Szewc wlepił oczy na szalę ze złotem, która już prawie konia przeważać zaczynała, gdy nagle potrzymujące łańcuchy pękły, złoto na ziemię runęło i migocąc potoczyło się po pochyłym rynsztoku ulicy.
Szewc rzucił się za złotem i nie tylko o uździe, ale i o samym nawet koniu zapomniał, a kupiec tymczasem na niego wskoczył i poniósł się przez miasto, spinając go bez litości ostrogami, przycinając wędzidłem i siekąc prętem żelaznym, gdyż to był właśnie mistrz czarownik, chcący teraz nad biednym uczniem mścić się za ucięcie mu niegdyś ucha, które otrzymawszy na powrót przy jego wyzwoleniu, odzyskał nad nim straconą przedtem przewagę, jaką miał dotąd.
Zmordowawszy konia do piany
(изморив коня до пены;Tymczasem biedny uczeń wiedząc
(тем временем бедный ученик, зная), co się święci (что /для него/ готовится;Zmordowawszy konia do piany, przyjechał na nim czarownik do swego domu niewidku, który chociaż stał w otwartym polu, nikt go jednak niepotrzebny nie widział; przywiązał go u ganku, a sam poszedł rozkazać, by go zaprowadzili do stajni, gdzie go największe męczarnie czekały.
Tymczasem biedny uczeń wiedząc, co się święci, zadarł głowę do góry, zaczepił uzdę o kół ogrodzenia i precz ją z głowy ściągnąwszy, uderzył o ziemię, przemienił się w zająca i drapnął co sił przez pole.