Читаем Wszystko czerwone полностью

– Wygląda na to, że teraz będziesz szukać dwуch listуw – powiedziałam zgryźliwie. – Szukaj tego od ciotki, to może znajdziesz ten od Edka. Zawsze człowiek znajduje nie to, czego szuka.

– To może w ogуle zacząć szukać zupełnie czego innego? – zaproponował Paweł. – Na przykład obroży dla psa.

– Nigdy w życiu nie miałam obroży dla psa!

– To tym lepiej, będziemy szukać bardzo długo i mnуstwo czego innego się znajdzie…

List od ciotki przepadł jak kamień w wodę. Alicja zdenerwowała się tym okropnie i ze zdenerwowania postanowiła iść spać. Zosi poleciła robić jutro honory domu wobec Włodzia i Marianne, mnie z Pawłem dokonać zakupуw spożywczych, a oprуcz tego zająć się grobow­cami w ogrodzie, niwelując je tak, żeby nie rzucały się zbytnio w oczy w czasie wizyty cioci.

Nie chcąc przeszkadzać gościom, dostałam się do atelier okrężną drogą i tak samo udałam się kilkakrotnie do łazienki i z powrotem. Droga była bardzo okrężna, z przesadnej ostrożności bowiem postanowiłyśmy zamknąć drzwi na taras i musiałam się posługiwać drzwiami przy furtce, dokładnie po drugiej stronie domu, w dodatku cały czas nosząc ze sobą klucz do nich i bojąc się, że go zgubię. Całe szczęście jeszcze, że było dość ciepło i ładna pogoda. Dzięki temu zapewne nie odczuwałam lęku przed mordercą, co mnie samą bardzo dziwiło.

Nazajutrz wszyscy wstaliśmy niezbyt wcześnie, z wyjątkiem Alicji, ktуra udała się do pracy spуźniona zaledwie o dwa pociągi, czyli o czterdzieści minut. Napiłam się herbaty, zabrałam z pralni piłę i siekierę i opuściłam dom. Zosia gospodarowała w kuchni, przeganiając Pawła z miejsca na miejsce i robiąc śniadanie. Włodzio i Marianne jeszcze spali.

Słońce oświetlało prześliczny, spokojny domek, taras i rosnące przed nim kolorowe dalie i wydawało się zupełnie nieprawdopodobne, żeby tak urocze, pogodne miejsce mogło być terenem prawdziwej zbrodni. Piłując i rąbiąc drewno, ze zdumieniem uświadamiałam sobie, że na tym samym osłonecznionym w tej chwili tarasie na własne oczy widziałam zamordowanego Edka, a wewnątrz wdzięcznego domku osobiście znalazłam otrutego Kazia w budzącym zgrozę stanie. Niemożliwe! Wręcz nie do wiary! Jakaś głupia mistyfikacja czy co?… Gdyby nie dość duża ilość osуb, ktуre widziały to samo, musiałabym w tym momencie uznać, że miałam halucynacje albo kretyński sen…

Odwaliwszy co grubsze gałęzie, zrobiłam sobie przerwę, weszłam z ogrodu do atelier, zabrałam portmonetkę i udałam się do sklepu po papierosy. Przy okazji kupiłam zapałki. Nie miałam co z nimi zrobić, bo roślinność wydawała mi się nieco wilgotna, bałam się, że mi zamokną, wrуciłam zatem na taras, żeby położyć je na fotelu. Przy okazji spojrzałam przez otwarte drzwi do wnętrza pokoju. To, co ujrzałam, zdumiało mnie i zaniepokoiło nad wyraz, nie pasowało bowiem zupełnie do pogodnego obrazu oglądanego z zewnątrz.

Zosia płakała rzewnymi łzami, wsparta czołem na ramieniu Pawła, ktуry wydawał się spłoszony i jakby zakłopotany. W pierwszej chwili sądziłam, że po prostu daje ujście zdenerwowaniu, i zdążyłam nawet pomyśleć, że jest pewna korzyść w tym, że nam tak dzieci powyrastały, ale natychmiast dotarło do mnie to, co wykrzykiwała.

– Włodzio i Marianne…! – szlochała rozpaczliwie. – Nie żyją…! Ja już nie mogę, ja mam tego dosyć! Ja chcę do domu…!

– Nie możemy teraz wracać do domu. Jakby nie było już więcej zwłok, to będzie na nas – perswadował Paweł. – Że niby wyjechaliśmy i od razu jest spokуj. Nie możemy się narażać.

– Na miłosierdzie pańskie, o czym wy mуwicie?! – spytałam, czując jakieś dziwne oszołomienie i narastającą zgrozę. – Co się stało?!

– Włodzio i Marianne…! Nie żyją…! I ja ich znalazłam…!!!

Zrobiło mi się całkiem słabo.

– Jak to…? Jak nie żyją?!

– Całkowicie…

– O rany boskie, nie o to mi chodzi! Rozumiem, że nie połowicznie! Ale w jaki sposуb zginęli?! Od czego?!

– Nie wiem! Nie ma żadnych śladуw! Nic nie widać! Nic nie ma…!

– No nie, zwłoki są… – powiedział Paweł dość bezradnie i jakby pocieszająco.

Zosia oderwała się nagle od jego ramienia.

– To są dzieci teraz…! – krzyknęła z rozgoryczeniem, gniewem i zupełnie bez sensu, bo Paweł nic tu nie zawinił. – Wy nic nie traktujecie poważnie! Was nic nie obchodzi! Zejdź mi z oczu!

– Dobra, ja mogę zejść, ale ty nie masz chustki do nosa…

– To oddaj mi chustkę i wynoś się!

Poruszyłam się wreszcie, nabrałam oddechu i weszłam do pokoju. Przesuwne drzwi do apartamentu Marianne i Włodzia były częściowo odsunięte.

– Ja tam nie wiem – powiedział nieco urażony Paweł. – Ale chyba coś trzeba zrobić…

Zosia wydarła mu z ręki chustkę do nosa.

– Nie żyją – powtуrzyła z jękiem, wycierając oczy. – Chciałam ich obudzić na śniadanie… Jezus Mario, co teraz?!

– Ja mam ci zejść z oczu – oświadczył Paweł godnie i wyszedł na taras. Zawahał się, jakby niepewny, czy oddalił się dostatecznie, po czym zszedł dalej, do ogrodu.

Nic nie mуwiąc, podeszłam do otwartych drzwi sąsiedniego pokoju i zajrzałam do środka. Nie musiałam się długo przyglądać. Włodzio i Marianne nie wyglądali na żywych.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Бабский мотив
Бабский мотив

Почти всю жизнь знаменитая писательница пани Иоанна прожила в тесной квартирке на четвёртом этаже, в старом доме без лифта, с шумными соседями. И вот наконец-то она переехала в уютный особняк. Наслаждаться бы ей там тишиной и комфортом, но как бы не так. Прямо у дома пани Иоанны, на её собственной помойке обнаруживается труп рыжеволосой женщины. Очень быстро выясняется, что убитая — известная журналистка, а в прошлом — прокурор. И репутация у бывший прокурорши при жизни была о-го-о-го! Больше всего покойная Барбара Борковская любила заявиться в какое-нибудь публичное место и закатить там пьяный дебош, ещё она обожала брать взятки и оскорблять приличных граждан. Вот и к пани Иоанне журналистка-прокурорша направлялась с целью учинить безобразный скандал. Писательница наверняка бы возглавила список подозреваемых, если бы не одно маленькое «но». Пока на помойке валялся труп одной Барбары Борковской, в городе объявилась другая Барбара Борковская — живая и здоровая. Донельзя заинтригованная пани Иоанна решает раскрутить странную историю, за которой стоит банальный бабский мотив. И это ей удаётся с блеском: пока полиция совершает ошибку за ошибкой, пани Иоанна выясняет правду про рыжих двойников и с ужасом понимает, что все нити тянутся к её старому дому…

Иоанна Хмелевская

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Презумпция виновности
Презумпция виновности

Следователь по особо важным делам Генпрокуратуры Кряжин расследует чрезвычайное преступление. На первый взгляд ничего особенного – в городе Холмске убит профессор Головацкий. Но «важняк» хорошо знает, в чем причина гибели ученого, – изобретению Головацкого без преувеличения нет цены. Точнее, все-таки есть, но заоблачная, почти нереальная – сто миллионов долларов! Мимо такого куша не сможет пройти ни один охотник… Однако задача «важняка» не только в поиске убийц. Об истинной цели командировки Кряжина не догадывается никто из его команды, как местной, так и присланной из Москвы…

Андрей Георгиевич Дашков , Виталий Тролефф , Вячеслав Юрьевич Денисов , Лариса Григорьевна Матрос

Боевик / Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Современная русская и зарубежная проза / Ужасы / Боевики
Глазастая, ушастая беда
Глазастая, ушастая беда

Что за зверь такой – глазастая, ушастая беда? Оказывается, это очень злое и опасное существо, и водится оно в каменных джунглях Москвы… К Ивану Подушкину обратилась за помощью Ольга Булкина – экстрасенс, гадалка, целительница, в общем на все руки мастерица. Женщину донимает шантажист. Совсем не оригинальная история, если бы не один нюанс: вымогатель – Алик – сын ближайшей Ольгиной подруги, погибший еще в младенчестве. Та покончила с собой, когда узнала, что ее дочь-школьница убила своего новорожденного брата. А теперь Алик воскрес! Он преследует Булкину, пишет ей письма с угрозами и сидит в ее машине… Мало Ивану Павловичу проблем с призраками, так еще маменька Николетта решила выдать замуж свою подругу, и для этого Ванюше приходится заниматься воровством! Подушкин уж и не рад, что заполучил в клиентки Булкину. Но назвался груздем – полезай в кузов. Джентльмен сыска найдет и настоящего шантажиста, и узнает, кто такая эта глазастая, ушастая беда!

Дарья Аркадьевна Донцова , Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Прочие Детективы