Читаем Prawiek i inne czasy полностью

– przez to pogubił kierunki. Pomyślał, że droga północ z pewnością gdzieś go zaprowadzi. Ale pot zwątpił w drogę na północ i ruszył na wschód, wierząc, że na wschodzie wreszcie skończy się las. A kiedy szła na wschód, znowu opadły go wątpliwości. Stanął mieszany i niepewny kierunku. Zmienił więc kierunek i zdecydował się iść na południe, ale w drogę na południe także zwątpił i zaraz ruszył na zachód. Wtedy okazało się, że wrócił do miejsca, z którego wyruszył – w sam środek wielkiego lasu. Czwartego dnia zwątpił więc w strony świata. Piątego dnia przestał ufać swojemu rozumowi. Szóstego dnia zapomniał, skąd pochodzi i po co przyszedł do lasu, a siódmego dnia – jak się nazywa.

I od tej pory powoli stawał się podobny da zwierząt w lesie. Żywił się jagodami i grzybami, a potem zaczął polować na małe zwierzęta. Każdy następny dzień wymazywał z jego pamięci coraz większe fragmenty – umysł Złego Człowieka stawał się bardziej gładki. Zapomniał słów, ponieważ ich nie używał. Zapomniał, jak się ma modlić co wieczór. Zapomniał, jak rozpalać ogień i jak go wykorzystywać. Jak zapinać guziki kapoty i sznurować buty. Zapomniał wszystkie znane z dzieciństwa piosenki i całe swoje dzieciństwo. Zapomniał twarze bliskich osób, matki, żony, dzieci, zapomniał smak sera, pieczonego mięsa, ziemniaków i zalewajki.

To zapominanie trwało wiele lat i w końcu Zły Człowiek nie był już podobny do tamtego mężczyzny, który przyszedł do lasu. Zły Człowiek nie był sobą i zapomniał, co to znaczy być sobą. Jego ciało zaczęły porastać włosy, a zęby od jedzenia surowego mięsa zrobiły się mocne i białe, jak zęby zwierzęcia. Jego gardło wydawało teraz ochrypłe dźwięki i chrząknięcia.

Któregoś dnia Zły Człowiek ujrzał w lesie staruszka zbierającego chrust i poczuł, że istota ludzka jest mu obca, a nawet wstrętna, więc podbiegł do starca i zabił go. Innym razem rzucił się na chłopa jadącego furmanką. Zabił jego i konia. Konia pożarł, lecz człowieka nie ruszył – martwy człowiek był jeszcze bardziej odrażający niż żywy. Potem zabił Bronka Malaka.

Kiedyś Zły Człowiek dotarł przypadkiem na skraj lasu i spojrzał na Prawiek. Widok domów wzbudził w nim jakieś niejasne uczucie, w którym był żal i wściekłość. We wsi usłyszano wtedy straszny skowyt, podobny do wycia wilka. Zły Człowiek stał chwilę na skraju lasu, a potem odwrócił się i niepewnie podparł rękami o ziemię. Ze zdziwieniem odkrył, że ten sposób poruszania się jest i dużo wygodniejszy, i dużo szybszy. Jego oczy, bliższe teraz ziemi, widziały więcej i dokładniej. Jego słaby jeszcze węch lepiej wychwytywał zapachy ziemi. Jeden jedyny las był lepszy niż wszystkie wsie, niż wszystkie drogi i mosty, miasta i wieże, Zły Człowiek wrócił więc do lasu na zawsze.

Czas Genowefy

Wojna narobiła zamętu w świecie. Spłonął las w Przyjmach, kozacy zastrzelili syna Cherubinów, brakowało mężczyzn, nie było komu kosić pól, nie było co jeść.

Dziedzic Popielski z Jeszkotli zapakował dobra na wozy i zniknął na kilka miesięcy. Potem wrócił, żacy splądrowali mu dom i piwnice. Wypili stuletni wina. Stary Boski, który to widział, mówił, że jedno wino było tak stare, aż krajali je bagnetem jak galaret

Genowefa pilnowała młyna, gdy jeszcze chodziła. Wstawała o świcie i czuwała nad wszystkim. Sprawdzała, czy nikt nie spóźnia się do pracy. Potem, gdy wszystko działało w swój rytmiczny, hałaśliwy sposób, Genowefa czuła przypływającą nagle i ciepłą jak mleko falę ulgi. Było bezpiecznie. Wracała do domu i przygotował wała śpiącej Misi śniadanie.

Wiosną siedemnastego roku młyn stanął. Nie było co mleć – ludzie zjedli wszystkie zapasy ziarna. Prawiekowi brakowało znajomego hałasu. Młyn by! motorem napędzającym świat, maszynerią, która wprawiała go w ruch. Teraz słychać było tylko szmer Rzeki. Jej siła szła na marne. Genowefa chodziła po pustym młynie i płakała. Wędrowała jak duch, jak biała, umączona dama. Wieczorami siedziała na schodach domu i patrzyła na młyn. Śnił jej się w nocy. W snach młyn był okrętem z białymi żaglami, takim, jaki widziała w książkach. Miał w swoim drewnianym cielsku ogromne, tłuste od smaru tłoki, które chodziły tam i z powrotem. Dyszał i sapał. Z jego wnętrza buchało gorąco. Genowefa pożądała go. Budziła się z takich snów spocona i niespokojna. Gdy było już jasno, wstawała i przy stole wyszywała swoją makatkę.

W czasie epidemii cholery w osiemnastym roku, gdy zaorano granice wsi, przyszła do młyna Kłoska. Genowefa widziała, jak krąży wokół, patrzy w okna.

Wyglądała na wycieńczoną. Była chuda i wydawała się bardzo wysoka. Jej jasne włosy zszarzały i okrywały plecy brudną chustą. Ubranie miała podarte.

Genowefa obserwowała ją z okna, a kiedy Kłoska spojrzała w okno, cofnęła się. Bała się Kioski. Wszyscy bali się Kioski. Kłoska była szalona, a może i chora. Mówiła od rzeczy, przeklinała. Teraz, krążąc wokół młyna, wyglądała jak głodna suka.

Genowefa spojrzała na obraz Matki Boskiej Jeszkotlowskiej, przeżegnała się i wyszła przed dom.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Последний рассвет
Последний рассвет

На лестничной клетке московской многоэтажки двумя ножевыми ударами убита Евгения Панкрашина, жена богатого бизнесмена. Со слов ее близких, у потерпевшей при себе было дорогое ювелирное украшение – ожерелье-нагрудник. Однако его на месте преступления обнаружено не было. На первый взгляд все просто – убийство с целью ограбления. Но чем больше информации о личности убитой удается собрать оперативникам – Антону Сташису и Роману Дзюбе, – тем более загадочным и странным становится это дело. А тут еще смерть близкого им человека, продолжившая череду необъяснимых убийств…

Александра Маринина , Алексей Шарыпов , Бенедикт Роум , Виль Фролович Андреев , Екатерина Константиновна Гликен

Фантастика / Приключения / Современная проза / Детективы / Современная русская и зарубежная проза / Прочие Детективы
Норвежский лес
Норвежский лес

…по вечерам я продавал пластинки. А в промежутках рассеянно наблюдал за публикой, проходившей перед витриной. Семьи, парочки, пьяные, якудзы, оживленные девицы в мини-юбках, парни с битницкими бородками, хостессы из баров и другие непонятные люди. Стоило поставить рок, как у магазина собрались хиппи и бездельники – некоторые пританцовывали, кто-то нюхал растворитель, кто-то просто сидел на асфальте. Я вообще перестал понимать, что к чему. «Что же это такое? – думал я. – Что все они хотят сказать?»…Роман классика современной японской литературы Харуки Мураками «Норвежский лес», принесший автору поистине всемирную известность.

Ларс Миттинг , Харуки Мураками

Зарубежная образовательная литература, зарубежная прикладная, научно-популярная литература / Проза / Современная русская и зарубежная проза / Современная проза