– Mamy uszkodzenia na dziobie i bakburcie – zameldował wachtowy z działu technicznego. – Straciliśmy baterię piekielnych lanc jeden alfa.
– Znakomicie. – Desjani szybko oceniła straty, nie odrywając oczu od ekranu, na którym pojawiały się dane dotyczące trafień we wroga. Uśmiechnęła się okrutnie. – Dostaliśmy go!
Geary roześmiał się równie nieprzyjemnie. Z ostatniego okrętu liniowego Syndykatu wysypały się kapsuły ewakuacyjne, a chwilę później wielki okręt eksplodował, gdyż nastąpiło przesterowanie jego reaktora. Lecący obok pancernik nie wyszedł z tego wypadku bez szwanku, kolejne uszkodzenia sprawiły, że załoga utraciła nad nim kontrolę i wpadł w dryf.
W tym momencie uśmiech zniknął z ust Geary’ego. Wszystkie okręty liniowe Sojuszu już wykonywały nawrót do kolejnego przejścia, pancerniki i reszta floty szły tuż za nimi, a jednostki pomocnicze zaczęły przyśpieszać zgodnie z planem, ale resztki formacji Syndykatu już wchodziły w zasięg efektywnego strzału. W sytuacji gdy eskadra pomocnicza wraz z osłoną leci identycznym kursem co ścigający ją Syndycy, przejście ogniowe będzie trwało naprawdę długo. Na tyle długo, że da się je zarejestrować nawet ludzkimi zmysłami.
Geary zauważył, że wpatrzona w niego Desjani wskazuje ręką na eskadrę pomocniczą.
– Jeśli je utracimy, to bez względu na wysokość syndyckich strat przegramy tę bitwę.
– Musiał pan je wystawić – powiedziała ze smutkiem w głosie.
– Wiem.
Wojownik
, który nieźle oberwał na Vidhi, a potem podczas pierwszego pobytu floty Sojuszu na Lakocie, wykonał ciasny zwrot, aby osłonić Tytana i Goblina przed nadlatującymi Syndykami. Paru pilotów ŁZ–tów uznało, że zdołają się przedrzeć przez obronę mocno uszkodzonego pancernika, ale dość szybko przekonali się, iż wiele baterii piekielnych lanc na jego pokładzie wciąż działa i może bez problemu poszatkować słabo chronione kadłuby. Lekki krążownik Syndykatu lecący tuż za nimi wdał się w ryzykowną wymianę ogniową i także został zniszczony.Ale za nim nadlatywały już dwa niemal w pełni sprawne pancerniki. Deszcz rakiet oderwał się od ich burt i poszybował w stronę Tytana
i Goblina. Wojownik i niszczyciele z jego osłony przerzuciły cały ogień na nadlatujące głowice, strącając większość, ale pozostawiając tym samym swobodę ruchu pancernikom. Wojownik wykonał więc kolejny zwrot, widać było, z jakim trudem się porusza, zmierzając wprost na wektor podejścia wrogich okrętów, które natychmiast skoncentrowały na nim cały ogień, w jednej chwili miażdżąc go i niszcząc wszystkie systemy bojowe. Geary wyszeptał szybką modlitwę, gdy zdał sobie sprawę, co dla załogi Wojownika oznacza tak gęsty ogień.W osłonie eskadry pomocniczej pozostały już tylko Zdobywca
, Orion i Dumny, jeśli nie liczyć kilku ciężkich krążowników i innych lżejszych jednostek eskorty. Zagłada Wojownika dosłownie sparaliżowała załogę Zdobywcy, okręt pozostał na tym samym kursie i przy tej samej prędkości, gdy oba syndyckie pancerniki weszły w pole rażenia. Orion rozpoczął zwrot w górę, a potem ponownie opadł w kierunku Zdobywcy, jakby szukał osłony za kadłubem w pełni sprawnego pancernika.Za to za nic w świecie Geary nie potrafił powiedzieć, co dzieje się z Dumnym
. Pozostający w tyle mógł równie dobrze wykonywać zwrot, aby podjąć walkę, albo rozpoczynać paniczną ucieczkę. W chwili wyrozumiałości komodor pomyślał, że załoga i dowódca tego okrętu, mając za przykład niesamowite poświęcenie Wojownika, odzyskali ducha walki i postanowili zmazać dawne przewiny. Ale cokolwiek zamierzali ludzie na pokładzie Dumnego, zapłacili teraz wysoką cenę za opieszałość przy remontowaniu tarcz i broni swojej jednostki.Syndyckie pancerniki wystrzeliły wszystkie posiadane rakiety w ich stronę, niszcząc stanowiska bojowe oraz silniki pancernika Sojuszu. Dumny
wymknął się spod kontroli sterników, skręcił ostro w górę, ale wrogie okręty również zmieniły kurs, aby wykończyć go piekielnymi lancami. Kartacze wystrzelone przez Syndyków szybko poradziły sobie z osłabionymi tarczami i głowice cząsteczkowe uderzyły w odsłonięty, nie do końca wyremontowany kadłub, wchodząc w niego jak w masło.Geary obserwował kolejne wybuchy na Dumnym
, ale sylwetka pancernika za moment zniknęła pod istnym gradem kartaczy, rakiet i pocisków, który szybko dosłownie rozerwał go na strzępy. Chwilę później przestrzeń pojaśniała jeszcze bardziej, to reaktor Dumnego nie wytrzymał przeciążenia.Blask zbladł, ukazując jedynie chmurę fragmentów kadłuba, pomiędzy którymi wciąż krążyły syndyckie rakiety szukające nowych celów.
– Szlag by ich… – szepnęła Desjani. Geary nie był pewien, czy swoje słowa kapitan skierowała do Syndyków czy do załogi i oficerów zniszczonego niejako na własne żądanie pancernika.