Читаем Wszystko czerwone полностью

– Co za szczęście, że nie mieli pięciorga drobnych dzieci – powiedziałam, może niezbyt odkrywczo, ale nic innego nie przyszło mi do głowy. – Nad tym domem chyba ciąży jakaś klątwa. Sprawdzałaś, czy na pewno nie żyją?

Zosia przestała wycierać nos.

– Dlaczego pięciorga? Już i jedno by wystarczyło. Jak miałam sprawdzać, przecież widać, o Boże…! Słuchaj, co teraz? Znуw będzie na nas!

– Trzeba zawiadomić Alicję, niech się użera z policją. Co im się, na litość boską, stało? Nic nie zauważyłaś?

– Moim zdaniem są chyba otruci – powiedziała Zosia zdławionym głosem. – Widziałaś te plamy?

Nie widziałam żadnych plam, bo nie przyglądałam się zbyt dokładnie, ale uwierzyłam Zosi na słowo. Byłam zbyt ogłuszona, żeby samodzielnie myśleć.

– Rany boskie, czym otruci?

– Nie mam pojęcia. Może tym samym co Kazio? Chwała Bogu, że obiad jedli w Roskilde, a nie u nas! Trzeba zadzwonić do Alicji. Słuchaj, zadzwoń ty, mnie to przez usta nie przejdzie.

– Mnie też nie przejdzie. Niech zadzwoni Paweł.

– Pawłowi nie uwierzy.

– No przecież nie posądzi go o takie kretyńskie dowcipy!

– Nie wiem. Ja bym posądziła. To jest nie do wiary, co się tutaj dzieje! Ja chcę wyjechać!…

To rzeczywiście było nie do wiary, co się działo. Trup za trupem, zbrodnia za zbrodnią! Zbiorowe samobуjstwo Włodzia i Marianne można było z gуry wykluczyć. Co ten Edek wiedział takiego, na litość boską?!

Paweł z ogrodu kategorycznym krzykiem odmуwił dostarczenia Alicji wieści o no­wych zwłokach i nie dał się przekonać. Zosia na nowo zaczęła płakać. W rezultacie telefon padł na mnie. Uzgodniłyśmy, że należy to zrobić jakoś subtelnie i ostrożnie, żeby Alicją zbytnio nie wstrząsnąć.

Zadzwoniłam zatem i Alicja sama podniosła słuchawkę.

– Teraz nie mam czasu rozmawiać – powiedziała stanowczo, ledwo zdążyłam się odezwać. – Zadzwonię za dwie godziny, nie wcześniej. Włodzio i Marianne niech robią, co chcą.

– Czekaj! – zawołałam pośpiesznie. – Tu jest nowa przykrość…

– Mуwię ci, że teraz nie mogę, nie zawracajcie mi głowy!

– Ale Włodzio i Marianne…

– Są samochodem, niech jadą obejrzeć zamek w Hillerшd.

– Ale Włodzio…

– Słuchaj, ja naprawdę teraz nie mogę rozmawiać…

– Zamknij się!!! – wrzasnęłam, bo wpadała mi ciągle w pуł pierwszego słowa. – Włodzia i Marianne szlag trafił!!!

Nie był to może najsubtelniejszy w świecie sposуb udzielania informacji o tragicznym zgonie przyjaciуł, ale zwłoki za plecami nieco mnie rozdrażniły.

– Niech się nie wygłupiają, ja pracuję, zobaczę się z nimi wieczorem – odparła Alicja stanowczo, acz z lekkim roztargnieniem.

Zimny dreszcz przeleciał mi po plecach. Przez moment miałam chęć zajrzeć do sąsiedniego pokoju i sprawdzić, czy przypadkiem Włodzio i Marianne rzeczywiście nie robią sobie jakichś głupich dowcipуw. Słuchająca moich subtelności Zosia miała wyraz twarzy pełen potępienia i niesmaku.

– To ty się przestań wygłupiać! – warknęłam wściekle do Alicji. – Włodzio i Marianne nie żyją, do cholery, masz nowe zwłoki w domu, do diabła, dzwoń na policję!!!

Alicję zatchnęło.

– Żartujesz – powiedziała mechanicznie.

– Wszyscy tu żartujemy jak szatany! Edek pierwszy zaczął!

– Jak to, nie żyją… Oboje? Jesteś pewna, że nie żyją?!

– Oboje. Zosia też jest pewna. Całkiem dokładnie nie żyją oboje.

– Na litość boską, co się Stało?! Samochodem…?! Jakaś katastrofa?!

– Jaka tam katastrofa, to znaczy, owszem, ogуlnie biorąc, katastrofa. Nie wiemy, co im się stało, podejrzewamy, że otruci. Jak się wieczorem położyli, tak leżą do tej pory. Umarli w międzyczasie.

Alicja jęknęła rozdzierająco.

– O rany boskie, co oni jedli?!

– Nie wiem, nic nie jedli, jak jedli, to chyba w nocy, skąd mam wiedzieć, co! Plamy mają na sobie!

– Jakie plamy?!

– Nie wiem. Zosiu, jakie plamy?

– Sine – powiedziała Zosia posępnie.

– Sine – powtуrzyłam do słuchawki. – Przestań zadawać głupie pytania, podobno nie masz czasu. Dzwoń po policję i wracaj zaraz do tej czerwonej oberży!

– Rany boskie – powiedziała Alicja rozpaczliwie i rozłączyła się.

Przygnębiona i do ostateczności wyczerpana Zosia wstała z fotela, zgasiła papierosa i natychmiast zapaliła następnego.

– Śniadanie jest gotowe – powiedziała tragicznie. – Nie wiem jak wy, ale ja chyba nic do ust nie wezmę.

Zawahałam się.

– Ja bym wzięła, bo od pracy na świeżym powietrzu nabieram apetytu, ale nie wiem, czy Paweł nie ma racji z tym kotem… Paweł!

Paweł w zadumie rozkopywał grobowiec na środku. Sypnął na taczki następną łopatę ziemi, oparł się na trzonku i spojrzał na mnie pytająco.

– Nie ma tam gdzie tego kota? Bo może byśmy zjedli śniadanie?

Paweł rozejrzał się, pokręcił przecząco głową, wbił łopatę w ziemię i ruszył w kierunku domu.

– Szczury – powiedział wchodząc. – To są niesympatyczne zwierzęta.

– Gdzie są szczury?! – spytała Zosia, odwracając się gwałtownie. – Jeżeli jeszcze okaże się, że tu są szczury, to ja się bezwzględnie wyprowadzam!

– Sprzedają w klatkach białe myszki – powiedziałam, od razu zrozumiawszy, o co chodzi Pawłowi. – Edek i tak nie żyje, więc na białe myszki możemy sobie pozwalać. Też dobre.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Бабский мотив
Бабский мотив

Почти всю жизнь знаменитая писательница пани Иоанна прожила в тесной квартирке на четвёртом этаже, в старом доме без лифта, с шумными соседями. И вот наконец-то она переехала в уютный особняк. Наслаждаться бы ей там тишиной и комфортом, но как бы не так. Прямо у дома пани Иоанны, на её собственной помойке обнаруживается труп рыжеволосой женщины. Очень быстро выясняется, что убитая — известная журналистка, а в прошлом — прокурор. И репутация у бывший прокурорши при жизни была о-го-о-го! Больше всего покойная Барбара Борковская любила заявиться в какое-нибудь публичное место и закатить там пьяный дебош, ещё она обожала брать взятки и оскорблять приличных граждан. Вот и к пани Иоанне журналистка-прокурорша направлялась с целью учинить безобразный скандал. Писательница наверняка бы возглавила список подозреваемых, если бы не одно маленькое «но». Пока на помойке валялся труп одной Барбары Борковской, в городе объявилась другая Барбара Борковская — живая и здоровая. Донельзя заинтригованная пани Иоанна решает раскрутить странную историю, за которой стоит банальный бабский мотив. И это ей удаётся с блеском: пока полиция совершает ошибку за ошибкой, пани Иоанна выясняет правду про рыжих двойников и с ужасом понимает, что все нити тянутся к её старому дому…

Иоанна Хмелевская

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Презумпция виновности
Презумпция виновности

Следователь по особо важным делам Генпрокуратуры Кряжин расследует чрезвычайное преступление. На первый взгляд ничего особенного – в городе Холмске убит профессор Головацкий. Но «важняк» хорошо знает, в чем причина гибели ученого, – изобретению Головацкого без преувеличения нет цены. Точнее, все-таки есть, но заоблачная, почти нереальная – сто миллионов долларов! Мимо такого куша не сможет пройти ни один охотник… Однако задача «важняка» не только в поиске убийц. Об истинной цели командировки Кряжина не догадывается никто из его команды, как местной, так и присланной из Москвы…

Андрей Георгиевич Дашков , Виталий Тролефф , Вячеслав Юрьевич Денисов , Лариса Григорьевна Матрос

Боевик / Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Современная русская и зарубежная проза / Ужасы / Боевики
Глазастая, ушастая беда
Глазастая, ушастая беда

Что за зверь такой – глазастая, ушастая беда? Оказывается, это очень злое и опасное существо, и водится оно в каменных джунглях Москвы… К Ивану Подушкину обратилась за помощью Ольга Булкина – экстрасенс, гадалка, целительница, в общем на все руки мастерица. Женщину донимает шантажист. Совсем не оригинальная история, если бы не один нюанс: вымогатель – Алик – сын ближайшей Ольгиной подруги, погибший еще в младенчестве. Та покончила с собой, когда узнала, что ее дочь-школьница убила своего новорожденного брата. А теперь Алик воскрес! Он преследует Булкину, пишет ей письма с угрозами и сидит в ее машине… Мало Ивану Павловичу проблем с призраками, так еще маменька Николетта решила выдать замуж свою подругу, и для этого Ванюше приходится заниматься воровством! Подушкин уж и не рад, что заполучил в клиентки Булкину. Но назвался груздем – полезай в кузов. Джентльмен сыска найдет и настоящего шантажиста, и узнает, кто такая эта глазастая, ушастая беда!

Дарья Аркадьевна Донцова , Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Прочие Детективы