– Mam nadzieję, że nie o niego mi chodziło! Uwielbiam
Gdy wrócił do swojej kajuty, ze zdziwieniem zauważył, że Wiktoria pomimo tak późnej pory stoi przed obrazem przedstawiającym gwiazdy i wpatruje się w niego intensywnie.
– Czy coś się stało?
– Skąd mogę wiedzieć? – odparła Rione.
– Jestem tylko twoją byłą kochanką. Rozmawiałeś z nią.
Geary skrzywił się, słysząc te słowa.
– Chodzi ci o kapitan Desjani? Ona jest kapitanem mojego okrętu flagowego…
– A ty nie możesz zasnąć, dopóki nie porozmawiasz o swojej ukochanej flocie – powiedziała Wiktoria, ale nie słyszał w jej głowie jadu czy gniewu, raczej rezygnację.
– Między nami nic nie zaszło, Wiktorio. Wiesz doskonale, że nie ma na to żadnych szans.
Rione nie odwracała się jeszcze przez chwilę, dopiero potem spojrzała na niego, ale jej twarz była jak zwykle nieprzenikniona.
– A jednak coś jest między wami. Nic fizycznego. O nie. Żadnych niewłaściwych zachowań. Muszę to uczciwie przyznać. Żadne z was nie posunęłoby się do czegoś takiego. Ale łączy was więź emocjonalna, coś, co wykracza daleko poza stosunki zawodowe, wiesz o tym doskonale, John. – Zrobiła długi wydech, znów patrząc w gwiazdy. – A ja nie chcę być tą drugą dla żadnego mężczyzny.
Zastanawiał się, co odpowiedzieć.
– Nie sądziłem…
– Nie. Nie sądziłeś. Ja też nie dałam ci nigdy powodu, żebyś pomyślał, że łączy nas coś więcej niż tylko łóżko. Ale silna kobieta potrzebuje silnego mężczyzny, a ja zaczęłam wymagać od ciebie czegoś więcej niż tylko seksu. Ale mi tego nie dawałeś. Przyznaj sam. Nie kochasz mnie. Pożądasz mojego ciała, ale nie jesteś w stanie mnie pokochać.
– Nie mogę powiedzieć z całą szczerością, że cię kocham – przyznał Geary. – Ale nie pragnąłbym ciebie, gdybym cię nie szanował i nie uwielbiał.
Rione skierowała blady uśmiech w stronę narożnika kajuty.
– Tego chce każda kobieta. Być pożądaną i wielbioną.
– Przepraszam. Sama cały czas powtarzałaś, że nie będziemy sobie niczego obiecywać.
– To prawda. I złamałam dane ci słowo. Częściowo. Tylko nie ubzduraj sobie, że szaleńczo się w tobie zakochałam. Ale nigdy nie będę tą drugą – powtórzyła. – Mam swoją dumę. – W drodze do włazu zatrzymała się na moment, by spojrzeć na Geary’ego. – Zmień kody zamka, jak tylko wyjdę, żebym nie miała swobodnego dostępu do twojej kajuty.
Geary skinął głową.
– Skoro tego chcesz.
– To czego ja chcę, i tak już się nie liczy. Ale ty musisz zrozumieć, co do ciebie mówię. Pojawię się tutaj wyłącznie jako twój doradca.
– Dziękuję. Twoje rady są naprawdę większą pomocą dla mnie, niż sądziłem. Skrzywiła się, a potem pokręciła głową.
– Sojusz potrzebuje tej floty i ciebie. Pozostanę po twojej stronie, dopóki będę widziała, że wyznajesz te same zasady co i ja. Ale już nigdy więcej nie wślizgnę się do twojego łóżka i nie poproszę, byś przyszedł do mojego, bo wiem, że kochając się ze mną, pozostaniesz myślami przy niej, a tego nie zniosę.
Siedział jeszcze długo po tym, jak Wiktoria zamknęła za sobą właz, uzmysławiając sobie trafność jej spostrzeżeń. Jedyna kobieta, którą mógł posiąść w tej flocie, nie była tą wymarzoną, a Rione miała pełne prawo nie zaakceptować układu narzucającego jej rolę mniej uprzywilejowaną.
Wstał w końcu i podszedł do konsoli zamka, by anulować kod umożliwiający jej wolny dostęp do jego prywatnej kajuty. Wykonanie tego gestu określało definitywnie, że nie zobaczy jej już u siebie, chyba że będzie chodziło o omówienie spraw floty. Co ciekawe, w tym momencie poczuł zarówno winę, jak i ulgę.
OSIEM
Dwa dni na Branwynie, dwa dni do osiągnięcia punktu skoku. Syndycy starali się stąd wynieść jak najszybciej mogli. Nie przyszła żadna odpowiedź na przesłane im raporty sytuacyjne z Lakoty, więc Geary’emu pozostała wyłącznie nadzieja, że mieszkańcy tego systemu zareagują w końcu na błagania o ratunek.
– Co pańscy szpiedzy donieśli dzisiejszego ranka? – zapytał, zajmując swoje miejsce na mostku.
Na wirtualnym obliczu Duellosa pojawił się wyraz oburzenia, gdy kapitan również siadał.
– Politycy mają szpiegów, ja korzystam wyłącznie ze źródeł, kapitanie Geary.
– Przepraszam.
– Przeprosiny przyjęte. Nie dowiedziałem się zbyt wiele, ale pomyślałem, że przyda się panu chwila rozmowy.
– Słuszny domysł. Dziękuję. O czym więc będziemy rozmawiać?