Читаем Messier 13 полностью

Okrążyłem konstrukcję jeszcze kilka razy, pilnie badając każdy metr kwadratowy jej powierzchni, zanim, z palcami opartymi o klawisze napędu i wyzwalaczy antymaterii, zbliżyłem się do tego jedynego miejsca, wyróżniającego się wśród gładkich i pozbawionych jakichkolwiek urządzeń płaszczyzn. Gotowy w ułamku sekundy uderzyć pełną mocą z dyszy czołowej obserwowałem, jak spod kadłuba mojego stateczku wynurza się wężowaty przewód zakończony elektromagnesem. Kiedy końcówka liny dotknęła obcego obiektu, wstrzymałem na moment oddech. Sekunda, dwie, trzy… nic. Cisza.

Odetchnąłem głęboko i zająłem się swoim nadajnikiem. Statek z naszej bazy na satelicie Petty był już w drodze. Zabrał się nim sam Bess. Co do mnie, poradzono mi tylko, żebym działał w zależności od sytuacji. Niczego tak mi teraz nie brakowało, jak dobrej rady. Muszę jednak przyznać, że nie liczyłem na nic więcej.

Przełączyłem moją centralkę komunikacyjną na automatyczną łączność i otworzyłem właz. Chwilę później stałem już na chropawym pancerzu sondy, gładząc próżniowymi rękawicami płytę obcego pojazdu. Jeśli to był pojazd.

Nadal nic się nie działo. Przykładałem do czerniejącej przede mną ściany główki coraz to innych czujników, pilnie śledząc ich miniaturowe wskaźniki. Nie poruszył się żaden. Wewnątrz statku panowała idealna cisza. Cisza i bezruch. Nie działało żadne urządzenie, korzystające ze znanych na Ziemi źródeł energii.

W końcu zatrzymałem się przy owych sześciu otworkach i pozostałem przy nich. Zwykłe, regularne wgłębienia, dobre na zaczepienie palców przy wspinaczce. Nie były głębokie. Żadnych śrub, klamek czy czegoś w tym rodzaju. Najpierw przejechałem po nich otwartą dłonią, a potem zacząłem kolejno wtykać w nie palce. Wreszcie zaświtał mi pewien pomysł. W pięć otworów włożyłem wszystkie palce lewej dłoni, a w pozostały, szósty, wskazujący palec prawej. I nagle cała obrysowana kwadratowym konturem płyta drgnęła. Drgnąłem i ja, ale nie cofnąłem dłoni. Upłynęła jeszcze co najmniej sekunda, zanim płyta zaczęła się przesuwać, ukazując w ścianie konstrukcji poszerzający się stale otwór. Nie działo się to szybko. Odniosłem wrażenie, że mechanizm włazu po prostu nie jest zbyt sprawny. Postanowiłem to sprawdzić. Nie zaglądając na razie do wnętrza, które zresztą było pogrążone w zupełnym mroku, odczekałem, aż płyta zakończy swoją mozolną wędrówkę, po czym ponownie wpakowałem sześć palców w walcowate otworki. Drzwi ani drgnęły. Widać zacięły się lub też, ażeby zasunąć je z powrotem, należało zastosować jakiś inny sposób. Nie szukałem go jednak. W końcu zagadka mechanizmu włazu nie interesowała mnie teraz najbardziej. Wszystko, co tutaj robiłem, i tak było przecież tylko czekaniem. Jedyne, czego rzeczywiście sam powinienem dokonać, zanim zjawi się wysłany ze stacji statek, to upewnić się, czy ze strony obcej konstrukcji nie grożą jakieś niespodzianki. Tę pewność, jeśli w odległości tysięcy lat świetlnych od Ziemi w ogóle może być mowa o jakiejkolwiek pewności, już posiadłem. Moje czujniki były dostatecznie uniwersalne. Nie. Wewnątrz pojazdu nie pracowało żadne urządzenie, pochłaniające energię. A takimi urządzeniami są przecież również organizmy żywe. Na dobrą sprawę mogłem wrócić do mojej sondy, wyciągnąć się wygodnie w fotelu i uciąć sobie drzemkę. Nikt nie miałby o to do mnie pretensji. Ale nikt nie zabronił mi także przeprowadzenia pierwszego zwiadu. I nie widziałem powodów, dla których miałbym sobie tego odmówić.

Ugiąłem lekko nogi w kolanach i odepchnąłem się od pancerza sondy. Głową naprzód, ściskając w garści kolbą ręcznego wyzwalacza, wpłynąłem do wnętrza obcej konstrukcji. Niezbyt głęboko. Umyślnie zaczepiłem czubkami butów o krawędź włazu i zostałem w takiej pozycji, macając dookoła siebie światłem czołowego reflektora.

Znalazłem się u wejścia do beczkowatego pomieszczenia, zamkniętego po przeciwległej stronie gładką ścianą, połyskującą, gdy padło na nią światło. W odległości kilkunastu centymetrów od siebie biegły po niej poziome srebrne wypustki o przekroju wydłużonych trójkątów. Poza tym pomieszczenie wydawało się zupełnie puste. Tylko w lewej bocznej grodzi spostrzegłem niewielką wnękę, w której czerniał kwadratowy otwór. Był akurat tak duży, żebym mógł przepłynąć przez niego w moim próżniowym ekwipunku.

Kiedy to zrobiłem, wydało mi się, że ponownie jestem w próżni. Tylko przez pierwsze ułamki sekund światło mojego reflektora grzęzło w zupełnej czerni. Zaraz potem ujrzałem przed sobą dziwnie przyćmione i jakby zamazane gwiazdy. Musnąłem spust pistoletu gazowego i oddaliłem się od wejścia. Wtedy zrozumiałem. Cała konstrukcja kosmiczna obcych od wewnątrz była przezroczysta. To znaczy tak było niegdyś. Teraz, jakby pod działaniem czasu, zmatowiała, zmętniała jak antyczne lustra. No cóż, umiejętność budowania takich struktur nie była i nam obca. Ale wystawiała konstruktorom tego pudła mimo wszystko niezłe świadectwo. Zwłaszcza, że nie byli to zapewne konstruktorzy współcześni.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика
Дневники Киллербота
Дневники Киллербота

Три премии HugoЧетыре премии LocusДве премии NebulaПремия AlexПремия BooktubeSSFПремия StabbyПремия Hugo за лучшую сериюВ далёком корпоративном будущем каждая космическая экспедиция обязана получить от Компании снаряжение и специальных охранных мыслящих андроидов.После того, как один из них «хакнул» свой модуль управления, он получил свободу и стал называть себя «Киллерботом». Люди его не интересуют и все, что он действительно хочет – это смотреть в одиночестве скачанную медиатеку с 35 000 часов кинофильмов и сериалов.Однако, разные форс-мажорные ситуации, связанные с глупостью людей, коварством корпоратов и хитрыми планами искусственных интеллектов заставляют Киллербота выяснять, что происходит и решать эти опасные проблемы. И еще – Киллербот как-то со всем связан, а память об этом у него стерта. Но истина где-то рядом. Полное издание «Дневников Киллербота» – весь сериал в одном томе!Поздравляем! Вы – Киллербот!Весь цикл «Дневники Киллербота», все шесть романов и повестей, которые сделали Марту Уэллс звездой современной научной фантастики!Неосвоенные колонии на дальних планетах, космические орбитальные станции, власть всемогущих корпораций, происки полицейских, искусственные интеллекты в компьютерных сетях, функциональные андроиды и в центре – простые люди, которым всегда нужна помощь Киллербота.«Я теперь все ее остальные книги буду искать. Прекрасный автор, высшая лига… Рекомендую». – Сергей Лукьяненко«Ироничные наблюдения Киллербота за человеческим поведением столь же забавны, как и всегда. Еще один выигрышный выпуск сериала». – Publishers Weekly«Категорически оправдывает все ожидания. Остроумная, интеллектуальная, очень приятная космоопера». – Aurealis«Милая, веселая, остросюжетная и просто убийственная книга». – Кэмерон Херли«Умная, изобретательная, брутальная при необходимости и никогда не сентиментальная». – Кейт Эллиот

Марта Уэллс , Наталия В. Рокачевская

Фантастика / Космическая фантастика / Научная Фантастика
Лунная радуга
Лунная радуга

Анна Лерн "Лунная радуга" Аннотация: Несчастливая и некрасивая повариха заводской столовой Виктория Малинина, совершенно неожиданно попадает в другой мир, похожий на средневековье. Но все это сущие пустяки по сравнению с тем, что она оказывается в теле молодой девушки, которую собираются выдать замуж... И что? Никаких истерик и лишних волнений! Побег - значит побег! Мрачная таверна на окраине леса? Что ж... где наша не пропадала... В тексте есть: Попаданка. Адекватная героиня. Властный герой. Бытовое фэнтези. Средневековье. Постепенное зарождение чувств. Х.Э. В тексте есть: Попаданка. Адекватная героиня. Властный герой. Бытовое фэнтези. Средневековье. Постепенное зарождение чувств. Х.Э. \------------ Цикл "Осколки миров"... Случайным образом судьба сводит семерых людей на пути в автобусе на базу отдыха на Алтае. Доехать им было не суждено, все они, а вернее их души перенеслись в новый мир - чтобы дать миру то, что в этом мире еще не было...... Один мир, семь попаданцев, семь авторов, семь стилей. Каждую книгу можно читать отдельно. \--------- 1\. Полина Ром "Роза песков" 2\. Кира Страйк "Шерловая искра" 3\. Анна Лерн "Лунная Радуга" 4\. Игорь Лахов "Недостойный сын" 5.Марьяна Брай "На волоске" 6\. Эва Гринерс "Глаз бури" 7\. Алексей Арсентьев "Мост Индары"

Анна Лерн , Анна (Нюша) Порохня , Сергей Иванович Павлов

Фантастика / Любовное фэнтези, любовно-фантастические романы / Самиздат, сетевая литература / Космическая фантастика / Научная Фантастика