Читаем Filmowy wehikuł czasu полностью

Wspięli się na niskie wzgórze za budynkiem, brnąc przez krótką, szorstką trawę i niemal potykając się o wyleniałą, dziko wyglądającą kozę, która z bekiem uciekła jak najdalej od nich. Ze szczytu rozciągał się wyraźny widok na granitowoszary, bezkresny ocean i półkolistą zatoki o rozchodzących się w obydwie strony brzegach. Długa, grzywiasta fala rozbiła się o plażę, z sykiem przepływając miedzy kamieniami. Na samym środku zatoki wznosiła się wyspa o wysokich, stromych brzegach, wpadających wprost do spienionego morza. Nieco dalej, na samej linii horyzontu majaczyła druga, znacznie niższa wysepka.

— Kręć panoramicznie, pełne koło, całe 360 stopni. Przestudiujemy to później. Potem daj zbliżenie na wyspę.

— Może byśmy poszli nieco dalej w głąb lądu, rozejrzeć się trochę po tamtejszych widokach? — zaproponował Gino, spoglądając w obiektyw.

— Później, jeśli starczy nam czasu. Na razie niech będzie krajobraz nadmorski i widok na otwarty ocean. Przyda mi — się to.

— Okolica wzdłuż brzegu, tak? Ale potem powinniśmy zobaczyć, co dzieje się dalej.

— Słusznie, ale nie chodź tam sam. Weź ze sobą Texa albo Dallasa. Z nimi nie będziesz musiał niczego się obawiać. Nie oddalajcie się o więcej niż piętnaście minut drogi, żebyśmy mogli was znaleźć, gdy będziemy wracać.

Barney popatrzył wzdłuż brzegu i dostrzega łódź wiosłową. Dotknął ramienia Gino i powiedział: — Mam pomysł. Zabierz ze sobą Lynna jako tłumacza i wypłyńcie razem z tubylcami kawałek od brzegu. Zrobisz park ujęć tego miejsca od strony morza.

— Hej, Barney! — na szczyt wzgórza gramolił się Tex. — Oni chcą, żeby zszedł pan na dół, do chałupy. Mają jakąś narad.

— Już idę. Tex, zostań tu z Gino. Uwalaj na niego.

— Przylepię się do niego jak guma arabska. Va buona, eh cumpa?

Gino zmierzył go mrocznym, podejrzliwym spojrzeniem.

— Vui sereste italiano?

— Nie, jestem americano, ale mam kupi powinowatych nad Zatoką Neapolitańską. — Tex zaśmiał się wesoło.

— Di Napoli! So’napoletano pur’io! — zawołał uszczęśliwiony Gino.

Barney opuścił ich, gdy ściskali sobie wylewnie dłonie odkrywając coraz to nowe więzy pokrewieństwa i ruszył w kierunku domostwa. Dallas siedział przy drzwiach ciężarówki i palił ukrytego we wnętrzu dłoni papierosa.

— Reszta jest w środku — powiedział. — Pilnuje tego interesu, by mieć gwarancje, że będziemy mieli czym wrócić do domu. Lynn prosił bym pana mu podesłał skoro tylko pan wróci.

Barney spojrzał na niskie drzwi domu zupełnie bez entuzjazmu. Były na wpół uchylone i wyglądało na to, że właśnie przez nie, a nie przez komin ulatnia się zasadnicza część dymu.

— Wolałbym, żebyś miał na to wszystko oko. Potrafię sobie wyobrazić znacznie bardziej atrakcyjne miejsca dla ewentualnych rozbitków.

— To samo sobie pomyślałem — odparł spokojnie Dallas i wyciągnął drugą rękę pokazując trzymany w niej pistolet automatyczny. — Dziesięć strzałów. Nigdy nie chybiam.

Barney otworzył szerzej drzwi i wszedł do wnętrza domu. Dym z tlącego się ogniska gęstą chmurą otulił jego głowę. Był z tego niemal zadowolony, gdyż woń dymu maskowała inne, bogato reprezentowane w otaczającej go atmosferze zapachy. Udało mu się rozpoznać woń zastarzałej ryby, dziegciu i jakiegoś zielska. Innych nie odważył się zidentyfikować. Przez chwile był niemal ślepy. Z pełni słonecznego dnia znalazł się nagle w pomieszczeniu, do którego światło wpadało jedynie przez drzwi i kilka innych otworów, najwyraźniej przypadkowo wybitych w ścianach.

— Jaeja, kunningi pu skalt drekka meo mer!(Czołem przyjacielu, napij się ze mną) — powietrzem wstrząsnął ochrypły głos Ottara.

Gdy oczy Barneya przywykły już nieco do mroku, zauważył grono mężczyzn siedzących za stołem zbitym z grubych, nie heblowanych desek.

U szczytu stołu rozsiadł się Ottar i walił pięścią w blat.

— Chce, abyś mu towarzyszył w piciu — powiedział Lynn. — To jest bardzo ważny krok, wiesz — gościnność, sól i chleb, tego typu rzeczy.

— 0l!(piwo!) — ryknął Ottar unosząc z klepiska niewielką beczułkę.

— Co mam pić? — spytał Barney z wysiłkiem wpatrując się w półmrok.

— Piwo. Wyrabiają je z jęczmienia — to ich podstawowe zboże. Napój ten jest wynalazkiem plemion północnogermańskich; można rzec daleki przodek współczesnego portera. Nawet nazwa odziedziczyliśmy po Germanach, rzecz jasna nieco zmieniła się wymowa…

— Drekk!(pij!) — nakazał Ottar, wręczając Bernerowi napełniony po brzegi róg. Hendrickson zauważył, że był to prawdziwy krowi róg, zakrzywiony, popękany i niezbyt czysty. Jens Lynn, profesor i Amory Blestead również ściskali w rękach rogi. Barney podniósł swój do ust i pociągnął łyk. Było to coś zwietrzałego, wodnistego i zarazem kwaśnego. Smakowało ohydnie.

— Dobre! — pochwalił. Miał nadziej, że wyraz jego twarzy w panujących ciemnościach pozostanie niezauważony.

— Ja got ok vel(tak bardzo dobre) — zgodził się Ottar i dolał nową porcje napitku do rogu Barneya. Uczynił to tak szczodrze, że płyn przelał się przez brzegi naczynia i lepkim strumieniem spłynął Barneyowi do rękawa.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Абсолютная власть
Абсолютная власть

Болдаччи движет весь жанр саспенса.PeopleЭтот роман рвет в клочья общепринятые нормы современного триллера.Sunday ExpressИ снова вы можете произнести слова «Болдаччи», «бестселлер» и «киносценарий», не переводя дыхание.Chicago SunРоман «Абсолютная власть» явился дебютом Болдаччи – и его ошеломительным успехом, став безусловным мировым бестселлером. По этой книге снят одноименный киноблокбастер, режиссером и исполнителем главной роли в котором стал Клинт Иствуд.Интересно, насколько богатая у вас фантазия?.. Представьте себе, что вы – высококлассный вор и забрались в роскошный особняк. Обчистив его и не оставив ни единого следа, вы уже собираетесь испариться с награбленным, но внезапно слышите шаги и стремительно прячетесь в укромное место. Неожиданно появляются хозяйка дома и неизвестный мужчина. У них начинается бурный секс. Но мужчина ведет себя как садист, и женщина, защищаясь, хватает со столика нож. Тут в спальню врываются двое вооруженных охранников и расстреливают несчастную в упор. Страсть оказалась смертельной. А незнакомец поворачивается к вам лицом – и вы узнаете в нем… президента США! Что бы вы сделали, а?..

Алекс Дальский , Владимир Александрович Фильчаков , Владимир Фильчаков , Дэвид Балдаччи

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Боевая фантастика / Научная Фантастика / Социально-философская фантастика