– Pominąwszy inne aspekty tej sprawy, gdybyśmy zdecydowali się na ucieczkę w głąb Ixiona, syndycki pościg pojawiłby się w systemie dosłownie kilka godzin po nas. Mieliśmy zaledwie pięć i pół dnia na naprawę uszkodzeń powstałych podczas bitwy na Lakocie, za mało, by ją ukończyć. Wykonując zwrot i skacząc ponownie na Lakotę, zyskaliśmy kolejne pięć i pół dnia na prowadzenie napraw. Niestety w czasie podróży przez nadprzestrzeń nie można prowadzić wielu prac remontowych, a pełne raporty o stanie jednostek otrzymamy dopiero po zakończeniu skoku, mimo to wydałem wszystkim jednostkom bardzo wyraźny rozkaz, aby wszelkie siły skierowano na doprowadzenie do stanu używalności głównych silników. A to oznacza, że po powrocie na Lakotę będziemy mogli poruszać się szybciej. Nie wspominam o dodatkowych remontach systemów, broni i opancerzenia, na które okręty dostały dodatkowy czas. W momencie wyjścia z nadprzestrzeni wszystkie jednostki będą miały za sobą jedenaście dni wypełnionych naprawami uszkodzeń poniesionych podczas ostatniej bitwy.
– Tyle to i ja rozumiem, ale nadal będziemy tkwili głęboko na terytorium wroga, nie mając wystarczającej ilości amunicji i paliwa – rzekła Rione. – Na pewno nie trafimy też na tak wielkie siły, z jakimi walczyliśmy za pierwszym razem. Syndycy musieli wysłać potężną flotę w pościg za nami. Ale część ich floty z pewnością pozostała, nie wątpię też, że ci, którzy wyruszyli na Ixiona, zawrócą na Lakotę natychmiast, gdy się zorientują, co zrobiliśmy. Te okręty nadal będą zaledwie kilka godzin za nami.
– Syndycy zakładają, że przygotowaliśmy zasadzkę przy punkcie skoku na Ixionie – wyjaśnił Geary. – Dlatego z pewnością stracili wiele godzin na zmianę formacji, która ruszyła w pościg. Wyjdą też z nadprzestrzeni z o wiele większą prędkością niż my, co oznacza kolejną stratę czasu na wykonanie zwrotu. Do tego przewidują jeszcze jedną zasadzkę przy punkcie wyjścia na Lakocie, a to zmusi ich do ponownej reorganizacji szyku, czego efektem również będzie opóźnienie. Powinniśmy zyskać tym sposobem dodatkowe trzy godziny, wystarczająco dużo, aby im uciec. A jeżeli zyskamy aż sześć godzin, doprowadzę tę flotę nietkniętą do następnego punktu skoku, skąd znikniemy z Lakoty.
– Ale oni nadal będą nam siedzieć na karku, a od tych kilku godzin flocie Sojuszu nie przybędzie paliwa ani amunicji.
– To prawda, jednakże oni będą lecieli szybciej i manewrowali ostrzej niż my. Jeśli nie zatrzymają się, aby zrobić uzupełnienia, znajdą się w podobnej sytuacji jak my. Zauważ też, że wystarczy nam chwila spokoju w normalnej przestrzeni, by jednostki pomocnicze wykonały operację zaopatrzenia floty w wyprodukowane podczas jedenastu dni skoku ogniwa paliwowe i amunicję. To poprawi naszą sytuację. Nie musisz mi ciągle przypominać, że wszystkiego zaczyna brakować.
– Tym się teraz zajmujecie z tą twoją kapitan Desjani? Sprawdzacie, ile paliwa ma jeszcze flota?
Geary zmarszczył brwi. Skąd ona wiedziała, że widział się z Tanią?
– Kapitan Desjani nie jest „moja”. W ramach obowiązków wizytowaliśmy wyremontowaną baterię piekielnych lanc.
– Jakie to romantyczne.
– Daj spokój, Wiktorio! Wystarczy mi świadomość, że moi wrogowie rozpowszechniają po flocie pogłoski, że mam z nią romans. Nie musisz i ty ich ciągle powtarzać!
Rione się nachmurzyła.
– Niczego nie powtarzam. Nie podważam też twojego prawa do dowodzenia tą flotą. Ale jeśli nie przestaniesz pokazywać się publicznie w towarzystwie oficera, z którym wedle plotki masz…
– Mam unikać dowódcy okrętu flagowego, na którym stacjonuję?
– Ty nie chcesz jej unikać, John. – Rione wstała. – I właśnie dlatego mówią, że masz z nią romans.
– Wiktorio, czeka nas bitwa, nad którą muszę pomyśleć, wolałbym, żebyś nie rozpraszała mnie takimi mowami.
– Wybacz. – Nie potrafił powiedzieć, czy to były przeprosiny. – Mam nadzieję, że twoja desperacka strategia zadziała. Bardzo często, od czasu gdy przejąłeś dowództwo floty, miotałeś się pomiędzy bardzo ostrożnymi posunięciami a pójściem na całość, czym, muszę to przyznać, wyprowadziłeś Syndyków z równowagi. Może i tym razem ci się uda. Zobaczymy się na mostku za pięć godzin.
Patrzył, jak opuszcza kabinę, a potem położył się, cały czas myśląc, co też jej chodzi teraz po głowie. Pomijając fakt, że była jego okresową kochanką – a w chwili obecnej trwali znów w separacji – udzielała mu nieocenionej pomocy, choćby dlatego, że mówiła zawsze prosto z mostu, co leży jej na sercu. Ale miała też wiele sekretów. Jedno tylko wiedział na pewno: jej lojalność wobec Sojuszu była niezłomna.