Читаем S@motność w sieci полностью

– Mogę zapalić? – zapytał, wyciągając metalowe pudełko z cygarami. Wrócił do wózka i specjalną gilotynką odciął ustnik grubego cygara. – Pytam, panie, bo niektórzy nie chcą, żeby palić przy ich grobach. Nawet cygara im przeszkadzają. Tak jakby to robiło tym nieboszczykom. Poza tym, panie, ja nie palę cygar poniżej dziesięciu dolarów sztuka. Panie, to nie koniec. Potem był o tym grobie cały artykuł w „The Times-Picayune". Rodzina tego klienta, co leży obok – ten po lewej – nie zauważyła albo po prostu rzecz zignorowała i wylała betonową podstawkę pod reflektor trzydzieści centymetrów w głąb trawnika przy grobie Alvareza. Trzydzieści centymetrów! Panie, co tu się działo. Ta kancelaria adwokacka wystąpiła do sądu w trzy dni po tym, jak ich goryl, co to tutaj przychodzi z aparatem fotograficznym co trzy tygodnie, im to doniósł. Zaskarżyli ich o wszystko, o co się dało. Także o koszty za „cierpienie rodziny ich klienta". Klient to niby Alvarez, ten co tu leży. Panie, on przecież nie ma żadnej rodziny! Mówili mi kiedyś o jakiejś siostrze, ale nikt jej tutaj nie widział. Gdy tylko wygrali ten proces, zaraz następnego dnia rano była tutaj mała koparka. Ich własna. Nie wierzyli mi. Sami wywalili ten beton i posiali nową trawę. Ci, co przegrali proces, musieli za wszystko płacić. Dobrze im tak, szczerze mówiąc. Widziałem już dużo w tym miasteczku, ale oni zrobili z tego grobu plac zabaw.

Słuchał go z uwagą. W pewnym momencie zapytał:

– Kto zlecił panu dostarczanie tych róż do wazonu?

– Kancelaria. Mam z nimi kontrakt. Codziennie ma być jedenaście białych róż. Wyobrażasz pan sobie, jaką kasę ktoś utopił w tych kwiatach? Od kilkunastu lat są świeże róże na tym obiekcie. Najpierw sam przyjeżdżałem tutaj codziennie. Taniej, niż zlecić kwiaciarni. Ale potem żona zaczęła mi robić problemy, gdy w soboty, w niedziele i nawet w Święto Dziękczynienia musiałem jechać, kupić i postawić te przeklęte róże. Żona od początku mówiła, że za tym stoi jakaś kobieta. Odkąd jej opowiedziałem o tych różach i tym grobie, ona tu zawsze przychodzi. Przedtem czasami, od święta, gdy przyjechała autem mnie odebrać z cmentarza, to tylko do kaplicy zachodziła, a teraz za każdym razem przychodzi zobaczyć ten grób. Panie, mnie to wszystko bardzo dziwi – ściszył głos i rozejrzał się dokoła, jakby upewniając się, że nikt ich nie słyszy – bo to był, panie, ćpun. Zwykły ćpun. Wiem od mojego bratanka. On pracuje w dziale zabójstw w FBI. Jak go znaleźli podczas Mardi Gras – wie pan, to ten szalony tydzień u nas do tłustego wtorku, gdy cały świat zjeżdża się do Nowego Orleanu – na śmietniku, to nie dość, że był podziurkowany sztyletem jak szwajcarski ser i nie miał prawej dłoni, to jeszcze ktoś tym sztyletem, najpewniej przez przypadek, w żołądku otworzył mu prezerwatywy wypełnione kokainą. Musiał to połknąć przed śmiercią. Miał tego prawie kilo w żołądku. Umarł na gigantycznym haju. Bratanek mi mówił, że w śledztwie musieli przesłuchać jakąś kobietę. Ponoć jest jakimś ważnym prokuratorem w Luizjanie. On twierdzi, że to ona zleca to wszystko tej kancelarii. Widziałem tutaj raz, jeden jedyny raz, pewną kobietę. Obserwowałem ją dokładnie, bo zachowywała się bardzo dziwnie. Stała na dróżce i nie podeszła do grobu. Patrzyła na płytę Alvareza. Stała ponad godzinę i patrzyła na jego grób. Ale to było tylko ten jeden jedyny raz. Tak mniej więcej w rok po tym, jak wymieniałem mu nazwisko. A pan, przepraszam, kim jest dla niego, jeśli można spytać?

Schylił się wtedy, przykląkł, dotknął palcami swoich warg i opuścił dłoń na płytę grobu Jima. Wstał i patrząc w oczy temu grabarzowi, powiedział:

– Ja? Nikim specjalnym. Ćpaliśmy razem. Tylko to.

Odwrócił się i poszedł w kierunku bramy wyjściowej cmentarza.

ONA: Dokładnie w południe autobus stanął przed szklanymi przesuwnymi drzwiami hotelu Relais Bosquet, całkowicie blokując wąską, jednokierunkową Champ de Mars. Ignorując wściekłe trąbienie kierowców stojących w korku, który utworzył się za autobusem i rósł z każdą chwilą, kierowca wyłączył silnik, otworzył luki bagażowe, polecił wszystkim jak najszybciej przetransportować bagaż do holu, a sam pośpiesznie zniknął w hotelu.

Wyciągając swoją ciężką walizę, zdążyła się spocić. W Paryżu tego dnia było 36 stopni Celsjusza i powietrze trwało w bezruchu.

– Praktykant z biura podróży miał rację, ten hotel jest naprawdę w epicentrum Paryża – pomyślała, wchodząc do klimatyzowanego holu. Wiedziała to, ponieważ kierowca, szukając tego hotelu, krążył kilkanaście minut po jego okolicy. Pola Marsowe z wieżą Eiffla były widoczne gołym okiem, do stacji metra przy Ecole Militaire było nie więcej niż pięć minut pieszo.

Tymczasem nie zamierzała nawet zbliżać się do recepcji. Niech najpierw ten cały tłum rozpierzchnie się po pokojach.

Znalazła skórzaną sofę naprzeciwko drzwi wejściowych. Usiadła wygodnie i oparła nogi na walizie, którą postawiła przed sofą. Obok przysiadła Alicja. Asia stała z innymi w kolejce do recepcji.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Земля
Земля

Михаил Елизаров – автор романов "Библиотекарь" (премия "Русский Букер"), "Pasternak" и "Мультики" (шорт-лист премии "Национальный бестселлер"), сборников рассказов "Ногти" (шорт-лист премии Андрея Белого), "Мы вышли покурить на 17 лет" (приз читательского голосования премии "НОС").Новый роман Михаила Елизарова "Земля" – первое масштабное осмысление "русского танатоса"."Как такового похоронного сленга нет. Есть вульгарный прозекторский жаргон. Там поступившего мотоциклиста глумливо величают «космонавтом», упавшего с высоты – «десантником», «акробатом» или «икаром», утопленника – «водолазом», «ихтиандром», «муму», погибшего в ДТП – «кеглей». Возможно, на каком-то кладбище табличку-времянку на могилу обзовут «лопатой», венок – «кустом», а землекопа – «кротом». Этот роман – история Крота" (Михаил Елизаров).Содержит нецензурную браньВ формате a4.pdf сохранен издательский макет.

Михаил Юрьевич Елизаров

Современная русская и зарубежная проза
Бич Божий
Бич Божий

Империя теряет свои земли. В Аквитании хозяйничают готы. В Испании – свевы и аланы. Вандалы Гусирекса прибрали к рукам римские провинции в Африке, грозя Вечному Городу продовольственной блокадой. И в довершение всех бед правитель гуннов Аттила бросает вызов римскому императору. Божественный Валентиниан не в силах противостоять претензиям варвара. Охваченный паникой Рим уже готов сдаться на милость гуннов, и только всесильный временщик Аэций не теряет присутствия духа. Он надеется спасти остатки империи, стравив вождей варваров между собою. И пусть Европа утонет в крови, зато Великий Рим будет стоять вечно.

Владимир Гергиевич Бугунов , Евгений Замятин , Михаил Григорьевич Казовский , Сергей Владимирович Шведов , Сергей Шведов

Приключения / Исторические приключения / Современная русская и зарубежная проза / Научная Фантастика / Историческая литература