– Wątpię, aby to coś dało, sir. Nawet ten gadatliwy nie wie wiele więcej ponad to, co panu właśnie przekazałem. Moim zdaniem nie ma sensu ich trzymać. – Oficer dowodzący
Geary skinął głową, starając się nie okazywać zbyt widocznie ulgi, jaką w tym momencie poczuł, jeszcze niedawno dowódca
– To znakomity pomysł.
Oficer uśmiechnął się.
– Jakieś wiadomości od żywego światła gwiazd, które nasz przyjaciel będzie mógł ponieść w świat?
Geary zapalił się do tego pomysłu, ale równie szybko się opanował. Nagle poczuł się źle, jakby ktoś tym sposobem przekazywał mu wiadomość, której nie mógł zobaczyć ani usłyszeć, a jedynie poczuć.
– Niech głosi, co mu ślina na język przyniesie, ale nie sądzę, by przemawianie do niego w imieniu żywego światła gwiazd było dobrym pomysłem.
Uśmiech zniknął z twarzy oficera jak zdmuchnięty.
– Nie zamierzałem sugerować świętokradztwa, sir!
– Wiem. To co uważamy za słuszne, wcale nie musi być takie w ich oczach. Rozumie mnie pan? Lepiej dmuchać na zimne.
– To prawda – przyznał dowódca
– Dobrze. Raz jeszcze dziękuję za znakomitą robotę wywiadowczą.
Ledwie wizerunek kapitana zniknął z wyświetlacza, Geary odwrócił się do obu kobiet i opowiedział im o informacjach uzyskanych podczas przesłuchań. Swoje uwagi zostawił na sam koniec.
– Dwaj ocalali DONowie walczyli pomiędzy sobą, któremu przypadnie w udziale zaszczyt zniszczenia niedobitków naszej floty na Ixionie. Trwało to kilka godzin. Pani współprezydent, czy Syndycy nie mają jakiejś hierarchii dodatkowej, czegoś na wzór naszej wysługi lat?
Wiktoria pokręciła głową.
– Stanowisko DONa to połączenie funkcji cywilnych i wojskowych. Pozycja, jaką zajmuje, jest wyznaczana częściowo przez jego rangę, a częściowo przez wpływy polityczne.
– Chce pani powiedzieć, że ich struktury dowodzenia przypominają… – rzucił przepraszające spojrzenie w stronę Desjani – że przypominają struktury stosowane w naszej flocie? Wydawało mi się, że Syndycy mają prostszy system dowodzenia. Wszystko, z czym się spotykaliśmy, na to wskazywało.
– Do pewnego stopnia ma pan rację – wyjaśniła cierpliwie Rione, aczkolwiek nie bez cienia satysfakcji z powodu dyskomfortu, jaki tymi słowami sprawiła Tani. – Wszyscy funkcjonariusze poniżej rangi DONa wiedzą, że lepiej dla nich, jak nie mącą wody. Ale jak już osiągną szczyt, noże idą w ruch. W najwyższych kręgach władz Syndykatu trwa nieustanna walka o pozycję, lepsze przydziały i tylko ten, kto najszybciej rozdaje ciosy i potrafi wbić nóż w plecy, kiedy trzeba, może dostać się do Rady Najwyższej.
– Zupełnie jak w naszej klasie politycznej – mruknęła Desjani niby do siebie, ale na tyle głośno, żeby Rione ją usłyszała. Jednakże Wiktoria tylko się uśmiechnęła, nie spuszczając oczu z Geary’ego.
– DON, który przyniesie im twoją głowę, ma pewne miejsce w Radzie. Nic więc dziwnego, że ci dwaj DONowie stracili tyle czasu na walkę o tak wielki zaszczyt. Wbrew temu, co sądzi syndycki informator, większość tego czasu zużyli nie na wzajemne podgryzanie, ale na przekonanie dowódców najważniejszych jednostek, że wydane przez zabitego przełożonego rozkazy dotyczą właśnie ich, a nie tego drugiego. A kapitanowie mieli wielkiego stracha przed odebraniem rozkazów ze strony osoby nieupoważnionej bez masy papierków, którymi mogliby się zasłonić w razie porażki.
– We flocie Sojuszu bywało podobnie – zauważył Geary. Flota poszukiwała nowego dowódcy po śmierci admirała Blocha, a Syndycy usiłowali dojść do porządku ze swoimi kodeksami, gdy zabrakło ich głównodowodzącego. Gdyby flota Sojuszu trzymała się sztywno własnego regulaminu, nikt nigdy nie ważyłby się kwestionować jego prawa do dowodzenia. Został mianowany kapitanem sto lat wcześniej, wprawdzie „pośmiertnie”, ale o wiele dekad przed najstarszymi oficerami służącymi pod admirałem. Mógł sobie jednak bez problemu wyobrazić, że inne problemy, które wynikały ze strachu oficerów przed złamaniem zasad, mogły doprowadzić do prawdziwych kryzysów. – Tak czy inaczej, dzięki temu szczęśliwemu zbiegowi okoliczności uzyskaliśmy cztery dodatkowe, a może nawet i więcej godzin przewagi.
– Nie zawdzięczamy tego żadnemu „zbiegowi okoliczności” – zaprotestowała Desjani. – Poprowadził pan pierwszy atak na syndycką formację tak, aby uderzyć w miejsce, gdzie powinien się znajdować okręt flagowy.