale na ziemię nie spadł ani prymus, ani ozdrowiały nagle kot–przechera. Nie rozstając się z prymusem zdołał śmignąć w powietrzu i wskoczyć na wiszący na środku pokoju żyrandol.

– Drabinę! – krzyknęli na dole.

– Wyzywam na pojedynek – wydzierał się kot przelatując nad głowami ludzi na rozhuśtanym żyrandolu, brauning znowu znalazł się w jego łapach, prymus zaś kocur umieścił miedzy ramionami żyrandola. Kot złożył się do strzału i latając jak wahadło nad głowami przybyłych otworzył do nich ogień. Huk zatrząsł mieszkaniem. Na podłogę posypały się odpryski kryształu z żyrandola, pękło gwiaździście lustro na kominku, wzbiła się chmura tynkowego pyłu. po podłodze skakały wystrzelone łuski, szyby w oknach popękały, a z przestrzelonego prymusa trysnęła benzyna.

Ale strzelanina ta trwała niedługo i sama z siebie zaczęła przycichać. Rzecz w tym, że ani kotu, ani przybyłym nie wyrządziła ona najmniejszej krzywdy. Nikt nie został zabity, nikogo nawet nie zraniono. Wszyscy, w tym również kot, byli cali i zdrowi... Któryś z przybyłych, aby ostatecznie rzecz wyjaśnić, pięć po kolei kuł ulokował w głowie przeklętego zwierzaka, kot w odpowiedzi dziarsko wystrzelał cały magazynek i znowu to samo – żadnego efektu. Kot huśtał się na coraz słabiej się kołyszącym żyrandolu dmuchając, nie wiadomo po co, w lufę brauninga i spluwając na łapę.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Незримая жизнь Адди Ларю
Незримая жизнь Адди Ларю

Франция, 1714 год. Чтобы избежать брака без любви, юная Аделин заключает сделку с темным богом. Тот дарует ей свободу и бессмертие, но подарок его с подвохом: отныне девушка проклята быть всеми забытой. Собственные родители не узнают ее. Любой, с кем она познакомится, не вспомнит о ней, стоит Адди пропасть из вида на пару минут.Триста лет спустя, в наши дни, Адди все еще жива. Она видела, как сменяются эпохи. Ее образ вдохновлял музыкантов и художников, пускай позже те и не могли ответить, что за таинственная незнакомка послужила им музой. Аделин смирилась: таков единственный способ оставить в мире хоть какую-то память о ней. Но однажды в книжном магазине она встречает юношу, который произносит три заветных слова: «Я тебя помню»…Свежо и насыщенно, как бокал брюта в жаркий день. С этой книгой Виктория Шваб вышла на новый уровень. Если вы когда-нибудь задумывались о том, что вечная жизнь может быть худшим проклятием, история Адди Ларю – для вас.

Виктория Шваб

Фантастика / Магический реализм / Фэнтези