Читаем Przenicowany swiat полностью

Pan rotmistrz wyjął z biurka grubą teczkę z dokumentami i ze wstrętem rzucił ją na stół. Gaj smętnie popatrzył na zegarek. Nie potrafił dokonać wyboru. Niehonorowo i nie po żołniersku było ukrywać przed dowództwem swoją niedostateczną znajomość polecanego, uchylać się od odpowiedzialności, zwalać ciężar decyzji na barki pana rotmistrza, który widział Maksyma tylko dwa razy i to w dodatku w szyku kompanii. No dobra. Jeszcze raz. Za: gorąco i całym sercem przejął się rolą legionu w likwidacji skutków wojny i rozbiciu agentury potencjalnego najeźdźcy; śpiewająco przebył badania w Departamencie Zdrowia Publicznego; był skierowany przez pana rotmistrza Toota i pana lekarza sztabowego Zogu do jakiejś tajnej instytucji, prawdopodobnie dla kontroli i kontrolę tę pomyślnie przebył. Wprawdzie tak twierdzi sam Maksym, dokumenty zgubił, ale jakże inaczej mógłby się znaleźć na wolności?; wreszcie: odważny, urodzony żołnierz, w pojedynkę rozprawił się z bandą Szczurołapa, sympatyczny, prosty w obejściu, dobroduszny, absolutnie bezinteresowny. A w ogóle to jest człowiek o niezwykłych możliwościach. Przeciw: zupełnie nie wiadomo, kim jest i skąd pochodzi; swojej przeszłości albo nie pamięta, albo nie chce o niej mówić… Nie ma też żadnych dokumentów. Ale czy to wszystko w sumie jest podejrzane? Państwo kontroluje tylko granice i centralne rejony kraju. Dwie trzecie terytorium do tej pory grzęźnie w anarchii, panuje tam głód, epidemie, ludzie stamtąd uciekają, nikt nie ma dokumentów, a młodsi nawet nie wiedzą, co to są dokumenty. A ilu jest wśród nich chorych, z utraconą pamięcią, nawet wyrodków… W końcu najważniejsze jest to, że Maksym nie jest wyrodkiem.

— No, kapralu? — powiedział pan rotmistrz przeglądając papiery.

— Tak jest, panie rotmistrzu — pełnym rozpaczy głosem powiedział Gaj. — Czy wolno?…

Wziął swój raport o konieczności sprawdzenia Maksyma i wolno go porwał.

— Pr-rawidłowa decyzja! — huknął pan rotmistrz. — To rozumiem! Papiery, atrament, kontrole… Wszystko sprawdzi się w boju. Kiedy wsiądziemy do czołgów i ruszymy w strefę rażenia atomowego, wtedy zobaczymy, kto jest nasz, a kto nie.

— Tak jest — powiedział Gaj bez przekonania. Doskonale rozumiał starego wojaka, ale równie dokładnie wiedział, że weteran wojny i bohater nadmorskich potyczek odrobinę się myli. Bój swoją drogą, a lojalność swoją drogą. Maksyma to zresztą nie dotyczy. Maksym jest na pewno uczciwy.

— Massaraksz! — powiedział pan rotmistrz. — Departament Zdrowia go przepuścił, a reszta to już nasza sprawa. — Powiedziawszy to zagadkowe zdanie popatrzył gniewnie na Gaja i dodał: — Legionista wierzy przyjacielowi bez zastrzeżeń, a jeżeli nie wierzy, to znaczy, że to nie jest przyjaciel i trzeba go wyrzucić na pysk. Zdziwiłeś mnie, kapralu. No dobra, marsz do swojej drużyny. Czasu zostało niewiele. Podczas operacji sam się zajmę tym kandydatem.

Gaj stuknął obcasami i wyszedł. Za drzwiami pozwolił sobie na uśmiech. Stary wojak jednak nie wytrzymał i wziął odpowiedzialność na siebie. Teraz można z czystym sumieniem uważać Maksyma za swego przyjaciela Maka Syma. Jego prawdziwego nazwiska nie da się wymówić. Albo wymyślił je sobie, kiedy jeszcze bredził, albo rzeczywiście jest rodem z tych górali… Jak to się nazywał ten ich starożytny cesarz? Zaremczyczakbeszmusarajn… Gaj wyszedł na plac ćwiczeń i odszukał oczami swoją drużynę. Niezmordowany Pandi przepędzał chłopców przez górne okno makiety dwupiętrowego domu. Chłopcy byli spoceni. Niedobrze, do operacji pozostała zaledwie godzina.

— Ko-oniec zajęć! — krzyknął Gaj już z daleka.

— Koniec! — ryknął Pandi. — Zbiórka!

Drużyna szybko ustawiła się w dwuszereg. Pandi wydał komendę „baczność”, podszedł defiladowym krokiem do Gaja i zameldował:

— Panie kapralu, drużyna ćwiczy pokonywanie toru przeszkód.

— Wróćcie do szeregu — rozkazał Gaj starając się tonem głosu wyrazić swoje niezadowolenie, jak to świetnie potrafił robić Serembesz. Przeszedł przed frontem drużyny z rękami założonymi do tyłu, wpatrując się w znajome twarze.

Szare, niebieskie i błękitne oczy, wyrażające gotowość wykonania każdego rozkazu i dlatego lekko wytrzeszczone, śledziły każdy jego ruch. Gaj poczuł, jak droga mu jest ta dwunastka potężnych chłopaków, sześciu czynnych szeregowych legionu na prawym skrzydle i sześciu kandydatów na szeregowych na lewym. Wszyscy w zgrabnych czarnych kombinezonach z wyczyszczonymi guzikami, wszyscy w lśniących butach z krótkimi cholewami, wszyscy w beretach dziarsko zsuniętych na prawe oko… Nie, nie wszyscy. Pośrodku szeregu, na prawym skrzydle kandydatów sterczał niczym wieża kandydat Mak Sym, bardzo zgrabny chłopak, ulubieniec. Wprawdzie dowódca nie powinien mieć ulubieńców, ale… hm… To nic wielkiego, że nie wytrzeszcza swoich dziwnych brunatnych oczu. Nauczy się z czasem. Ale że… hm…

Перейти на страницу:

Похожие книги

Трио неизвестности
Трио неизвестности

Хитрость против подлости, доблесть против ярости. Противники сошлись в прямом бою, исход которого непредсказуем. Загадочная Мартина позади, гибель Тринадцатой Астрологической экспедиции раскрыта, впереди – таинственная Близняшка, неизвестная Урия и тщательно охраняемые секреты Консула: несомненно – гения, несомненно – злодея. Помпилио Чезаре Фаха дер Даген Тур оказался на его территории, но не в его руках, сможет ли Помпилио вырваться из ловушки, в которую завела его лингийская дерзость? Прорвётся ли "Пытливый амуш" к звёздам сквозь аномалию и урийское сверхоружие? И что будет, если в следующий раз они увидят звёзды находясь в эпицентре идеального шторма Пустоты…Продолжение космического цикла «Герметикон» с элементами стимпанка. Новая планета – новые проблемы, которые требуют жестких решений. Старые и новые враги, сражения, победы и поражения во вселенной межзвездных перелетов на цеппелях и алхимических технологий.Вадим Панов – двукратный обладатель титула «Фантаст года», а так же жанровых наград «Портал», «Звездный мост», «Басткон», «Филигрань» и многих других. Суммарный тираж всех проданных книг – больше двух миллионов экземпляров. В новой части "Герметикона" читатель встретится с непревзойденным Помпилио и его неординарной командой.

Вадим Юрьевич Панов

Научная Фантастика