Читаем Opowiadanie Pirxa полностью

Był to jednak człowiek z gatunku tych, których nie znoszę — zwierzających się bez żadnych ograniczeń i hamulców. Nie wiem, czy tylko do mnie czuł takie nadzwyczajne zaufanie — chyba nie, bo pewne rzeczy po prostu nie przechodzą ludziom przez usta, a on mógł mówić wszystko, aż się skręcałem — na całe szczęście Perła Nocy była wielka: dwadzieścia osiem tysięcy ton spoczynkowej, było się gdzie schować.

Domyślicie się pewno, że to był mój pierwszy i ostatni rejs dla Le Mansa. Od tego czasu nie dałem się już więcej aż tak nabrać, chociaż bywałem w rozmaitych tarapatach. Nie opowiadałbym o tym, dość w końcu wstydliwym, fragmencie mojej biografii, gdyby nie wiązał się z tą drugą, nie istniejącą stroną kosmonautyki. Pamiętacie może uprzedzałem na wstępie, że to będzie prawie taka historia jak z tej książki.

Ostrzeżenie meteorytowe dostaliśmy na wysokości orbity Wenus, ale telegrafista spał czy po prostu nie odebrał go, dosyć, że dopiero na drugi dzień rano usłyszałem tę nowinę w wiadomościach nadawanych przez kosmolocyjną stację Luny. Prawdę mówiąc, w pierwszej chwili wydało mi się to całkiem nieprawdopodobne. Drakonidy skończyły się już dawno, przestrzeń była czysta, roje chodzą w końcu regularnie, prawda, że Jowisz lubi robić perturbacyjne kawały, ale nie mógł być tym razem autorem żartu, bo radiant był zupełnie inny. Ostrzeżenie było zresztą tylko ósmego stopnia, pyłowe, gęstość chmury bardzo mała, procent odłamów większych znikomy, szerokość czoła co prawda znaczna kiedy popatrzyłem na mapę, zorientowałem się, że siedzimy już w tym tak zwanym roju od dobrej godziny, może i dwóch. Ekrany były puste. Nie zaniepokoiłem się też specjalnie i jedyną rzeczą niezwykłą było dopiero drugie, południowe doniesienie: sondy zdalnie ustaliły bowiem, że chodzi o rój pozasystemowy!

Był to drugi taki rój od czasu powstania kosmolocji. Meteory są szczątkami komet i chodzą sobie po wyciągniętych elipsach, uwiązane grawitacją do słońca, jak zabawki na nylonowych sznurach; rój pozasystemowy, to znaczy wchodzący w nasz układ z obszaru Wielkiej Galaktyki, jest sensacją, inna rzecz, że dla astrofizyków raczej niż dla pilotów. Jest, pewno, i dla nas różnica, choć niewielka na ogół: szybkości. Roje systemowe nie mogą mieć w okolicy Ziemi wielkich szybkości. Nie mogą posiadać szybkości większej niż paraboliczna lub eliptyczna. Natomiast wchodzący z zewnątrz systemu rój może mieć — i ma z reguły — hiperboliczną. Ale w praktyce wychodzi na jedno; podniecenie ogarnie więc meteorytologów i astrobalistyków, a nie nas.

Wiadomość o tym, że tkwimy w roju, nie zrobiła na telegrafiście żadnego wrażenia; mówiłem o tym podczas obiadu — wyłączywszy, jak zwykle, silniki na mały ciąg; wyrabiały nam poprawkę kursową, a równocześnie ślad ciążenia ułatwiał życie. Nie trzeba było ssać zupy przez słomkę ani wciskać sobie przerobionej na pastę do zębów baraniny z tubki w usta. Zawsze byłem zwolennikiem normalnych, ludzkich posiłków.

Inżynier natomiast bardzo się przeraził. To, że mówiłem o roju jak o letnim deszczyku, skłonny był uznać za dowód mego pomieszania. Łagodnie wyjaśniałem mu, że — po pierwsze — rój jest pyłowy i bardzo rozrzedzany, a szansa spotkania odłamków, które mogłyby uszkodzić statek, mniejsza niż szansa śmierci wskutek spadnięcia na głowę żyrandola w teatrze; po drugie: i tak nie można nic zrobić, bo Perła jest niezdolna do manewrów mijania, po trzecie: kurs mamy, czystym trafem, niemal zbieżny z trajektorią roju, więc niebezpieczeństwo zderzenia zmniejsza się jeszcze o dalszych paręset razy.

Jakaś nie bardzo wydawał się przekonany, ale ja miałem już dość psychoterapii i wolałem skoncentrować się na telegrafiście, to jest — odciąć go choć na parę godzin od jego źródeł, bo w roju był, w końcu, bardziej potrzebny niż poza nim. Najbardziej obawiałem się jednej tylko rzeczy wezwania SOS. Statków było w tej przestrzeni sporo, przekroczyliśmy już perymetr Wenery i w obszarze tym panował wcale znaczny ruch, nie tylko towarowy; siedziałem przy nadajniku, mając telegrafistę pod bokiem, do szóstej czasu pokładowego, więc przeszło cztery godziny, na biernym nasłuchu, szczęśliwie bez jakichkolwiek alarmów. Rój był tak rzadki, że trzeba się było dosłownie godzinami wpatrywać w ekrany radarowe, aby dostrzec jakieś mikroskopijne, najsłabsze mrowienia — ale znów nie przysiągłbym, czy te zielone widemka nie były po prostu złudzeniem wzroku przemęczonego nieruchomą fiksacją. Tymczasem nie tylko radiant, ale cały tor owego hiperbolicznego roju, który był już nawet ochrzczony Kanopijskim (od gwiazd radiantu), obliczono na Lunie i na Ziemi, i wiadomo było, że nie dojdzie do orbity Ziemi, ale mijając ją bokiem opuści system z dala od wielkich planet, które akurat były w innej stronie i, jak się pojawił, zniknie w otchłaniach galaktyki, aby nigdy już do nas nie wrócić.

Перейти на страницу:

Все книги серии Opowieści o pilocie Pirxie

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика
Para bellum
Para bellum

Задумка «западных партнеров» по использование против Союза своего «боевого хомячка» – Польши, провалилась. Равно как и мятеж националистов, не сумевших добиться отделения УССР. Но ничто на земле не проходит бесследно. И Англия с Францией сделали нужны выводы, начав активно готовиться к новой фазе борьбы с растущей мощью Союза.Наступал Interbellum – время активной подготовки к следующей серьезной войне. В том числе и посредством ослабления противников разного рода мероприятиями, включая факультативные локальные войны. Сопрягаясь с ударами по экономике и ключевым персоналиям, дабы максимально дезорганизовать подготовку к драке, саботировать ее и всячески затруднить иными способами.Как на все это отреагирует Фрунзе? Справится в этой сложной военно-политической и экономической борьбе. Выживет ли? Ведь он теперь цель № 1 для врагов советской России и Союза.

Василий Дмитриевич Звягинцев , Геннадий Николаевич Хазанов , Дмитрий Александрович Быстролетов , Михаил Алексеевич Ланцов , Юрий Нестеренко

Фантастика / Приключения / Научная Фантастика / Попаданцы / Боевая фантастика
Карта времени
Карта времени

Роман испанского писателя Феликса Пальмы «Карта времени» можно назвать историческим, приключенческим или научно-фантастическим — и любое из этих определений будет верным. Действие происходит в Лондоне конца XIX века, в эпоху, когда важнейшие научные открытия заставляют людей поверить, что они способны достичь невозможного — скажем, путешествовать во времени. Кто-то желал посетить будущее, а кто-то, наоборот, — побывать в прошлом, и не только побывать, но и изменить его. Но можно ли изменить прошлое? Можно ли переписать Историю? Над этими вопросами приходится задуматься писателю Г.-Дж. Уэллсу, когда он попадает в совершенно невероятную ситуацию, достойную сюжетов его собственных фантастических сочинений.Роман «Карта времени», удостоенный в Испании премии «Атенео де Севилья», уже вышел в США, Англии, Японии, Франции, Австралии, Норвегии, Италии и других странах. В Германии по итогам читательского голосования он занял второе место в списке лучших книг 2010 года.

Феликс Х. Пальма

Фантастика / Приключения / Исторические приключения / Научная Фантастика / Социально-психологическая фантастика