Geary walczył przez chwilę z kolejnymi menu, ale wreszcie trafił na odpowiedni diagram pokazujący aktywność na pokładach syndyckich jednostek. Obserwował symbole oznaczające mechaników Sojuszu wysadzających grodź po grodzi i oczyszczających drogę do ładowni wypełnionych pierwiastkami śladowymi. Za każdym razem gdy kończyli robotę, pojawiał się nowy transmiter i można było rozpocząć szybsze przetaczanie ważnych surowców.
– Zadziwiająco niepokojąca symbolika, nieprawdaż? – wyszeptała Rione tuż nad ramieniem Geary’ego. – A może wygląda tak tylko z kobiecej perspektywy?
Geary pokręcił głową.
– Poczekaj, aż zaczniemy wypompowywać zawartość ich ładowni.
Założę się, że nie widziałaś jeszcze rabunku w takiej skali.
– Czy Syndycy mają to, czego potrzebujemy?
– Nie wszystko… – Geary przejrzał szybko dane na wyświetlaczach. Na wielu zachodzących na siebie oknach pojawiały się wyczerpujące dane o brakach i o zawartości syndyckich ładowni. Widział masę zupełnie nic mu nie mówiących nazw i nie potrafił ocenić stanu przeprowadzanej operacji.
– Dlaczego system nie wyświetla po prostu ilości potrzebnego i pozyskiwanego surowca? Kapitanie Desjani, czy może pani rozkazać wachtowym przekierowanie do mnie uproszczonych danych na temat operacji przejmowania surowców?
Desjani skinęła głową, natychmiast przekazała dalej jego polecenie i uśmiechnęła się promiennie.
– Właśnie wylądowały dwa ciężkie transportery z
– Znakomicie. Czy to wszystko, co może nam zaoferować
– Jeśli czas pozwoli, przyleci jeszcze trzeci transporter, sir.
Całkiem nieźle. Geary uśmiechnął się do siebie.
– Gdybyśmy jeszcze mogli zdobyć żywność…
Jeden z wachtowych chrząknął znacząco, jakby chciał zwrócić na siebie uwagę.
– Wybaczy pan, sir. Jeśli mogę… – Jego palce zatańczyły na klawiaturze, a Geary natychmiast zobaczył nowe okienko z tabelami, w których mógł zapoznać się z całkowitą pojemnością ładowni jednostek pomocniczych, ilością surowców znalezionych na syndyckich remontowcach i wartością przetransferowanych już pierwiastków.
– Dziękuję. Jakie dane znajdują się w tej kolumnie?
– Zapasy żywności, sir – odparł natychmiast wachtowy tonem podwładnego zadowolonego z tego, że udzielił odpowiedzi przełożonemu, zanim padło pytanie. – Na wszystkich jednostkach Syndykatu znaleźliśmy zapasy żywności. Z tego co słyszałem, zapasy znajdujące się na cywilnych jednostkach są nawet niezłe. Wprawdzie nie ma tego za wiele, ale uzupełnimy choć częściowo nasze braki.
– Czy pobrano próbki celem wykluczenia skażeń? – zapytała Rione.
Mechanik wyglądał na zaskoczonego.
– Oczywiście, pani współprezydent. Jestem pewien, że zostały sprawdzone, podobnie jak wszystkie pierwiastki śladowe wydobywane z syndyckich ładowni. Ale zlecę wykonanie ponownych analiz.
– Pełen zakres, makro, mikro, nano, organiczne i nieorganiczne – wyliczyła Rione.
– Tak jest, pani współprezydent. Upewnię się, czy wszystko zrozumieli… ale… – Mechanik zamilkł, widać było, że zastanawia się, czy Rione jest upoważniona do wydawania rozkazów jemu albo komukolwiek z jednostek pomocniczych.
– Upewnijcie się, że to zostało zrobione – wtrącił Geary.
Mechanik zasalutował zadowolony, że otrzymał potwierdzenie rozkazu z ust osoby do tego upoważnionej, i odwrócił się, aby wprowadzić potrzebne komendy.
– Przepraszam, że się wtrąciłam pomiędzy pana n podwładnych – powiedziała Wiktoria. – Powinnam poprosić o zezwolenie na rozmowę z tym marynarzem.
– Nic podobnego. Cieszę się, że zwróciła pani uwagę na potrzebę wykonania analiz. Ktoś mógłby zaniedbać sprawdzenia, czy Syndycy nie zatruli żywności przed opuszczeniem swoich okrętów, skoro wszystko inne idzie nam jak po maśle.
– Czasami dobrze jest mieć pod ręką przebiegłego polityka. – Rione odwróciła się, by zająć znów swoje miejsce, ale nie odeszła, na wyświetlaczu Geary’ego bowiem pojawiła się kolejna wiadomość.
Pułkownik Carabali wyglądała na bardzo zadowoloną, jak na komandosa rzecz jasna.
– Wydaje mi się, że odnaleźliśmy wszystkich jeńców uwięzionych na wraku
– Ilu ich jest? – zapytał Geary, przypominając sobie liczebność załóg okrętów utraconych w tym systemie.