— Ogłoszenia w pismach — mówił — uczą nas więcej o czasach Prymitywu niż tak zwane artykuły. Autorzy arykułów zakładają pod-stawową wiedzę o świecie, o którym piszą. Używaj ą pewnych określeń, których nie widzą potrzeby wyjaśniać. Na przykład, co to jest takiego piłka golfowa?
Cooper chętnie przyznał się do swej ignorancji. Harlan kontynuował dydaktycznym tonem, jakiego nie potrafił uniknąć w podobnych okolicznościach.
— Ze wzmianek na ten temat moglibyśmy wydedukować, że jest to jakaś mała kulka. Wiemy, że była używana do gry, choćby z tego powodu, że wspomina się o niej pod nagłówkiem „Sport”. Możemy nawet wyprowadzić dalsze wnioski: że odbijano ją jakimś długim kijem i że celem gry było wprowadzenie piłki do dołka w ziemi. Ale po co się męczyć dedukcją i rozumowaniem? Popatrz na to ogłoszenie. Jego celem jest tylko zachęcenie czytelników do kupna piłki, lecz przy okazji pokazują nam wspaniały portret tej piłki w zbliżeniu, wraz z wycinkiem dla wyjaśnienia jej konstrukcji.
Cooper, który pochodził z ery o mniej rozwiniętej reklamie, nie bardzo mógł się z tym pogodzić. Powiedział:
— Czy to nie jest niesmaczne, że ci ludzie tyle hałasują? Nikt nie jest taki głupi, żeby wierzyć w czyjeś przechwałki na temat własnych wyrobów. Czy producent przyzna się do usterek? Czy powstrzyma się od przesady?
Lecz teraz pod wpływem wrzaskliwych, tromtadrackich ogłoszeń w czasopiśmie umysł Harlana wrócił do obecnej sytuacji i znów był w teraźniejszości. Pytał samego siebie w nagłym podnieceniu: Czy te myśli, które miał przed chwilą, rzeczywiście nic nie znaczą? Czy też w bolesny sposób usiłuje znaleźć drogę w ciemności z powrotem do Noys?
Ogłoszenie! Sposób zmuszania niechętnych do posłuchu. Czy fabrykantowi pojazdów naziemnych zależy, by określony osobnik czuł spontaniczną potrzebę nabycia jego produktu? Jeśli obiekt (to było właściwe słowo) można sztucznie przekonać lub wmówić mu, że odczuwa potrzebę, i skłonić, by odpowiednio do tego postąpił -to co za różnica?
Co za różnica, czy Noys kocha go z namiętności, czy z wyrachowania? Niech tylko oboje pozostaną wystarczająco długo razem, na pewno go pokocha naprawdę. On ją zmusi do miłości, a ostatecznie liczy się tylko miłość, a nie jej motywy. Żałował teraz, że nie przeczytał paru powieści z Czasu, o których Finge wspominał ironicznie.
Harlan zacisnął pięści pod wpływem nagłej myśli. Jeżeli Noys przyszła do niego, do Harlana, chcąc zyskać nieśmiertelność, oznacza to, że do tej pory nie uzyskała tego daru. Znaczy to, że nie miała przedtem stosunku z żadnym Wiecznościowcem, a co za tym idzie, jej związek z Finge’em nie był niczym innym jak tylko związkiem sekretarki i pracodawcy. Gdyby było inaczej, po co byłby jej potrzebny Harlan?
Jednak Finge musiał próbować… na pewno miał zamiar… (Harlan nie mógł dokończyć tej myśli nawet wobec samego siebie). Finge mógł przecież przekonać się o istnieniu przesądu na własnej osobie. Z pewnością przychodziło mu to do głowy, gdy miał stałą pokusę w postaci Noys. A więc na pewno mu odmówiła.
Użył więc Harlana i Harlanowi się powiodło. To z tego powodu Finge mści się zazdrośnie, torturując Harlana uświadamianiem mu przyziemnych motywów Noys. Lecz Noys odrzuciła Finge’a nawet za cenę wiecznego życia, akceptowała zaś Harlana. Miała możność wyboru i zdecydowała na jego korzyść. A więc nie było to tylko wyrachowanie. Uczucie również odgrywało rolę.
Poczuł chaos w głowie i z każdą chwilą rosnące podniecenie.
Musi ją mieć, i to zaraz. Przed jakąkolwiek Zmianą Rzeczywistości. Finge powiedział szyderczo…”Teraz nie trwa długo, nawet w Wieczności”.
Czy jednak rzeczywiście nie trwa?
Harlan wiedział dokładnie, co powinien zrobić. Gniewne kpiny Finge’a wprowadziły go w taki stan umysłu, że był gotów do zbrodni, a ostatnie szyderstwo uświadomiło mu, jaki czyn musi popełnić.
Nie może stracić teraz ani chwili. Z podnieceniem, a nawet radością, niemal biegiem, opuścił swoją kwaterę, by popełnić ciężką zbrodnię przeciwko Wieczności.
8. Zbrodnia
Nikt go o nic nie pytał. Nikt go nie zatrzymywał. Tak czy inaczej, społeczna izolacja Technika była dość korzystna. Przez kanały kotłów dotarł do drzwi Czasu i włączył sterowanie. Oczywiście, mogło się zdarzyć, że ktoś się zjawi z legalnym poleceniem i zdziwi się, dlaczego drzwi były używane. Zawahał się i postanowił opieczętować je swoją pieczątką. Opieczętowane drzwi nie wzbudzały zainteresowania. Nieopieczętowane drzwi w użyciu wywołałyby zdziwienie.
Oczywiście mogło się zdarzyć, że to Finge trafi na te drzwi. Ale Harlan musiał ryzykować.
Noys stała nadal tak, jak ją zostawił. Upłynęły koszmarne godziny (fizjogodziny) od chwili, gdy Harlan opuścił 482 Stulecie dla samotnej Wieczności, lecz wrócił teraz do tego samego Czasu po kilku sekundach. Nawet włos na głowie Noys się nie poruszył.
Spojrzała na niego zaskoczona:
— Zapomniałeś czegoś, Andrew?
Harlan patrzył na nią głodnym wzrokiem, lecz nawet nie próbował jej dotknąć. Pamiętał słowa Finge’a i nie śmiał ryzykować odmowy. Powiedział sztywno: