Читаем Waleczny полностью

Sto lat temu Syndycy zaatakowali z zaskoczenia przestrzeń Sojuszu, rozpoczynając tym samym wojnę, której nie mogli wygrać. Sojusz był zbyt wielki, zbyt bogaty. Tak samo jak światy Syndykatu. Stąd całe stulecie impasu, brutalnej walki, niezliczonych ofiar po obu stronach. Stulecie, podczas którego młodzież wszystkich planet Sojuszu uczyła się na pamięć czynów Johna Black Jacka Geary’ego i pamiętnej ostatniej linii obrony na Grendelu. Stulecie, podczas którego wszyscy ludzie, jakich kiedykolwiek poznał, umarli, a miejsca z nimi związane zmieniły się nie do poznania. Nawet flota się zmieniła. I wcale nie chodziło tylko o lepszą broń, ale raczej o to, że jedno stulecie nieopisanego okrucieństwa w walce z wrogiem zmieniło jego rodaków w obce istoty. On także się zmienił od chwili, w której objął dowodzenie nad skazaną na zagładę flotą. Ale zdążył przynajmniej przypomnieć potomkom marynarzy, których kiedyś znał, czym jest prawdziwy honor i o jakie wartości powinien walczyć Sojusz. Nikt go nie przygotował do dowodzenia tak wielką flotą, wciąż pozostawał samotny w tłumie myślących zupełnie inaczej oficerów i marynarzy, lecz mimo wszystko udało im się wspólnie dotrzeć aż tak daleko. Lecieli wciąż w stronę domu. Domu, którego nawet nie będzie w stanie rozpoznać. Jednakże obiecał wszystkim, że ich tam doprowadzi, taki był jego obowiązek i dlatego zamierzał dotrzymać złożonej obietnicy albo zginąć za nią.

Jego wzrok spoczął w końcu na holomapie przedstawiającej układ planetarny Lakoty. Tak wiele syndyckich okrętów. Ale i wróg mocno oberwał podczas ostatniego starcia. Geary nie był w stanie określić jak mocno, zważywszy, że ilość szczątków powstałych w ostatniej fazie bitwy przesłoniła pole widzenia sensorów. Nie był nawet pewien, jak wielu wrogów zniszczyły jego pancerniki Nieposłuszny, Najśmielszy i Niestrudzony w ostatnich momentach swojego istnienia, gdy powstrzymywały atak Syndyków, aby reszta floty mogła dotrzeć do punktu skoku.

Czy dowódca sił Syndykatu naprawdę był przekonany o tym, że flota Sojuszu została pokonana i ucieka na ślepo? Ile okrętów wysłano za nimi na Ixiona, a ile pozostawiono, by zabezpieczyć się na wypadek nieoczekiwanego (albo szaleńczego – zależnie od punktu widzenia) i szybkiego powrotu okrętów Sojuszu na Lakotę? Odpowiedzi na te pytania można było uzyskać wyłącznie kierując flotę prosto w paszczę lwa, by sprawdzić, czy są w niej jeszcze jakieś ostre kły.

Sprawdził po raz kolejny czas – dowie się wszystkiego dopiero za cztery i pół godziny.

* * *

Mostek Nieulękłego wydawał mu się teraz o wiele przytulniejszym miejscem niż za pierwszym razem, gdy stanął na nim po śmierci admirała Blocha. I nie chodziło o wygląd, bo ten niewiele się zmienił, ale raczej o wyposażenie: z jednej strony niesłychanie zaawansowane technologicznie, a z drugiej wykonane w naprawdę prymitywny sposób. Zwycięstwo potrzeby nad formą. Sto lat wcześniej na jednostce Geary’ego wszystko było idealnie wyprofilowane i gładkie, po prostu piękne. Ale tamten okręt zaprojektowano i zbudowano z myślą, że będzie służył wiele dekad – jak większość ówczesnych jednostek nie miał nigdy brać udziału w walce. Nieulękły natomiast był przedstawicielem generacji okrętów wojennych, które budowano w wielkim pośpiechu, aby uzupełnić niewiarygodnie wysokie straty, a jego przewidywana eksploatacja miała sięgać, w najlepszym razie, zaledwie kilku lat. Ostre krawędzie, nierówne spawy, wypaczone płaszczyzny – wszystko pasujące do jednostki, która nie powinna przetrwać pierwszego kontaktu z wrogiem i zostanie szybko zastąpiona przez kolejną, noszącą zresztą tę samą nazwę. Geary nadal nie potrafił pojąć filozofii jednorazowych okrętów, zrodzonej z przerażającej potrzeby, która była matką wszystkich tych niedoróbek.

Okręty przeznaczone na zniszczenie i załogi do zabicia. Tak wiele wiedzy o strategii i taktyce utracono w ciągu tego stulecia, gdy wyszkolony personel ginął na polu walki, zanim zdołał przekazać posiadaną wiedzę nowym zaciągom marynarzy. Bitwy zmieniły się w bezładną rzeź, pełną szarż na złamanie karku i stosów niepotrzebnych ofiar. O ileż łatwiej było mu zaakceptować szorstkie krawędzie niż wielką liczbę ofiar, która dla tej floty była codziennością.

Zdołał jednak utrzymać przy życiu niemal całą załogę Nieulękłego i dotarł z nią aż tutaj, tak daleko od syndyckiego Systemu Centralnego. Wolał spotykać się z marynarzami osobiście, kiedy mieli wolne chwile, zamiast wspominać dawno zmarłych towarzyszy broni. Wachtowi powoli stawali się rozpoznawalni z twarzy i nazwiska, niewyszkoleni amatorzy przetrwali wystarczająco długo, by nabyć doświadczenia. Większość załogi pochodziła z planety Kosatka, Geary odwiedził ją kiedyś, prawdę mówiąc grubo ponad sto lat temu. Ale teraz, gdy pozostał sam w odległej przyszłości, ci ludzie stanowili dla niego namiastkę rodziny, którą bezpowrotnie utracił.

Перейти на страницу:

Все книги серии Zaginiona flota

Похожие книги

Звёздный взвод. Книги 1-17
Звёздный взвод. Книги 1-17

Они должны были погибнуть — каждый в своем времени, каждый — в свой срок. Задира-дуэлянт — от шпаги обидчика... Новгородский дружинник — на поле бранном... Жестокий крестоносец — в войне за Гроб Господень... Гордец-самурай — в неравном последнем бою... Они должны были погибнуть — но в последний, предсмертный миг были спасены посланцами из далекого будущего. Спасены, чтобы стать лучшими из наемников в мире лазерных пушек, бластеров и звездолетов, в мире, где воинам, которым нечего терять, платят очень дорого. Операция ''Воскрешение'' началась!Содержание:1. Лучшие из мертвых 2. Яд для живых 3. Сектор мутантов 4. Стальная кожа 5. Глоток свободы 6. Конец империи 7. Воины Света 8. Наемники 9. Хищники будущего 10. Слепой охотник 11. Ковчег надежды 12. Атака тьмы 13. Переворот 14. Вторжение 15. Метрополия 16. Разведка боем 17. Последняя схватка

Николай Андреев

Фантастика / Боевая фантастика / Космическая фантастика