Читаем Desiderium Intimum полностью

Wyobrażacie sobie? Taki cudowny widok... - Po tych słowach, ku uciesze Ślizgonów,

Zabini wstał i przykładając rękę do czoła, zaczął udawać omdlenie.

Ale Severus niemal go nie dostrzegał. Przed oczami mignęła mu wizja potłuczonych

okularów i spływającej po czole krwi...

A więc był aż tak osłabiony... aż tak wiele kosztowało go utrzymanie tej

niewzruszonej, zbudowanej ze stali i lodu fasady, za którą się ukrywał...

Dopiero głośniejszy wybuch śmiechu Ślizgonów sprowadził go z powrotem do klasy.

Spojrzał na swych podopiecznych, czując kąsający jego wnętrzności żar gniewu.

Jego dłonie zacisnęły się mimowolnie i musiał szybko się odwrócić, ponieważ

uświadomił sobie, że jego maska opada i nie jest w stanie dłużej jej utrzymać. I w

momencie, w którym to zrobił, wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Na ułamek

sekundy rozbłysła skumulowanymi emocjami, zmieniającymi się niczym w

kalejdoskopie, ale już po chwili ponownie była zacięta i niedostępna. Przypominało to

bezgłośną eksplozję, która dokonuje się na dnie morza. To, co widać na powierzchni,

jest tylko dalekim echem piekła rozgrywającego się na samym dnie.

Wiedział, że obserwują go wszyscy Ślizgoni. Na pewno oczekują stosownego

komentarza. I z pewnością ich nie zawiedzie...

Sięgnął po różdżkę i machnął nią w stronę tablicy. Na ciemnej powierzchni pojawiły

się litery. Następnie odwrócił się z powrotem w stronę klasy. Jego twarz wykrzywiał

teraz zimny, szyderczy grymas.

- Mam nadzieję, że wasze wyniki będą znacznie lepsze, skoro nie ma dzisiaj wśród

was osoby, która najbardziej zaniżała poziom tej klasy - wypowiedział, wkładając w

słowa tyle kpiny, ile tylko zdołał. Zobaczył pełne zadowolenia uśmieszki na twarzach

Ślizgonów. - Na tablicy i w książkach na stronie trzysta dziewiętnastej znajdziecie

wszelkie informacje dotyczące Eliksiru Odkażającego. Macie czas do końca zajęć.

Zaczynajcie.

Po tych słowach podszedł do swojego biurka, usiadł przy nim, wyciągnął z szuflady

pierwszą lepszą książkę, rozłożył ją przed sobą i pochylił się nad nią, wbijając w litery niewidzące spojrzenie i pogrążając się w myślach.

Wiedział, że to, co zamierza zrobić, było ryzykowne i nieprzemyślane, ale musiał

dowiedzieć się, w jakim Potter jest stanie.

Pójdzie do niego dzisiejszej nocy.

Nic innego się nie liczyło.

***

Severus wyciągnął z ukrytej w szacie kieszeni niewielką buteleczkę. Przyłożył ją do

ust i wypił dwa łyki. Spojrzał na przezroczysty płyn i po chwili ponownie przyłożył

butelkę do ust, tym razem wypijając całość. Zakorkował ją i włożył z powrotem w

szaty. Po krótkiej chwili powietrze wokół niego zaczęło falować, a sylwetka zlewać

się z przestrzenią. Tak jakby tracił kontury i wtapiał się w otoczenie. Zanim jednak

stopił się z nim całkowicie, wyciągnął jeszcze różdżkę i kierując ją na siebie,

wyszeptał:

- Invisibilis Verum.

Schował różdżkę z powrotem i sięgnął do klamki. Delikatnie uchylił drzwi i wśliznął

się do pogrążonego w ciemności szpitala. Jedynie wpadające przez wysokie okna

promienie księżyca dawały odrobinę światła, a raczej rozświetlały mrok.

Severus bezszelestnie zbliżył się do jedynego zajętego łóżka. Zmarszczył brwi, kiedy

jego spojrzenie padło na bladą, pogrążoną w głębokim śnie twarz, na ciemne plamy

wokół oczu, zapadnięte policzki, czarne włosy, rozrzucone w nieładzie na białej

poduszce.

Prawa dłoń mężczyzny drgnęła i uniosła się nieco, ale zatrzymał ją i zacisnął w pięść.

Przymknął na chwilę powieki.

Nie możesz tego zrobić... Miałeś go tylko zobaczyć...

Otworzył oczy. Jego spojrzenie niemal z czułością otuliło twarz Harry'ego. Długie

palce rozprostowały się.

Tylko ten jeden raz...

Nie był w stanie się powstrzymać. Jego dłoń łagodnie dotknęła twarzy Harry'ego i w

momencie, kiedy to zrobił, kiedy jego chłodne palce musnęły gładką skórę... cała

przestrzeń wypełniła się czerwienią. Gorącą i falującą, niczym płynny, przelewający

się przez gardło żar. Wszystko wokół wydawało się wirować, coraz szybciej i

szybciej.

Przez pewien czas Severus po prostu stał nad nim, delikatnie gładząc policzek

Harry'ego, ale po chwili oderwał rękę i złapał leżącą na przykryciu bladą dłoń. Z

dziwnym, przypominającym ostatni oddech pokonanego westchnieniem, opadł na

stojące obok łóżka krzesło i nie odrywając spojrzenia od twarzy Harry'ego, ujął tę

dłoń w obie ręce, przyciągając ją do swych ust i całując z oddaniem. Wszystko

wirowało teraz jeszcze szybciej i wydawało się, że płomienie liżą już nawet sufit. Na

przemian ściskał i całował bezwładną rękę, tak jakby... jakby przepraszał.

W końcu znieruchomiał, z dłonią przyciśniętą do cienkich warg i wzrokiem utkwionym

w twarzy Harry'ego.

Wiem, że jest ci ciężko... Mnie też nie jest łatwo, wiedząc, że masz mnie za

potwora...

Płomienie odrobinę opadły. Severus oderwał dłoń Harry'ego od swych ust, ale nie

puścił jej. Wciąż ściskał ją tak, jakby bał się, że ktoś mu ją zabierze.

...ale tak musi być. To jedyny sposób, aby cię ochronić.

Wzdrygnął się, kiedy poczuł, jak drobna dłoń Harry'ego zaciska się na jego palcach.

Szybko przeniósł spojrzenie na jego twarz. Na wargach chłopca widniał delikatny

Перейти на страницу:

Похожие книги