– Wszyscy ci polegli oraz ludzie, którzy oczekują, że uratuję wszechświat. Kto może dokonać podobnej rzeczy? Ja na pewno nie! – Czy kiedykolwiek wypowiedział te ostatnie cztery słowa do kogoś, czy jedynie kołatały się przez cały czas w jego umyśle, od czasu gdy zmuszono go do przejęcia dowództwa nad flotą?
– Czego jeszcze oczekuje pan ode mnie? – zapytała zdesperowana Desjani. – Wiem, że pomocy. Proszę tylko powiedzieć jak, a pomogę. Zrobię dla pana wszystko. – Zbladła, gdy ostatnie zdanie wyśliznęło się z jej ust, i stała wystraszona, wpatrując się w twarz Geary’ego.
Kiedy to zobaczył, opuściła go cała złość. Coś, co do tej pory pozostawało poza jego polem widzenia, teraz stało się całkiem jasne.
– Wszystko?
– Ja nie… – Przełknęła nerwowo ślinę i odpowiedziała z wymuszonym spokojem:
– Nie mam już honoru. Wiem.
– Przestań, Taniu. Nie szafuj tak łatwo honorem.
– Kobieta honoru nie może czuć czegoś takiego wobec swojego dowódcy! Nie może o tym mówić! Nie może wyrazić chęci… – nagle zabrakło jej słów, więc znów wbiła wystraszone oczy w Geary’ego.
Mógł ją mieć, wystarczyło wyciągnąć rękę. Tutaj i teraz. Geary opuścił wzrok na swoje dłonie, myśląc o cenie, jaką tak wielu musiało zapłacić. Wykorzystywał Wiktorię, kiedy tylko mu się oddawała, podobnie jak i ona jego wykorzystywała. Ale nie mógł tego zrobić Tani. Nawet mając świadomość, że zarówno ona, jak i większość marynarzy tej floty nie mieliby mu za złe, usprawiedliwiając ten czyn potrzebą bohatera przybyłego z przeszłości. Po prostu nie potrafił jej tego zrobić. Nawet myśl o tym odrzucała go. I właśnie to sprawiało, że wiedział, iż jego uczucie do niej jest prawdziwe, że nie znajdzie innej bezpiecznej przystani, gdy fale sztormu odpowiedzialności zrobią się zbyt wysokie. – Nie odbiorę pani honoru – wyszeptał.
– Już pan to zrobił – odparła Desjani zdławionym głosem.
– Nie. Nie wezmę niczego, jeśli nie ofiaruje mi pani tego sama.
– Już dałam. Przysięgam, że nie chciałam, przysięgam, że próbowałam walczyć, ale stało się.
Geary podniósł wzrok i ujrzał jej rozpacz.
– Możemy oboje przeżyć i dotrzemy do przestrzeni Sojuszu, ale możemy także zginąć. Ale jeśli przeżyjemy…
Desjani skinęła głową.
– Zrezygnuję ze stanowiska. To wprawdzie nie przywróci mi honoru ani nie oczyści pańskiego, ale…
– Zrezygnuje pani ze stanowiska? Taniu, przecież bycie oficerem floty to twoje marzenie! Kochasz tę robotę! Nie pozwolę ci obciążyć mojego sumienia!
– Każdy oficer, który nie może wykonywać swoich obowiązków zgodnie z regulaminem floty, powinien… – zaczęła mówić Desjani, a jej twarz znów stężała.
– To ja zrezygnuję – przerwał jej Geary. – Jak tylko dotrzemy do domu. Nigdy nie chciałem tej odpowiedzialności, a kiedy doprowadzę flotę do przestrzeni Sojuszu, nikt nie będzie miał prawa wymagać ode mnie czegoś więcej. A skoro nie będę już oficerem floty, nikt nie będzie mógł podważać pani honoru i…
– Nie! – Teraz Desjani wyglądała na potwornie przerażoną. – Nie może pan! Ma pan misję do wykonania!
– Ja się o nią nie prosiłem…
– Została panu nadana! Dlatego, że żywe światło gwiazd wiedziało, iż pan może jej podołać. – Cofnęła się, kręcąc głową. – Nie mogę pozwolić, by moje uczucia zmusiły pana do takiego kroku. Los zbyt wielu ludzi jest od pana zależny. Jeśli przeze mnie zejdzie pan z tej drogi, oni mnie przeklną i będą mieli rację. Nie może pan tego zrobić. Proszę powiedzieć, że nie to miał pan na myśli. – Geary spoglądał na nią w milczeniu. – Proszę powiedzieć! Jeśli pan tego nie powie, przysięgam, że doprowadzę ten okręt do przestrzeni Sojuszu, a potem uczynię wszystko, by dzieliła nas cała przestrzeń, jaką poznał człowiek! – Komodor wciąż zbierał słowa, a Desjani cofnęła się o kolejny krok. – Jeśli uzna pan, że należy pozbyć się pokusy, jaką oferuję, z pokładu tego okrętu, odejdę z przyjemnością. Zrobię co trzeba.
Wreszcie zdołał wydobyć z siebie głos.
– Nie. Proszę. Jest pani dowódcą
– Nie mnie powinien pan przyrzekać – odparła Desjani, na jej twarz i do głosu powracał spokój.
– A jednak – nalegał. – Do tej pory unikałem tej deklaracji, ponieważ cholernie się jej bałem. Ale myśl, że mogę pani już nigdy nie zobaczyć, wystraszyła mnie znacznie bardziej. Gratuluję.
– Ja… ja nie…
– Nie, skąd. Pani nigdy nie próbowała mną manipulować dla swoich celów. – W przeciwieństwie do Wiktorii, uświadomił sobie nagle. – Dokonałem wyboru. Będę wykonywał tę misję. Do momentu, kiedy pani nie złoży rezygnacji. Potrzebuję pani, jeśli mam mieć szansę na wykonanie tego zadania. A kiedy misja zostanie wypełniona, kiedy przestanę być dowódcą tej floty, wtedy usłyszy pani słowa, które chciałbym wypowiedzieć już teraz.
Desjani skinęła głową.
– Dziękuje, kapitanie Geary. Wiedziałam, że zrobi pan, co trzeba.
– Za to ja nie bardzo wiem, co zrobić teraz…