Читаем Mistrz i Małgorzata полностью

– No cóż, teraz mam nadzieję, przypomniał pan sobie moje nazwisko?

Ale Stiopa tylko wstydliwie uśmiechnął się i rozłożył ręce.

– A jednak! Czuję, ze po wódce pił pan portwajn. Na litość, któż tak postępuje!

– Chciałbym, żeby to zostało między nami – przymilnie poprosił Stiopa.

– Ależ naturalnie! Ale za Chustowa, rozumie się, nie mogę zaręczyć!

– To pan zna Chustowa?

– Wczoraj widziałem przelotnie tego typa w pana gabinecie, ale wystarczy jeden rzut oka na tę twarz, żeby stwierdzić, że to drań, plotkarz, karierowicz i wazeliniarz.

“Szczera prawda” – pomyślał Stiopa zdumiony tak trafną, dokładną i zwięzłą charakterystyką Chustowa.

Tak więc dzień wczorajszy powoli układał się z kawałków, ale mimo to trwoga nie opuszczała dyrektora Varietes. Rzecz w tym, że w owym wczorajszym dniu ziała przeogromna czarna dziura. Niech mówią, co chcą, ale tego czarnego gościa razem z jego beretem Stiopa w swoim gabinecie wczoraj z pewnością nie oglądał.

– Profesor czarnej magii Woland – dostojnie powiedział gość, a widząc zakłopotanie Stiopy opowiedział mu wszystko od początku.

Wczoraj profesor przyjechał z zagranicy do Moskwy, niezwłocznie stawił się u Stiopy i zaproponował, że wystąpi w Varietes. Stiopa zadzwonił do Stołecznej Komisji Nadzoru Widowisk, uzgodnił sprawę (Stiopa na to zbladł i zamrugał powiekami), a następnie podpisał z profesorem Wolandem kontrakt na siedem koncertów (Stiopa otworzył usta) oraz umówił się, że Woland wpadnie do niego dzisiaj o dziesiątej rano, by uzgodnić szczegóły... Więc przyszedł. Powitała go służąca Grunia, wyjaśniła, że sama dopiero co weszła, że jest tu na przychodne, że Berlioza nie ma w domu, jeżeli natomiast gość pragnie widzieć dyrektora, to niech idzie sam do sypialni. Stiepan Bogdanowicz sypia tak mocno, że ona, Grunia, nie podejmuje się go obudzić. Kiedy artysta zobaczył, w jakim stanie znajduje się dyrektor, posłał Grunię do pobliskiego sklepu po wódkę i zakąskę oraz do apteki po lód i...

– Pozwoli pan... – zaskomlał przybity Stiopa i zaczął szukać portfela.

– Ależ co znowu! – zawołał profesor i o niczym podobnym nie chciał nawet słyszeć.

Tak więc wódka i zakąska stały się zrozumiałe, a mimo to przykro było patrzeć na Stiopę – absolutnie nie przypominał sobie żadnego kontraktu i głowę dałby, że nie widział wczoraj tego Wolanda. Owszem, Chustow tak, ale żadnego Wolanda nie było.

– Pan pozwoli, że obejrzę nasz kontrakt – cicho poprosił Stiopa.

– Ależ oczywiście... oczywiście...

Stiopa spojrzał na dokument i zmartwiał. Wszystko było jak należy. Po pierwsze, jego, Stiopy, własnoręczny zamaszysty podpis... ukośna adnotacja na boku sporządzona ręką dyrektora finansowego Rimskiego zezwalająca na wypłacenie artyście Wolandowi dziesięciu tysięcy rubli a conto należnych mu za siedem koncertów trzydziestu pięciu tysięcy. Co więcej, do kontraktu załączone było pokwitowanie Wolanda na owe otrzymane już dziesięć tysięcy!

“Co się dzieje?!” – pomyślał nieszczęsny Stiopa i w głowie mu się zakręciło. Zaczynają się złowróżbne zaburzenia pamięci? No, oczywiście, rozumie się samo przez się, że po okazaniu kontraktu dalsze wyrażanie zdziwienia byłoby po prostu nieprzyzwoitością. Stiopa przeprosił gościa, że musi na chwilę go opuścić, i tak jak był, w skarpetkach, pobiegł do przedpokoju do telefonu. Po drodze krzyknął w kierunku kuchni:

– Grunia!

Ale nikt się nie odezwał. Stiopa spojrzał na drzwi sąsiadującego z przedpokojem gabinetu Berlioza, jak to się mówi, osłupiał. Zobaczył na klamce olbrzymią, lakową pieczęć na sznurku.

“Moje uszanowanie! – zaryczał ktoś w głowie Stiopy. – Tego jeszcze brakowało!” – i od tej chwili myśli Stiopy pobiegły już nie dwutorowo, ale, jak to się zwykle dzieje w chwili katastrofy, w jednym kierunku i w ogóle diabli wiedzą dokąd. Trudno sobie nawet wyobrazić kaszę, jaka powstała w głowie Stiopy. Było tam i to diabelstwo z czarnym beretem, zimną wódką i nieprawdopodobnym kontraktem... A do tego wszystkiego, jak na zamówienie, jeszcze ta pieczęć na drzwiach! Powiedzcie, komu chcecie, że Berlioz coś przeskrobał – nikt nie uwierzy, no dosłownie nikt nie uwierzy! A jednak pieczęć wisi, wisi jak byk! Ta–ak...

I tu zakipiały w mózgu Stiopy jakieś wyjątkowo nieprzyjemne myśli, o artykule dla pisma, który, jak na złość, niedawno wepchnął Berliozowi... Artykuł, mówiąc między nami, idiotyczny i za marne pieniądze...

Natychmiast w ślad za wspomnieniem o artykule nadbiegło inne, o jakiejś podejrzanej rozmowie, która, o ile pamięta, miała miejsce dwudziestego czwartego kwietnia wieczorem, tu, w stołowym, kiedy Stiopa jadł kolację z Berliozem. To znaczy, oczywiście, w pełnym znaczeniu tego słowa rozmowy tej nie można nazwać podejrzaną (Stiopa nigdy by sobie na coś podobnego nie pozwolił), ale jednak była to rozmowa na jakiś zbędny temat. Zupełnie dobrze, obywatele, mogłoby się obejść bez tej rozmowy. Przed pieczęcią bez wątpienia można by tę rozmowę uznać za zupełne głupstwo, ale teraz, kiedy wisi ta pieczęć...

“Ach, Berlioz, Berlioz! – bulgotało w mózgu Stiopy – Przecież to się po prostu nie mieści w głowie!”

Перейти на страницу:

Похожие книги

Незримая жизнь Адди Ларю
Незримая жизнь Адди Ларю

Франция, 1714 год. Чтобы избежать брака без любви, юная Аделин заключает сделку с темным богом. Тот дарует ей свободу и бессмертие, но подарок его с подвохом: отныне девушка проклята быть всеми забытой. Собственные родители не узнают ее. Любой, с кем она познакомится, не вспомнит о ней, стоит Адди пропасть из вида на пару минут.Триста лет спустя, в наши дни, Адди все еще жива. Она видела, как сменяются эпохи. Ее образ вдохновлял музыкантов и художников, пускай позже те и не могли ответить, что за таинственная незнакомка послужила им музой. Аделин смирилась: таков единственный способ оставить в мире хоть какую-то память о ней. Но однажды в книжном магазине она встречает юношу, который произносит три заветных слова: «Я тебя помню»…Свежо и насыщенно, как бокал брюта в жаркий день. С этой книгой Виктория Шваб вышла на новый уровень. Если вы когда-нибудь задумывались о том, что вечная жизнь может быть худшим проклятием, история Адди Ларю – для вас.

Виктория Шваб

Фантастика / Магический реализм / Фэнтези