Читаем Przenicowany swiat полностью

Zrozumiał, do czego służyły te pałeczki. W wagonie, w którym jechał razem z Gajem, prawie wszyscy mężczyźni zatruwali powietrze dokładnie takim samym dymem, ale posługiwali się w tym celu nie białymi pałeczkami, lecz krótkimi i długimi drewnianymi przedmiotami przypominającymi starożytne dziecięce fujarki. Wdychali jakiś narkotyk, co było zwyczajem niewątpliwie nader szkodliwym i wówczas w wagonie Maksym pocieszył się tylko tym, że sympatyczny Gaj był najwidoczniej również zdecydowanym przeciwnikiem tego zwyczaju.

Nieznajomy pospiesznie wyrzucił narkotyczną pałeczkę przez okno i pomachał dłonią przed swoją twarzą. Maksym na wszelki wypadek również pomachał dłonią, a potem się powtórnie przedstawił. Okazało się, że czerwonooki nazywa się Fank, i na tym rozmowa się zakończyła. Siedzieli tak z pięć minut spoglądając na siebie przychylnie i kolejno pokazując sobie nieskończoną kolumnę ciężarówek powtarzali: „Massaraksz”. Później kolumna przejechała i Fank wydostał się na szosę.

Najwyraźniej bardzo się spieszył. Silnik zahuczał niskim basem, później Fank włączył jakieś paskudnie wyjące urządzenie i nie przestrzegając, zdaniem Maksyma, żadnych prawideł bezpieczeństwa jazdy popędził autostradą wyprzedzając kolumnę i wymijając w ostatniej chwili samochody mknące z przeciwka.

Wyprzedzili kolumnę ciężarówek; ominęli, ledwie nie wpadając na pobocze, szeroki czerwony pojazd z samotnym, bardzo mokrym kierowcą; przemknęli obok drewnianego wózka na chybotliwych kołach ze szprychami, ciągniętego przez mokre zwierzę kopalne; zagnali rykiem do rowu grupę pieszych ubranych w brezentowe płaszcze; wpadli pod korony wielkich, rozłożystych drzew, rosnących szeregami po obu stronach drogi… Fank ciągle zwiększał szybkość, strumienie nadbiegającego powietrza ryczały w owiewkach, wystraszone wyciem pojazdy jadące przodem przyciskały się do pobocza ustępując mu drogi. Samochód wydał się Maksymowi nieprzystosowany do takich szybkości, zbyt mało stateczny i było mu odrobinę nieprzyjemnie.

Wkrótce drogę obsiadły domy, samochód wpadł do miasta i Fank był zmuszony gwałtownie zmniejszyć prędkość.

Ulice były niewspółmiernie wąskie. Automobil Fanka ledwie się wlókł, ściśnięty ze wszystkich stron najróżniejszymi pojazdami. Z przodu, zasłaniając pół nieba, piętrzyła się tylna ściana furgonu pokryta niezgrabnymi, wielobarwnymi napisami i prymitywnymi wizerunkami zwierząt i ludzi. Z lewej, nie wyprzedzając ani nie pozostając w tyle, pełzły dwa jednakowe samochody zatłoczone gestykulującymi mężczyznami i kobietami. Pięknymi kobietami, efektownymi, nie to, co Ryba. Jeszcze bardziej w lewo guzdrała się z żelaznym jazgotem jakaś odmiana pociągu elektrycznego, co chwilę sypiącego snopami błękitnych i zielonych iskier. Wagony były do ostateczności zapchane pasażerami, którzy zwisali pęczkami również ze wszystkich drzwi. Po prawej biegł nieruchomy pas asfaltu niedostępny dla pojazdów. Po tym pasie gęstymi strumieniami szli ludzie w mokrych ubraniach wszystkich odcieni czerni i szarości. Ludzie zderzali się, wyprzedzali wzajemnie, uskakiwali z drogi, przeciskali się przez tłum, co chwila wpadali do otwartych jaskrawo oświetlonych drzwi i mieszali się z gromadami mrowiącymi się za ogromnymi zapoconymi witrynami, a czasami nagle zbierali się w wielkie grupy tworząc korki i wiry, wyciągając szyje i usiłując na coś popatrzeć. Było tam bardzo dużo chudych i bladych twarzy, bardzo podobnych do twarzy Ryby, prawie wszyscy byli brzydcy, nadmiernie, niezdrowo szczupli, zbyt bladzi, niezręczni i kanciaści… Ale śmieli się często i chętnie, zachowywali się swobodnie, oczy im błyszczały, wszędzie odzywały się ożywione głosy. — To chyba jednak wygląda na szczęśliwy świat — pomyślał Maksym. W każdym razie ulice, chociaż brudne, nie są jednak zawalone odpadkami, domy też wyglądają dosyć wesoło, prawie we wszystkich oknach ze względu na pochmurny dzień pali się światło: widocznie elektryczności im nie brakuje. Radośnie mrugają ogłoszenia reklamowe, a co się tyczy zapadniętych twarzy, to przy takim hałasie i przy takim zanieczyszczeniu powietrza trudno czegoś innego oczekiwać. Świat ubogi, nie zagospodarowany, niezbyt zdrowy… A jednak na oko dosyć szczęśliwy.

Nagle na ulicy coś się zmieniło. Rozległy się podniecone głosy. Jakiś człowiek wdrapał się na słup latarni i zawisnąwszy na nim zaczął energicznie krzyczeć wymachując wolną ręką. Na chodniku zaczęto śpiewać. Ludzie zatrzymywali się, zrywali nakrycia głowy, wytrzeszczali oczy i śpiewali, krzyczeli do zachrypnięcia, wznosząc wąskie twarze ku ogromnym, różnokolorowym napisom, które nagle zapłonęły w poprzek ulicy.

— Massaraksz — zasyczał Fank i samochód zarzucił.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Трио неизвестности
Трио неизвестности

Хитрость против подлости, доблесть против ярости. Противники сошлись в прямом бою, исход которого непредсказуем. Загадочная Мартина позади, гибель Тринадцатой Астрологической экспедиции раскрыта, впереди – таинственная Близняшка, неизвестная Урия и тщательно охраняемые секреты Консула: несомненно – гения, несомненно – злодея. Помпилио Чезаре Фаха дер Даген Тур оказался на его территории, но не в его руках, сможет ли Помпилио вырваться из ловушки, в которую завела его лингийская дерзость? Прорвётся ли "Пытливый амуш" к звёздам сквозь аномалию и урийское сверхоружие? И что будет, если в следующий раз они увидят звёзды находясь в эпицентре идеального шторма Пустоты…Продолжение космического цикла «Герметикон» с элементами стимпанка. Новая планета – новые проблемы, которые требуют жестких решений. Старые и новые враги, сражения, победы и поражения во вселенной межзвездных перелетов на цеппелях и алхимических технологий.Вадим Панов – двукратный обладатель титула «Фантаст года», а так же жанровых наград «Портал», «Звездный мост», «Басткон», «Филигрань» и многих других. Суммарный тираж всех проданных книг – больше двух миллионов экземпляров. В новой части "Герметикона" читатель встретится с непревзойденным Помпилио и его неординарной командой.

Вадим Юрьевич Панов

Научная Фантастика