Читаем Faraon полностью

Po kilku dniach Ramzes znowu odwiedził Kamę, lecz znalazł ją w stanie, który graniczył z obłędem. Kryła się w najciaśniejszej izbie swego pałacu, głodna, nie czesana, nawet nie myta, i wydawała najsprzeczniejsze rozkazy swojej służbie. Raz kazała się zgromadzać wszystkim, drugi raz wypędzała wszystkich od siebie. W nocy wołała do siebie wartę żołnierską, a po chwili uciekła od żołnierzy na strych krzycząc, że ją chcą zabić.

Wobec takich postępków z duszy księcia zniknęła miłość, a zostało tylko uczucie wielkiego kłopotu. Schwycił się za głowę, gdy rządca pałacu i oficer opowiedzieli mu o tych dziwach, i szepnął:

— Zaprawdę, źle uczyniłem odbierając tę kobietę jej bogini. Gdyż tylko bogini mogła cierpliwie znosić jej kaprysy!..

Mimo to poszedł do Kamy i znalazł ją mizerną, potarganą i drżącą.

— Biada mi!.. — zawołała. — Żyję między samymi wrogami. Moja szatna chce mnie otruć, a fryzjerka nabawić jakiej ciężkiej choroby… Żołnierze tylko czekają okazji, ażeby w mej piersi utopić włócznie i miecze, a w kuchni, jestem pewna, że zamiast potraw, gotują się czarodziejskie zioła… Wszyscy dybią na moje życie…

— Kamo… — przerwał książę.

— Nie nazywaj mnie tak!.. — szepnęła przerażona — bo mi to nieszczęście przyniesie…

— Ale skąd ci te myśli przychodzą do głowy?…

— Skąd?… Czy sądzisz, że w dzień nie widuję obcych ludzi, którzy ukazują się pod pałacem i znikają, nim zdołam zawołać na służbę?… A w nocy czy nie słyszę szeptów za ścianą?…

— Zdaje ci się.

— Przeklęci!.. przeklęci!.. — zawołała z płaczem. — Wszyscy mówicie, że mi się zdaje… A przecież onegdaj jakaś zbrodnicza ręka podrzuciła mi do sypialni welon, który nosiłam pół dnia, zanim poznałam, że to nie mój… żem nigdy nie miała takiego…

— Gdzież ten welon? — spytał już zaniepokojony książę.

— Spaliłam go, alem go pierwej pokazała moim służebnicom.

— Więc choćby był nie twój, cóż ci się stało?

— Jeszcze nic. Ale gdybym tę szmatę przez parę dni potrzymała w domu, z pewnością otrułabym się, albo zapadłabym w nieleczącą się chorobę… Znam Azjatów i ich sposoby!..

Znudzony i zirytowany książę opuścił ją czym prędzej, pomimo błagań, aby został. Gdy jednak spytał służbę o ów welon, szatna przyznała, że to nie był welon Kamy, ale został podrzucony przez kogoś.

Następca kazał podwoić warty w pałacu i dokoła pałacu i zdesperowany wracał do swego mieszkania.

„Nigdy bym nie uwierzył — myślał — że jedna słaba kobieta może narobić tyle zamętu!..

Cztery świeżo złapane hieny nie dorównają w niespokojności tej Fenicjance!..” U siebie znalazł książę Tutmozisa, który właśnie przyjechał z Memfis, ledwie miał czas wykąpać się i przebrać po podróży.

— Co mi powiesz? — spytał książę ulubieńca odgadując, że nie przywiózł dobrych nowin. — Widziałeś jego świątobliwość?

— Widziałem słonecznego boga Egiptu — odparł Tutmozis — a oto, co mi rzekł…

— Mów — wtrącił następca.

— Tak mówił pan nasz — ciągnął Tutmozis złożywszy ręce na piersiach i schyliwszy głowę. — Tak mówi pan. Przez trzydzieści cztery lata prowadziłem ciężki wóz Egiptu i tak jestem zmęczony, że już tęsknię do moich wielkich przodków, którzy zamieszkują kraj zachodni. Niebawem opuszczę tę ziemię, a wówczas syn mój Ramzes zasiądzie na tronie i czynić będzie z państwem to, co mu podyktuje mądrość…

— Tak powiedział mój świątobliwy ojciec?

— To są jego słowa wiernie powtórzone — odparł Tutmozis. Po kilka razy wyraźnie mówił mi pan, że nie zostawia ci żadnych rozkazów na przyszłość, abyś mógł rządzić Egiptem, jak sam zechcesz…

— O święty!.. Czyliż jego niemoc jest naprawdę tak ciężką?… Dlaczego nie pozwala mi przyjechać do siebie?… — pytał rozżalony książę.

— Musisz być tu, bo tu możesz się przydać.

— A traktat z Asyrią?… — zapytał następca.

— Jest zawarty w tym sensie, że Asyria może bez przeszkód z naszej strony prowadzić wojnę na wschodzie i północy. Ale sprawa Fenicji została w zawieszeniu, dopóki ty nie wstąpisz na tron…

— O błogosławiony!.. o święty władco!.. — wołał książę. — Od jak strasznej uchroniłeś mnie spuścizny…

— Fenicja więc zostaje w zawieszeniu — prawił Tutmozis. — Lecz obok tego stała się niedobra rzecz, bo jego świątobliwość, aby dać dowód Asyrii, że nie będzie jej przeszkadzać w wojnie z ludami północnymi, rozkazał zmniejszyć naszą armię o dwadzieścia tysięcy wojsk najemnych…

— Co powiedziałeś?… — wykrzyknął zdumiony następca.

Tutmozis chwiał głową na znak smutku.

— Prawdę mówię — rzekł i już nawet rozpuszczono cztery libijskie pułki…

— Ależ to szaleństwo!.. — prawie zawył następca łamiąc ręce. — Po co my się tak osłabiamy i gdzie pójdą ci ludzie?…

— Otóż to, że już poszli na Pustynię Libijską i albo napadną Libijczyków, co nam narobi kłopotów, albo połączą się z nimi i razem uderzą na nasze zachodnie granice…

— Nic o tym nie słyszałem!.. Co oni porobili?… i kiedy to zrobili?… Żadna wieść do nas nie doszła… — wołał książę.

— Bo rozpuszczeni najemnicy poszli pustynią od Memfisu, a Herhor zabronił mówić o tym komukolwiek…

— Więc nawet Mefres i Mentezufis nie wiedzą o tym?… — spytał namiestnik.

— Oni wiedzą — odparł Tutmozis.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Вечер и утро
Вечер и утро

997 год от Рождества Христова.Темные века на континенте подходят к концу, однако в Британии на кону стоит само существование английской нации… С Запада нападают воинственные кельты Уэльса. Север снова и снова заливают кровью набеги беспощадных скандинавских викингов. Прав тот, кто силен. Меч и копье стали единственным законом. Каждый выживает как умеет.Таковы времена, в которые довелось жить героям — ищущему свое место под солнцем молодому кораблестроителю-саксу, чья семья была изгнана из дома викингами, знатной норманнской красавице, вместе с мужем готовящейся вступить в смертельно опасную схватку за богатство и власть, и образованному монаху, одержимому идеей превратить свою скромную обитель в один из главных очагов знаний и культуры в Европе.Это их история — масшатабная и захватывающая, жестокая и завораживающая.

Кен Фоллетт

Историческая проза / Прочее / Современная зарубежная литература