się z fakturą skóry i każdym zagłębieniem. Zamknął oczy, poddając się dotykowi
Snape'a i drżąc, kiedy te ręce docierały do najbardziej wrażliwych miejsc. Mężczyzna
błądził wzrokiem w ślad za dłońmi, napawając się miękkością i delikatnością skóry
chłopca, który w tej właśnie chwili należał cały tylko i wyłącznie do niego.
Uświadomiwszy to sobie, Harry poczuł, jak jego ciało reaguje samoczynnie, a
członek drga nieznacznie, jak gdyby również błagał o dotyk. Harry mruczał cicho z
przyjemności, a jednocześnie coraz bardziej niecierpliwił się.
Mistrz Eliksirów w ogóle jeszcze go
Nagle jego nogi zostały uniesione w górę i oparte o odziane w czerń ramiona
mężczyzny. Harry otworzył oczy i wciągnął gwałtownie powietrze widząc małą
buteleczkę, którą Snape trzymał w dłoni. Świadomość Gryfona wyrwała się z jego
ciała i dryfowała teraz gdzieś w oddali obserwując tę scenę i nie mogąc wyjść z
niedowierzania.
Czarne włosy Snape'a opadły na jego twarz, kiedy odstawił butelkę na bok i
pochylił się nad Harrym, unosząc jednocześnie jego biodra. Przenikliwe oczy ukryte
za zasłoną włosów płonęły podnieceniem i jakąś dziwną satysfakcją. Serce Harry'ego
biło jak oszalałe, a krew w żyłach rozpalała skórę skuteczniej, niż rozżarzony
pogrzebacz.
Zacisnął pięści i zamknął oczy, wyczekując.
Obawiał się. Bał się tego, co za chwilę nastąpi. Ale byłby głupcem, gdyby się
obawiał.
Wtedy poczuł palec Mistrza Eliksirów wsuwający się w niego.
Gwałtownie otworzył oczy, a z ust wyrwał mu się jęk. Nie był to jednak jęk bólu.
Raczej zaskoczenia. Palec mężczyzny był śliski i pokryty czymś, co rozgrzewało
mięśnie Harry'ego i sprawiało, że powoli się rozluźniał.
- Zaskoczony, Potter? - Snape uśmiechnął się złośliwie, widząc grymas na twarzy
chłopaka. - Ta maść sprawi, że wpuścisz mnie bez żadnego oporu. Ciężko byłoby mi
w ciebie wejść, gdybyś się przede mną bronił. A broniłbyś się na pewno, zapewniam
cię. Jednak teraz nie będziesz miał już na to żadnego wpływu. Wpuścisz mnie, czy
będziesz tego chciał, czy nie. - Snape pochylił się nad Harrym, wbijając płonący
wzrok w przerażone oczy chłopaka. - A ja będę cię rozrywał. Cal po calu.
Harry zajęczał, czując, że każde słowo wypowiedziane tym mrocznym,
uwodzicielskim tonem wprawia jego erekcję w stan drżącej ekstazy, jak gdyby same
słowa Mistrza Eliksirów mogły doprowadzić go do orgazmu.
- Będziesz krzyczał, Potter. Będziesz krzyczał z bólu, ale nie będziesz potrafił
przed tym uciec. - Harry wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, kiedy do pierwszego
palca dołączył drugi, rozpychając jego wnętrze i przygotowując go do przyjęcia
czegoś znacznie,
wdzierać do jego umysłu i podsycać płonące w nim pożądanie równie skutecznie, co
poruszające się w nim, długie palce. Ten wzrok sprawiał, że Harry nie potrafił nawet
pisnąć, by zaprotestować. Zresztą, jak mógłby?
Robił wszystko, by to osiągnąć. Teraz nie było już odwrotu. I pomimo tego, że z
każdym słowem Mistrza Eliksirów oczy Harry'ego robiły się coraz szersze z
przerażenia, ogień podsycany nieustannie w jego lędźwiach i umyśle sprawiał, że
niemal kwilił z pragnienia, by Snape dał mu w końcu to wszystko, o czym mówił.
- Kiedy w ciebie wejdę - kontynuował Snape - będziesz wił się i jęczał. A
jednocześnie będziesz błagał mnie, żebym nie przerywał.
Ciałem Harry'ego wstrząsnął silny dreszcz, wywołany potężną eksplozją żaru,
spowodowaną sączącymi się z ust Mistrza Eliksirów obietnicami. Harry miał
wrażenie, że jeszcze chwila i oszaleje. Snape go katował. Znęcał się nad nim,
szepcząc mu takie rzeczy i obserwując, jak przez twarz chłopaka przepływa tysiące
emocji naraz, których nie był w stanie ukryć. Usta mężczyzny wykrzywił uśmiech
pełen złośliwej satysfakcji.
Gryfon odwrócił głowę, spoglądając zamglonym wzrokiem na ustawione w
równych rzędach ławki, w których zasiadał przez ponad pięć lat i nigdy, nawet w
najdziwniejszych marzeniach sennych, nie przyszłoby mu do głowy, że pewnego
dnia będzie się kochał z nauczycielem w tej sali, na jego biurku. Wyobraził sobie
uczniów zasiadających w ławkach i uświadomienie sobie obrazu, jaki zapewne
mieliby przed oczami sprawiło, że jego umysł zakwilił z wysiłku ogarnięcia tej sceny.
Zobaczył siebie, całkowicie nagiego, leżącego na biurku, z uniesionymi i opartymi
o czarne ramiona nogami. Zobaczył wysoką, ciemną sylwetkę pochylającą się nad
nim i przygotowującą go palcami do tego, co już niedługo miało nastąpić. Czarne,
płonące oczy utkwione były w jego twarzy. Szorstka szata drapała i podrażniała
skórę. Zapach eliksirów unosił się wokół Mistrza. Pergaminy wbijały mu się w plecy.
Obrazy wirowały mu przed oczami. Palce wsuwały się w niego coraz szybciej.
Harry czuł teraz tylko żar, rozchodzący się falami po ciele. Jego zmysły były
atakowane ze wszystkich stron i miał wrażenie, że powinien mieć ich jeszcze kilka,
by pomieścić całą gamę doznań wstrząsających jego ciałem.