Читаем Gwiezdny pył полностью

— Bo — odparła, a w jej głosie zadźwięczała ulga, ogromna, wymykająca się spod kontroli, ulga — dzień przedtem, nim ujrzeliśmy spadającą gwiazdę, Robert poprosił mnie o rękę. Tego wieczoru, gdy się spotkaliśmy, poszłam do sklepu z nadzieją, że go tam zastanę i będę mogła z nim porozmawiać, powiedzieć, że się zgadzam i że powinien pomówić z mym ojcem.

— Robert? — powtórzył Tristran. Nagle zakręciło mu się w głowie.

— Robert Monday. Pracowałeś w jego sklepie.

— Pan Monday? — rzucił Tristran. — Ty i pan Monday?

— Właśnie. — Teraz patrzyła wprost na niego. — A ty musiałeś potraktować mnie poważnie i uciec z domu na poszukiwanie gwiazdy. Nie było dnia, bym nie czuła, że i zrobiłam coś złego i głupiego. Przyrzekłam, że kiedy wrócisz z gwiazdą, wyjdę za ciebie za mąż. Bywało, Tristranie, że sama nie wiedziałam, co byłoby gorsze: czy gdybyś zginął w krainach poza Murem z miłości do mnie, czy też, gdyby udało ci się to szaleństwo i gdybyś powrócił z gwiazdą, żądając mojej ręki. Oczywiście ludzie powtarzali mi, że nie powinnam się przejmować i że to było nieuniknione: i tak odszedłbyś do krainy poza Murem, taka już twoja natura. W końcu stamtąd pochodzisz. Jednak w głębi serca wiedziałam, że wszystko to moja wina i że pewnego dnia powrócisz do mnie.

— Czy ty kochasz pana Mondaya? — spytał Tristran, chwytając się rozpaczliwie jedynej rzeczy, którą choć trochę rozumiał.

Przytaknęła i uniosła głowę tak, że jej śliczny podbródek celował wprost w Tristrana.

— Ale dałam ci słowo, Tristranie, i dotrzymam go. To właśnie powiedziałam Robertowi. Jestem odpowiedzialna za wszystko, przez co przeszedłeś, nawet za twą biedną, poparzoną rękę. Jeśli wciąż mnie chcesz, jestem twoja.

— Szczerze mówiąc — powiedział — uważam, że nie ty jesteś odpowiedzialna za to, co zrobiłem, lecz ja sam. Trudno mi też czegokolwiek żałować. Od czasu do czasu tęskniłem za miękkim łóżkiem i nigdy już nie będę mógł spojrzeć obojętnie na susła. Ale ty wcale nie obiecałaś mi swojej ręki, jeśli wrócę do ciebie z gwiazdą, Vicky.

— Nie?

— Nie. Przyrzekłaś dać mi wszystko, czegokolwiek zapragnę.

Victoria Forester wyprostowała się gwałtownie i wbiła wzrok w ziemię. Na jej policzki wystąpiły czerwone plamy, jakby ktoś uderzył ją w twarz.

— Czy dobrze rozumiem, że… — zaczęła, lecz Tristran jej przerwał.

— Nie, nie sądzę, żebyś rozumiała. Powiedziałaś, że dasz mi, czegokolwiek zapragnę.

— Tak.

— Zatem… — Urwał. — Pragnę, abyś poślubiła pana Mondaya. Pragnę, abyście pobrali się jak najszybciej. Jeśli da się to załatwić, to jeszcze w tym tygodniu. I pragnę, żebyście byli ze sobą tak szczęśliwi, jak to tylko możliwe.

Powoli, z cichym jękiem wypuściła z ust powietrze. Spojrzała na niego.

— Mówisz to szczerze? — spytała.

— Wyjdź za niego z moim błogosławieństwem i nasze rachunki będą wyrównane. Gwiazda prawdopodobnie też się ucieszy.

W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.

— Wszystko w porządku? — usłyszeli męski głos.

— W absolutnym porządku — odparła Victoria. — Proszę, wejdź, Robercie. Pamiętasz Tristrana Thorna, prawda?

— Dzień dobry, panie Monday. — Tristran uścisnął dłoń mężczyzny, spoconą i chłodną. — Rozumiem, że wkrótce się pan żeni. Zechce pan przyjąć moje gratulacje.

Pan Monday uśmiechnął się szeroko. Wyglądał w tym momencie, jakby bolały go wszystkie zęby. Potem wyciągnął rękę do Victorii, która wstała z fotela.

— Jeśli chce pani zobaczyć gwiazdę, panno Forester… — zaczął Tristran, ale Victoria potrząsnęła głową.

— Niezmiernie się cieszę, że bezpiecznie wrócił pan do domu, panie Thorn. Ufam, że przyjdzie pan na nasz ślub.

— Z pewnością nic nie mogłoby sprawić mi większej radości — odparł Tristran, choć w istocie wcale nie był tego taki pewien.

* * *

W zwykły dzień „Pod Siódmą Sroką” nigdy nie spotykało się takiego tłumu gości, i to jeszcze przed śniadaniem. To jednak był dzień targowy. Mieszkańcy Muru i przybysze tłoczyli się przy barze, pochłaniając kopiaste talerze pieczonej baraniny, bekonu, pieczarek, smażonych jajek i kaszanki.

Dunstan Thorn czekał na Tristrana przy barze. Gdy ujrzał syna, wstał, podszedł do niego i bez słowa uścisnął.

— Widzę, że wróciłeś bez szwanku — rzekł. W jego głosie dźwięczała duma.

Tristran zastanowił się przelotnie, czy podczas swej nieobecności przypadkiem nie urósł. Pamiętał ojca jako znacznie roślejszego mężczyznę.

— Witaj, ojcze — rzekł. — Trochę szwankuje mi ręka.

— Matka czeka na ciebie ze śniadaniem na farmie — oznajmił Dunstan.

— „Śniadanie” brzmi cudownie — przyznał Tristran. — I oczywiście cieszę się, że znów zobaczę matkę. No i musimy porozmawiać. — Jego myśli wciąż krążyły wokół czegoś, co powiedziała Victoria Forester.

— Jesteś chyba wyższy — zauważył ojciec — i stanowczo powinieneś odwiedzić balwierza.

Opróżnił kufel i razem wyszli na słoneczny świat.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Сердце дракона. Том 7
Сердце дракона. Том 7

Он пережил войну за трон родного государства. Он сражался с монстрами и врагами, от одного имени которых дрожали души целых поколений. Он прошел сквозь Море Песка, отыскал мифический город и стал свидетелем разрушения осколков древней цивилизации. Теперь же путь привел его в Даанатан, столицу Империи, в обитель сильнейших воинов. Здесь он ищет знания. Он ищет силу. Он ищет Страну Бессмертных.Ведь все это ради цели. Цели, достойной того, чтобы тысячи лет о ней пели барды, и веками слагали истории за вечерним костром. И чтобы достигнуть этой цели, он пойдет хоть против целого мира.Даже если против него выступит армия – его меч не дрогнет. Даже если император отправит легионы – его шаг не замедлится. Даже если демоны и боги, герои и враги, объединятся против него, то не согнут его железной воли.Его зовут Хаджар и он идет следом за зовом его драконьего сердца.

Кирилл Сергеевич Клеванский

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Боевая фантастика / Героическая фантастика / Фэнтези
Сердце дракона. Том 10
Сердце дракона. Том 10

Он пережил войну за трон родного государства. Он сражался с монстрами и врагами, от одного имени которых дрожали души целых поколений. Он прошел сквозь Море Песка, отыскал мифический город и стал свидетелем разрушения осколков древней цивилизации. Теперь же путь привел его в Даанатан, столицу Империи, в обитель сильнейших воинов. Здесь он ищет знания. Он ищет силу. Он ищет Страну Бессмертных.Ведь все это ради цели. Цели, достойной того, чтобы тысячи лет о ней пели барды, и веками слагали истории за вечерним костром. И чтобы достигнуть этой цели, он пойдет хоть против целого мира.Даже если против него выступит армия – его меч не дрогнет. Даже если император отправит легионы – его шаг не замедлится. Даже если демоны и боги, герои и враги, объединятся против него, то не согнут его железной воли.Его зовут Хаджар и он идет следом за зовом его драконьего сердца.

Кирилл Сергеевич Клеванский

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Боевая фантастика / Героическая фантастика / Фэнтези