które przesuwały się po jego twarzy.
Severus nie odpowiedział.
I to była wystarczająca odpowiedź. Wystarczająca do tego, by serce Harry'ego
wypełniło się ciepłem.
- Wiesz... - powiedział Harry, wciąż nie odrywając spojrzenia od twarzy mężczyzny
- ...zaraz po tym, jak się ocknąłem i to wszystko zaczęło wracać... miałem sen
erotyczny. O tobie.
Severus wyglądał tak, jakby zachłysnął się powietrzem. Ale bardzo szybko się
opanował.
- A więc to był ten powód, dla którego postanowiłeś upić się do nieprzytomności.
Harry ponownie położył głowę na piersi mężczyzny.
- Wiem, że to było głupie i nieodpowiedzialne...
Severus skwitował to jedynie głośnym prychnięciem.
- Ale mam coś na swoje usprawiedliwienie - dodał Harry, zerkając na Severusa.
- Tak?
- W tamtej chwili nie myślałem racjonalnie.
Oczy Snape'a błysnęły złowrogo i Harry szybko ukrył uśmiech, opuszczając głowę i
wtulając się w mężczyznę.
Przez jakiś czas panowała cisza. Wydawała się jednak iskrzyć, tak jakby wszystkie
emocje, którymi nasiąknęła podczas rozmowy, wciąż unosiły się w powietrzu, nie
dając o sobie zapomnieć. Po pewnym czasie, kiedy zaczęła się już wyciszać, a iskry
zamieniły się w delikatny szron spokoju, który osiadł na pościeli i ich skórze, Harry
odezwał się cicho:
- Severusie... mogę cię jeszcze o coś zapytać?
- Czy jeśli powiem "nie", to powstrzyma cię to w jakikolwiek sposób?
Harry zastanowił się.
- Nie.
Severus skwitował to milczeniem, ale to milczenie miało w sobie pazury.
- No więc... - zaczął niepewnie Harry, nie bardzo wiedząc, jak ująć w słowa to, o co
chciał zapytać - ...tak się zastanawiałem... bo wiem, że ją przeczytałeś... to znaczy tę kartkę, którą upuściłem przed myślodsiewnią... i jestem ciekawy... co o niej myślisz?
- Cóż... - zaczął Severus wyważonym tonem, tak jakby próbował ubrać swą
wypowiedź w odpowiednie słowa. - Biorąc pod uwagę twoje zdolności oratorskie...
myślę, że wzniosłeś się na wyżyny elokwencji.
- Czyli... podobało ci się? - zapytał niepewnie Harry.
- Powiedzmy, że raczej... prześladowało mnie to.
- Ale... pogniotłem ją trochę - wydukał Harry.
- Nie szkodzi. Wyprostowałem.
Merlinie, dlaczego kiedy dochodziło do rozmów o uczuciach, to obaj przypominali
próbujących prowadzić się nawzajem upośledzonych ślepców w ciemnym tunelu?
- I wstawiłeś ją do gabloty - kontynuował Harry, przypominając sobie ukryte za
szkłem prezenty, które podarował Severusowi. - Widziałem. W laboratorium...
Nagle Harry doznał wrażenia, jakby powietrze się ochłodziło, a dłoń mężczyzny
mocniej zacisnęła mu się we włosach.
- Tak, widziałeś - wyszeptał Severus. - Chociaż nie powinno cię tutaj być...
Oczy Harry'ego rozszerzyły się i chłopak poczuł oblewający go zimny pot i opadające
na jego skórę chłodne odłamki otaczającej ich szklanej bariery.
O cholera! Nie powinien był o tym wspominać! Dlaczego to zrobił? Dlaczego?!
- Włamałeś się do moich komnat... - kontynuował Snape, a temperatura spadła tak
bardzo, jakby nagle do pomieszczania wdarli się Dementorzy. Jego głos także stawał
się coraz chłodniejszy. - Nie myśl, że o tym zapomniałem. Czekałem tylko, aż sam
poruszysz ten temat. Włamałeś się tu w konkretnym celu...
"Nie, proszę, nie pytaj o to!" - krzyk w myślach Harry'ego coraz bardziej przybierał na sile, a przyjemne ciepło, które jeszcze chwilę temu otulało jego serce, stało się
zaledwie wspomnieniem.
- Próbowałeś zdobyć to, od czego powinieneś trzymać się z daleka...
Harry zacisnął powieki i przylgnął do Severusa z taką siłą, jakby bał się, że zaraz coś
go od niego odciągnie. Czuł, jak okrywające ich zasłony spokoju opadają na podłogę.
Całkowicie porwane.
- A teraz powiedz mi... do czego potrzebowałeś tego eliksiru? - Napięcie w głosie
Severusa niemal dotykało skóry Harry'ego.
Jak to dobrze, że mężczyzna nie widział w tej chwili jego twarzy. Harry nie byłby w
stanie ukryć huraganu emocji, który przywołało to pytanie, ponieważ z całą
przerażającą mocą uświadomił sobie nagle, że powód, dla którego się tutaj zakradł...
przestał mieć znaczenie w chwili, w której dowiedział się prawdy. Ponieważ teraz,
kiedy już wiedział... kiedy leżał tuż przy Severusie, w jego objęciach, kiedy wszystko
w końcu wydawało się... tak piękne... teraz ten powód stał się tak bardzo nieistotny,
tak odległy, tak nierealny... że nawet dla niego był niezrozumiały.
Chociaż... ten porażający strach, towarzyszący mu przez ostatnie dni, wciąż był
realny. Wibrował tuż pod skórą. Zepchnięty na samo dno, zdziczały strach, którego
udało mu się pozbyć jedynie na kilka krótkich, spędzonych razem chwil... a który
teraz, po tym pytaniu, przebudził się na nowo.
- Potter?
Harry dopiero po chwili usłyszał przedzierający się z trudem do jego uszu głos
Severusa i poczuł, że mężczyzna unosi głowę i spogląda na niego.
Cholera, zbyt długo nie odpowiadał!
Jeszcze bardziej wtulił twarz w jego pierś, aby Severus nie mógł dostrzec wyrazu
jego oczu, po czym odchrząknął, nerwowo szukając w głowie wiarygodnego
wytłumaczenia.
- Ja... pomyślałem sobie, że może mi się przydać. Kiedyś. W przyszłości. Że może
będę mógł go jakoś użyć, jeżeli Voldemort zaatakuje Hogwart.