Читаем Filmowy wehikuł czasu полностью

— Bierz swoich chłopaków i jedziemy do studio. Tam ci wszystko wytłumaczę. Będziecie z powrotem za godzinę. — Barney nie zadał sobie trudu, by wyjaśnić co może stać się w ciągu tej jednej, dwudziestowiecznej godziny.

— Nie da rady. Na razie produkuje się tylko ja i Dooty, reszta będzie koło jedenastej. Potem gramy do trzeciej. Wcześniej nie możemy się urwać.

Barney jednym łykiem przełknął swój cocktail i spojrzał na zegarek. Przekonał się, że nie ma najmniejszego sensu wychodzić stąd i wracać z powrotem. Trzecia rano, w niedziele, był to termin absolutnie wystarczający, zważywszy, że miał czas aż do poniedziałku. Wszystko się uda. Gdy Spiderman znikł na zapleczu, Barney podszedł do telefonu i umówił się z Hewettem na nowo na godzinę trzecią rano, po czym wrócił do stolika z mocnym postanowieniem, że postara się odprężyć, o ile było to możliwe przy odgłosach tuby i całego zespołu instrumentów dętych, wzmocnionych elektryczną perkusją. Pomogła mu Krwawa Mary.

O drugiej rano wstał i wyszedł zaczerpnąć nieco takiego powietrza, które nie byłoby gęste od dymu tytoniowego i nie dygotało w rytm perkusji. Udało mu się nawet zamówić dwie taksówki na parę minut po trzeciej. Wszystko szło jak najlepiej.

Niedługo potem wysiedli przed drzwiami magazynu — profesor Hewett spoglądał to na nich, to na tarcze zegarka.

— Niezwykle punktualnie — sapnął.

— Nie najgorzej profesorze, stary byku — odparł Barney, klepnąwszy go po ramieniu i odwrócił się, by pomóc wyciągnąć z taksówki perkusję. Do magazynu wmaszerowali wszyscy gęsiego — orkiestra rżnęła marsza „Pułkownik Bogey”.

— Co to za tratwa? — zapytał Spiderman na widok platformy. Był zmęczony, oczy miał mocno podkrążone.

— Środek transportu. Właź! Obiecuje ci, że nie będzie nas tylko kilka minut — Barney, mówiąc to uśmiechnął się przebiegle.

— Na razie wystarczy! — Spiderman oderwał ustnik trąbki od rozgorączkowanych warg Doody’ego. Doody trąbił jeszcze kilka sekund w próżnie nim uświadomił sobie, że nie daje to żadnych słyszalnych efektów.

— Włazimy do łajby — zakomenderował Spiderman.

Hewett parsknął z dezaprobatą na widok żałobnie odzianych muzyków wchodzących na pokład platformy, po czym zamknął się w kabinie kontrolnej i zaczął uruchamiać Vremiatron.

— Czy to poczekalnia? — zapytał Doody, podążając za nim do zatłoczonego pomieszczenia.

— Wyłaź stąd, ty kretynie — wysapał profesor.

Doody mamrocząc coś po nosem usiłował wykonać jego polecenie, lecz w momencie, gdy wykonywał zwrot, wyciągnięty na całą długość suwak jego puzonu uderzył w rząd wystających lamp elektronowych. Dwie z nich trzasnęły i wyrzuciły z siebie snop iskier.

— Uaaa! — jęknął Doody i upuścił instrument, który całą swoją długością upadł na plątaninę przewodów elektrycznych i lamp. Z potrzaskanej instalacji posypały się iskry. Wszystkie światła na ekranie kontrolnym zgasły.

Barney wytrzeźwiał przed upływem sekundy. Wypchnął Doody’ego z kabiny kontrolnej w kierunku pozostałych muzyków stojących zbitą gromadką na przeciwległym końcu platformy.

— Co się stało, profesorze — zapytał miękko, gdy wrócił na miejsce.

Odpowiedzi nie było. Nie pytał po raz drugi; obserwował tylko, jak Hewett odrywa z pasją ekrany kontrolne i wyrzuca przez okno zniszczone lampy.

Odesłał muzyków, gdy tylko usłyszał burkliwe „tak” na pytanie, czy musi upłynąć co najmniej kilka godzin zanim Vremiatron ponownie będzie gotów.


O dziewiątej rano profesor Hewett oznajmił, że naprawa zajmie prawdopodobnie większą część dnia, nie licząc czasu potrzebnego na znalezienie brakujących lamp w Los Angeles w niedzielę. Barney wmawiał sobie nieszczerze, że mimo wszystko ma jeszcze kupę czasu. Film miał być oddany dopiero w poniedziałek rano.


O piątej rano w poniedziałek profesor zakomunikował, że skończył już naprawę uzwojenia i teraz zamierza przespać się godzinkę. Potem pójdzie szukać potrzebnych lamp.


O dziewiątej rano Barney zatelefonował i dowiedział się, że przedstawiciele banków właśnie przybyli i czekają na niego. Zaśmiał się ochryple i odwiesił słuchawkę.


O pół do dziesiątej zadzwonił telefon. Odebrał go i od dziewczyny z centrali dowiedział się, że L.M. rozmawiał z nią osobiście, pytając czy nie wie, gdzie jest Mr Hendrickson. Barney ponownie odwiesił słuchawkę.


O pół do jedenastej wiedział już, że nie ma żadnej nadziei. Profesor Hewett jeszcze nie wrócił i nawet nie zadzwonił. A zresztą, gdyby nawet się teraz pojawił, było już i tak za późno. Filmu nie da się w żaden sposób skończyć na czas.

Wszystko miał już poza sobą. Próbował — i przegrał. Szedł w stronę biura L. M. jak skazaniec na szafot. Zatrzymał się przed drzwiami rozważając możliwość samobójstwa. Nie, brakło mu na to odwagi. Otworzył drzwi.

16

— Nie właź tam rozległ się jakiś głos. Czyjaś ręka chwyciła Barneya za ramię i odciągnęła go od drzwi, które zatrzasnęły się automatycznie tuż przed nim.

— Co ty sobie, u diabła, wyobrażasz — kipiąc z wściekłości wrzasnął Barney i odwrócił się w stronę sprawcy tego zamieszania.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Абсолютная власть
Абсолютная власть

Болдаччи движет весь жанр саспенса.PeopleЭтот роман рвет в клочья общепринятые нормы современного триллера.Sunday ExpressИ снова вы можете произнести слова «Болдаччи», «бестселлер» и «киносценарий», не переводя дыхание.Chicago SunРоман «Абсолютная власть» явился дебютом Болдаччи – и его ошеломительным успехом, став безусловным мировым бестселлером. По этой книге снят одноименный киноблокбастер, режиссером и исполнителем главной роли в котором стал Клинт Иствуд.Интересно, насколько богатая у вас фантазия?.. Представьте себе, что вы – высококлассный вор и забрались в роскошный особняк. Обчистив его и не оставив ни единого следа, вы уже собираетесь испариться с награбленным, но внезапно слышите шаги и стремительно прячетесь в укромное место. Неожиданно появляются хозяйка дома и неизвестный мужчина. У них начинается бурный секс. Но мужчина ведет себя как садист, и женщина, защищаясь, хватает со столика нож. Тут в спальню врываются двое вооруженных охранников и расстреливают несчастную в упор. Страсть оказалась смертельной. А незнакомец поворачивается к вам лицом – и вы узнаете в нем… президента США! Что бы вы сделали, а?..

Алекс Дальский , Владимир Александрович Фильчаков , Владимир Фильчаков , Дэвид Балдаччи

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Боевая фантастика / Научная Фантастика / Социально-философская фантастика