'sliczne stworzenie w podobie'nstwo Boga,Przecze's bezpieczne, acz ci zewszad trwoga —Ogie'n y ziemia, woda y powietrze —w kozdy czas ze trze.Dufasz mlodo'sci niby 'slicznej wodzie,Spojrzy na drzewa y kwiaty w ogrodzie,Jak ze siekiera z bystroostra kosaz korzenia niosa.Cedr y dab rosly z mala rostem trawaR'owna czasowi zostaja potrawa.Tej chybo's'c, onych twardo's'c nie zasloni,wszystko czas lomi.Ty czemu dufasz y komu bezpiecznie,Wied'z ze potrzeba umrze'c ci koniecznie.Dlug to niezbyty, by's y z Bogiem chodzil,z kr'ol'ow sie rodzil.Wiesz, przydzie Enoch z rajskich obfito'sci,Aby zaplacil ten dlug 'smiertelno'sci:Z kr'ol'ow za's kt'ory, ba ze wszystkich ludziztad sie wyludzi.Zdymie korona, z majestatu zsadzi,Wydrze 'smier'c berlo, do grobu sprowadzi.Na trzech tam lokciach musi przesta'c ziemiekr'olewskie plemie.Co'z nad zebraka wiecej otrzymacie,Kt'orzy krolestwy y 'swiatem wladacie,W tez ziemie p'ojdziesz, ten ze robak w cieleprzeniknie 'smiele.A nad to spraw sie je'sli: panowale'sKr'olestwem wiernie, kt'ore w rzadzie miale's,Toz po zasludze odda sie zaplatana wieczne lata.Xiazece, mitry, infuly, biskupie,Hetma'nskie znaki 'smier'c zlozy na kupie,Trudno rozezna'c bedzie ko's'c od ko'sci,ale nie zlo'sci.Bo kozdy brzemie tam poniesie swoje.Ach, skryte, Boze, skryte sady twoje.Tam my'sli, slowa y wszelakie pracewezma swa place.Mezny kawaler, odwazni hercerzeOstapia placu y slawni zolnerze,Gdzie sie zawinie krwie nie nasyconazla Amazona.Pancerz, palasze, oreze za lupy,Zabierze nad to y bezduszne trupy,A dusze Bog wie do jakiej opiekip'ojda na wieki.Kto krasomowska szczycisz sie wymowa,Lubo nauke umiesz Platonowa,Nie ci na pomoc slodka bedzie moway madre slowa.Chytry lekarzu, co inych curujeszZdrowie, a swojej choroby nie czujesz? —Juz codzie'n kroczy 'smier'c obok przy tobie,porad'z ze sobie.Architectonie, co, ludziom palaceBudujac, ronisz pot obfity z prace? —Pomni na siebie, a grob dla swych ko'scibuduj w pretko'sci.Muzy z Parnassu y wdzieczne Kameny,Przepiszcie uczniom swy zalosne threny,By pomnia'c na 'smier'c w swych pisaniech byli,Bogu sluzyli.Zbytni bogaczu, co masz powierzoneW szacunek zlota skarby niezmierzone,—Umrzesz a wszystko zostawisz po sobie,gdy bedziesz w grobie.Musisz da'c jednek liczba ze wszystkiego,Je'sli uzywal dobrze skarbu tego,A je'sli zdroznie z bogactwem koniecznie,by'c w ogniu wiecznie.Kozdy czlowiecze, jako's kolwiek zyjesz,Pomni, ze umrzesz lubo jesz, lub pijesz.Niedlugo szcze'scie rozkoszy przewlecze,wkr'otce uciecze.Dzie'n za dzie'n plynie, jako w rzece woda,Nienagrodzona wierz mi juz to szkoda:Jutro nie pewnie y dzi's do wieczoranie twoje zgola.zyj Bogu teraz, p'oki czas nie minie,Tak dusza z cialem do portu przyplynie,Kt'orym jest niebo, tam bedziesz bezpieczniespoczywa'c wiecznie.Daj ze nam Xpiste pozna'c 'swiata zdrady,A twojej zdrowej usluchawszy rady,Pogardzie 'swiatem tobie uslugowa'c,w niebie kr'olowa'c.Amen.