Już miesiąc zeszedł, rozwidnił wieczór, słyszy szum wielki. Czarownica go dojrzała i spuściła nań drzymotę. Skleiły się powieki, ale zaledwo głowa spadła mu na ramię, aż do krwi cierniem ukłuty rozbudził się zaraz. Widzi, że sokół już blisko kościoła, porywa strzelbę, mierzy, a z odgłosem wystrzału upada pod wielki kamień sokół ze zgruchotanym skrzydłem. Przybiega w to miejsce i dostrzega, że pod tym kamieniem roztwarła się niezmierzona przepaść. Daje znać braciom, ci przynieśli’ sznur długi i łuczywa dosyć; uwiązali go i z zapalonymi drzazgami spuścili na dno. Ciemno było z początku, a smolne łuczywo oświecało tylko ściany wilgotne i brudne. Aż nagle ukazała się piękna kraina; kwitły tam kwiaty ciągle bez zmiany i zawsze zielone drzewa.
Wśród tej krainy stał wielki zamek
(посреди этой страны стоял большой замок;