Читаем Desiderium Intimum полностью

go wypije... Jeszcze tylko kilka krótkich chwil i wszystko zniknie. Nie będzie już

odwrotu. Ten wyjący, szamoczący się w nim potwór pozostanie tylko wspomnieniem.

Ten potwór, którego Severus ledwie utrzymywał w ryzach. Ten potwór, który chciał

strącić filiżankę na podłogę i wszystko zaprzepaścić.

Nie pozwoli mu na to!

Walczył z nim, od kiedy tylko Harry wszedł do jego komnat. Objawiał się w

nerwowych reakcjach, nad którymi trudno było mu zapanować, w drżeniu rąk, kiedy

sięgał po fiolkę z eliksirem, w przyspieszonym pulsie, który sprawiał, że jego krew

krążyła znacznie szybciej, a czas wydawał się zwalniać i ciągnąć w

nieskończoność... To on sprawiał, że Severus miał wrażenie, jakby opadał w

przepaść, kiedy Harry uśmiechał się do niego promiennie, i musiał zamknąć przed

tym oczy i wypić całą szklankę whisky, aby wrażenie ustało.

I wtedy Potter sięgnął po filiżankę. I Severus nie potrafił oderwać wzroku od jego

dłoni unoszącej się do ust i nie potrafił powstrzymać wrażenia, jakby z każdym

centymetrem przepaść zamykała mu się nad głową, pogrążając go w ciemności. I

nagle usłyszał swój własny głos, wypowiadający:

- Wiesz... w całym swoim życiu nie spotkałem większego tchórza niż twój ukochany

ojciec chrzestny. Nigdy nie odważył się zaatakować samotnie. Zawsze musiał mieć

jak największą widownię, żeby wszyscy mogli oglądać jego szczeniackie popisy i

zadzieranie nosa.

Dłoń Harry'ego znieruchomiała. Pomieszczenie wypełniło się lodowatymi

płomieniami, odbijającymi się w czarnych oczach Severusa.

Nie rób tego! Pozwól mu to wypić! To tylko słabość. Pokonaj ją! Pokonaj, inaczej

wszystko przegrasz.

Potter coś mu odpowiedział, ale Severus słyszał jedynie szum w uszach. I widział

jedynie filiżankę, którą chłopak znowu zaczął podnosić. I kiedy tylko jego wargi

zetknęły się z brzegiem naczynia, usta Severusa ponownie zareagowały

samoczynnie, wyrzucając z siebie pełne jadu słowa:

- Twój ojciec był jeszcze gorszy. Arogancki do granic możliwości. Uwielbiał się

popisywać. Wiecznie otoczony wianuszkiem takich samych przygłupów jak on,

którym imponował swoimi niebezpiecznymi, idiotycznymi pomysłami. Chodził po

szkole, zachowując się jak pan i władca, wyobrażając sobie, że wszystko mu wolno,

a prawda jest taka, że był napuszonym, żałosnym prostakiem.

Twarz Harry'ego wykrzywiła się w wyrazie gniewu. Filiżanka odsunęła się od jego

warg i pomieszczenie przecięła błyskawica. Wszystko zaczęło wirować, porwane

przez tajfun lodu i ognia, a w samym środku cyklonu pozostali tylko oni dwaj. Dłonie

Severusa tak mocno zacisnęły się na oparciach fotela, iż pod skórą zarysowały się

błękitne żyły.

Co ty wyprawiasz, do jasnej cholery? Opanuj się! Nie spieprz wszystkiego, co

osiągnąłeś! Zduś to, zdepcz, zgnieć! Na tę jedną chwilę. Zaraz będzie po wszystkim.

Tylko kilka łyków i będzie po wszystkim...

Jego oczy pochłonął ogień, kiedy patrzył, jak chłopak ponownie podnosi filiżankę do

ust.

Zacisnął wargi z taką siłą, że było to niemal bolesne

On nic dla ciebie nie znaczy. Jest tylko przynętą, odskocznią, środkiem do

zrealizowania celu... Nie potrzebujesz go. Nie potrzebujesz jego śmiechu, zapachu,

jego entuzjazmu, oddania, ciepła... Nie potrzebujesz jego obecności! Nie

potrzebujesz!

Filiżanka ponownie zetknęła się z wargami Harry'ego. I wszystko nagle zamarło.

Łącznie z oddechem Severusa. Ale nawet pomimo braku powietrza, pomimo

niekończącego się krzyku w umyśle, jego usta otworzyły się, wyrzucając z siebie

słowa:

- Nie tylko był żałosnym prostakiem, ale również najgorszą kanalią, jaką kiedykolwiek

spotkałem na swojej drodze. Razem z Blackiem zaśmiewali się ze swych marnych

dowcipów i w tych swoich mikroskopijnych móżdżkach uroili sobie, że są ponad

resztą, że nie dotyczą ich żadne zakazy ani reguły, że na zawsze pozostaną lepsi od

innych... a teraz obaj nie żyją. Jakież to przykre...

TRZASK!

Filiżanka wylądowała na stole, a jej zawartość na blacie. I Severus miał jednocześnie

wrażenie, jakby tonął, nie mogąc zaczerpnąć tchu, i jakby wypłynął na powierzchnię i

w końcu mógł nabrać powietrza.

- Dosyć! Odwołaj to! Natychmiast to odwołaj! Nic nie wiesz o moim ojcu! To ty jesteś

żałosnym prostakiem, a nie on! Mówisz te wszystkie rzeczy teraz, kiedy już go nie

ma i nie może się obronić. Dlaczego wtedy mu się nie postawiłeś? Dlaczego nie

wyzwałeś go na pojedynek, skoro tak go nienawidziłeś?

Severus zdawał sobie sprawę, że Potter stoi nad nim, wykrzykując te wszystkie,

pełne dziecięcej złości słowa, ale nie był w stanie zareagować. Wpatrywał się tylko w

rozlaną ciecz, czując, jak wszystko, co budował, sypie mu się w palcach. Każdy

kamień, który z takim wysiłkiem układał, rozsypywał się w proch.

I dlaczego? Tylko dlatego, że dał się pokonać tej pieprzonej słabości! Temu

niewdzięcznemu smarkaczowi, który stał teraz przed nim i ośmielał się podnosić na

niego głos, tak jak ośmielił się wedrzeć w jego życie i wszystko mu pokrzyżować,

wszystko zniszczyć! Wszystko!

Zerwał się z fotela, kierując ku niemu kipiące wściekłością spojrzenie.

- Ponieważ był tchórzem - wysyczał mu prosto w twarz, targany od środka jątrzącym

Перейти на страницу:

Похожие книги