Była to prawda. Zanim został wybudzony z niemal stuletniego snu hibernacyjnego i przeniesiony na Nieulękłego, jego doświadczenie bojowe sprowadzało się do jednej, jedynej, zresztą beznadziejnej bitwy. A teraz miał pod rozkazami całą flotę, okręty i marynarzy, których los – a może nawet i całej rasy ludzkiej, żeby już nie wspominać o przyszłości Sojuszu – zależał tylko od niego.
Komfortowa sytuacja. Cholernie komfortowa.
Geary uśmiechnął się do załogi wyrzutni piekielnych lanc.
– Za sześć godzin powrócimy na Lakotę i damy wam okazję do niezłego strzelania.
– Marynarze zrewanżowali się uśmiechami. – Ale zanim to nastąpi, spróbujcie odpocząć. Kapitanie Desjani?
Potwierdziła przejęcie inicjatywy skinieniem głowy.
– Spocznij – rozkazała marynarzom. – Macie zwolnienie ze służby na następne cztery godziny i przydział pełnych racji żywnościowych. – Uśmiechnęli się szerzej na te słowa. Teraz, kiedy żywność zaczynała się kończyć, dzielono każdą porcję na części, żeby jedzenia starczyło na dłużej.
– Syndycy jeszcze pożałują, że wróciliśmy na Lakotę – obiecał Geary.
– Rozejść się – dodała Desjani i ruszyła za komodorem, który już opuszczał przedział bojowy. – Nie przypuszczałam, że uda się przywrócić pełną sprawność operacyjną wyrzutni trzy alfa, i to na czas – przyznała. – Załoga odwaliła kawał dobrej roboty.
– Bo ma świetnego kapitana – zauważył Geary, a Desjani słysząc tak wyraźną pochwałę, spłonęła rumieńcem, mimo że brała udział w znacznie większej liczbie bitew niż Geary. – Co z resztą systemów
– Wszystkie wyrzutnie piekielnych lanc są sprawne, projektor pola zerowego również, wszystkie systemy bojowe osiągnęły stan optymalny, uszkodzenia pancerza i kadłuba zostały naprawione albo dokładnie zabezpieczone do czasu, gdy zyskamy dostęp do potrzebnych części – wyrecytowała Desjani. – Posiadamy także pełną sprawność manewrową.
– A co z amunicją?
Desjani skrzywiła się.
– Nie mamy na stanie ani jednego widma, tylko dwadzieścia trzy kontenery kartaczy i pięć min, a rezerwa ogniw paliwowych wynosi pięćdziesiąt jeden procent.
Okręt wojenny ze względów bezpieczeństwa nie powinien nigdy schodzić poniżej siedemdziesięciu procent rezerwy paliwowej. Niestety w tym momencie wszystkie jednostki floty miały podobne stany paliwa co
Desjani pokiwała głową, zupełnie jakby czytała w jego myślach.
– Mamy przecież okręty eskadry pomocniczej, one wyprodukują co trzeba, sir.
– Jednostki pomocnicze cały czas produkują amunicję i części zapasowe, ale w ich ładowniach nie ma już pierwiastków śladowych – przypomniał jej Geary.
– Na Lakocie powinniśmy je znaleźć. – Desjani uśmiechnęła się do niego. – Pan nie może przegrać. – Zatrzymała się na chwilę i zasalutowała mu. – Muszę sprawdzić kilka rzeczy, zanim wyjdziemy z nadprzestrzeni. Odmeldowuję się, sir.
Zaufanie, jakim obdarzała go Desjani i pozostali członkowie załogi, było bardzo stresujące. Jego ludzie ciągle wierzyli, że został przysłany przez żywe światło gwiazd, aby ocalić Sojusz, cudem odnaleziony w kapsule ratunkowej i wybudzony ze snu hibernacyjnego, aby natychmiast utknąć na stanowisku dowodzenia floty uwięzionej głęboko na terytorium wroga. Dorastali słuchając legend o
Oddał salut Desjani.
– Oczywiście. Obowiązki kapitana okrętu nigdy nie mają końca. Zobaczymy się na mostku za kilka godzin.
Tym razem uśmiech Desjani był o wiele zimniejszy, już czuła nadchodzącą bitwę z siłami Światów Syndykatu.
– Nawet nie zauważą, kto im dokopał! – zawołała, oddalając się korytarzem.