— Nie viedaju. Ja nie fizik. Mahčyma, ich stabilizuje niejkaje siłavoje pole. Ja hetaha nie viedaju. Va ŭsiakim razie, kali ja maju racyju, to jany składajucca z čascic, jakija mienšyja za atam pryblizna ŭ dziesiać tysiač razoŭ. Ale i heta jašče nie ŭsio! Kali b malekuły białku i kletki mieli budovu niepasredna z „mikraatamaŭ”, to jany adpaviedna byli b mienšyja. I kryvianyja cielcy, i fiermienty, i ŭsio. Ale i heta nie tak. Z hetaha vynikaje, što ŭsie białki, kletki, jadro kletak — tolki imitacyja! Na samaj spravie struktura, jakaja niasie adkaznasć za dziejazdolnasć „hoscia”, schavana hłybiej.
— Kielvin! — amal vyhuknuŭ Snaŭt.
Ja zdziviŭsia i zmoŭk. Ja skazaŭ: „Hoscia”?! Tak, ale Chery nie pačuła hetaha. Zrešty, jana nie zrazumieła b. Chery hladzieła ŭ iluminatar, padpieršy hałavu rukoj, jaje maleńki čysty profil vymaloŭvaŭsia na fonie purpurovaj zorki. Słuchaŭka maŭčała. Ja čuŭ tolki dalokaje dychannie.
— Tut niešta josć, — pramarmytaŭ Snaŭt.
— Tak, mažliva, — dadaŭ Sartoryus, — tolki majecca adna zakavyka — Akijan składajecca nie z hipatetyčnych čascic, pra jakija havoryć Kielvin, a sa zvyčajnych.
— Vidać, jon moža sintezavać i takija, — adznačyŭ ja.
Raptam mianie achapiła apatyja. Heta była biaspłodnaja, nikomu nie patrebnaja razmova.
— Ale heta vytłumačvała b niezvyčajnuju vynoslivasć, — marmytnuŭ Snaŭt. — I temp rehienieracyi. A mo enierhietyčnaja krynica znachodzicca navat tam, uhłybini, im ža nie treba jesci…
— Prašu słova, — pramoviŭ Sartoryus.
Ja nie moh jaho pieranosić. Kali b jon choć nie vychodziŭ sa svajoj roli!
— Davajcie praanalizujem pytannie matyvacyi. Matyvacyi zjaŭlennia ŭtvarenniaŭ F. Ja staviŭ by pytannie tak: a što takoje ŭtvarenni F? Heta nie asoby, nie kopii peŭnych asob, a materyjalizavanaja prajekcyja tych zviestak pra hetuju asobu, jakija majucca ŭ našym mazhu.
Trapnasć vyznačennia zdziviła mianie. Sartoryus choć i antypatyčny mnie, ale maje rozum.
— Heta praŭda, — ustaviŭ ja. — Heta vytłumačvaje navat, čamu zjavilisia aso… utvarenni mienavita takija, a nie inšyja. Vybrany sama ŭstojlivyja adbitki z pamiaci, najbolš izalavanyja ad inšych, choć, viadoma, nivodzin hetki adbitak nie moža być całkam adasobleny, i ŭ pracesie jaho „kapiravannia” byli, mahli być zachopleny častki inšych adbitkaŭ, jakija vypadkova znachodzilisia pobač, tamu pryšelec časam vyjaŭlaje viedaŭ bolš, čym aŭtentyčnaja asoba, paŭtarenniem jakoj jon pavinien zjaŭlacca…
— Kielvin! — znoŭ pierapyniŭ mianie Snaŭt.
Mianie zdziviła, što tolki jon byŭ niezadavoleny maimi nieabačlivymi słovami. Zdavałasia, Sartoryus ich nie baicca. Mahčyma, jaho „hosć” pa svajoj sutnasci nie taki kiemlivy, jak „hosć” Snaŭta. Na siekundu ŭ maim ujaŭlenni paŭstaŭ niejki karlikavy kretyn, jaki nieadstupna sledavaŭ za doktaram Sartoryusam.
— Tak, i my heta zaŭvažyli, — pačaŭ Sartoryus. — Ciapier što da matyvaŭ zjaŭlennia ŭtvarenniaŭ F… Pieršaja najbolš vierahodnaja dumka — na nas pravodziać ekspierymient. Adnak chutčej za ŭsio heta byŭ by varty žalu ekspierymient. Kali my stavim dosled, to vučymsia na vynikach, pierš za ŭsio na pamyłkach, i pry paŭtarenni dosledu ŭnosim u jaho papraŭki… U našym vypadku pra heta nie moža być i havorki. Tyja ž samyja ŭtvarenni F zjaŭlajucca nanava… nieskarektavanyja… nie ŭzbrojenyja ničym dadatkova suprać… našych sprob pazbavicca ad ich…
— Słovam, tut niama funkcyjanalnaj piatli dziejannia z karehiravanaj zvarotnaj suviazziu, jak nazvaŭ by heta doktar Snaŭt, — adznačyŭ ja. — I što z hetaha vynikaje?
— Tolki adno: kali ličyć toje, što adbyvajecca, ekspierymientam, to heta nie ekspierymient, a… chałtura, što, adnak, niepraŭdapadobna. Akijan… dakładny. Heta vyjaŭlajecca choć by ŭ dvuchsłojnaj kanstrukcyi ŭtvarenniaŭ F. Da peŭnaj miažy jany pavodziać siabie tak, jak pavodzili b siabie… sapraŭdnyja… sapraŭdnyja…
Ion zmoŭk.
— Aryhinały, — chutka padkazaŭ jamu Snaŭt.
— Tak, aryhinały. Adnak kali situacyja pieravyšaje narmalnyja zdolnasci pasrednaha… e… aryhinała, nastunaje nibyta „vyklučennie sviadomasci” ŭtvarennia F, i adrazu ž prajaŭlajucca inšyja dziejanni, niečałaviečyja…
— Heta praŭda, — skazaŭ ja, — ale takim čynam my tolki składajem katałoh pavodzin hetych… hetych utvarenniaŭ, i bolš ničoha. A heta biazhłuzdzica.
— Ja nie ŭpeŭnieny, — zapratestavaŭ Sartoryus.
Tut ja zrazumieŭ, čym jon mianie tak niervuje: jon nie prosta havaryŭ, a kazaŭ pramovu, jak na pasiadženni Instytuta.
Vidać, razmaŭlać inakš jon nie ŭmieŭ.
— Tut uznikaje prablema indyvidualnasci. Akijan całkam pazbaŭleny hetaha paniaccia. Tak i pavinna być. Mnie zdajecca, šanoŭnyja kalehi, što hety… e… dalikatny, niepryjemny dla nas bok ekspierymienta nie maje nijakaha značennia dla Akijana, jon — za miežami jaho razumiennia.
— Vy ličycie, što heta nieznarok?.. — spytaŭsia ja.
Jaho scvierdžannie krychu ašałamiła mianie, ale, padumaŭšy, ja vyrašyŭ, što taki punkt pohladu nielha brać pad uvahu.
— Tak. Ja nie vieru ni ŭ vierałomstva, ni ŭ złaslivasć, ni ŭ žadannie naniesci ŭdar u sama balučaje miesca, jak ličyć kaleha Snaŭt.