Читаем Wszystko czerwone полностью

Postanowiłam załatwić rzecz możliwie cicho. Okno było uchylone, otwierało się ku gуrze na zewnątrz, osadzone było na szczęście dość nisko, ale w pozycji szeroko otwartej nie było go czym podeprzeć, Normalne, przewidziane przez konstrukcję, uchylenie pozostawiało szparę, przez ktуrą mуgł się prześlizgnąć wąż, nie zaś istota ludzka.

Odczepiłam hak, uniosłam ku gуrze ciężkie, wielkie skrzydło i zaczęłam się przepy­chać. Przełażąc przez parapet, z niejakim zdziwieniem i niesmakiem uprzytomniłam sobie, że wśrуd tych wszystkich wstrząsających wydarzeń sama jakoś jeszcze nie zrobiłam nic szczegуlnie głupiego. Jeśli nędzne włażenie do domu po nocy przez okno ma być moim jedynym oryginalnym czynem, to doprawdy zeszłam już całkowicie na psy…

Wąska spуdnica i wysokie obcasy nie ułatwiały mi tych popisуw gimnastycznych. Usiłowałam w ciemnościach domacać się tego czegoś, co znajdowało się pod oknem w środ­ku, żeby nie narobić tym hałasu, i doszłam do wniosku, że jest to zapewne krzesło z dużą ilością ciuchуw oraz jakieś inne rzeczy nie do rozpoznania. Ciężkie, niczym nie podparte skrzydło pchało mnie z tyłu z potężną siłą. Przytrzymałam je łokciem w obawie, że zatrzaśnie się w chwili, kiedy jedną nogę będę miała jeszcze na zewnątrz, i niewątpliwie utnie mi ją albo co najmniej przetrąci. Starałam się zatem możliwie szybko włożyć tę nogę do środka, zaczepiłam o coś obcasem, zdążyłam jeszcze pomyśleć, że trzeba było zdjąć buty, czując, że lecę, podparłam się ręką i puściłam trzymaną łokciem szybę. Szyba dała mi potężnego dubla poniżej kręgosłupa i runęłam do środka głową naprzуd, wypowiadając w locie rozmaite niecenzuralne słowa.

Runęłam w coś mokrego, śliskiego, lepkiego, coś przewrуciło się obok mnie, coś mi zleciało na głowę, w coś wpadłam twarzą. Pozbierałam się, mocno oszołomiona, zastanawia­jąc się, cуż to jest, u diabła, takiego, to obrzydliwe coś, i jakim cudem ten rumor nie obudził Alicji. Oczy mi się już nieco przyzwyczaiły do ciemności, w to miejsce, gdzie wpadłam, trafiało dalekie, słabe światło latarni i w tym świetle na spуdnicy, na kolanach, na rękach, ujrzałam mokre, ciemne plamy. Spojrzałam na łуżko Alicji. Na łуżku było to samo: mokre, ciemne plamy, coś skotłowanego, jakby skulona, zmasakrowana sylwetka pod zaplamioną pościelą…

Poczułam, że się duszę. Zdecydowanie, wyraźnie i kategorycznie duszę. Ten milczący, wymarły dom…

Pуłprzytomna, szczękając zębami ze zdenerwowania, trzęsącymi się rękami nie mogłam znaleźć przełącznika nocnej lampki. Wszystkie przełączniki diabli wzięli! Wypadłam do przedpokoju i zapaliłam pierwsze światło, na jakie natrafiłam dłonią. Plamy na mojej spуdnicy miały kolor krwi, ręce miałam całe czerwone…

Nogi ugięły się pode mną. Straszliwa pewność, że w tym domu nie ma nikogo żywego, że nastąpiła tu jakaś ogуlna masakra, że w każdym pokoju znajdę zwłoki, omal nie zadusiła mnie do reszty. Ostatkiem sił, bez tchu, dopadłam pokoju Pawła, ktуry miałam najbliżej, i zapaliłam w nim światło. Paweł oddychał przez sen i robił wrażenie żywego…

Prawdopodobnie szarpałam go za ramię, możliwe, że za głowę, możliwe też, że głos, ktуry wychodził ze mnie, był niezupełnie ludzki.

– Alicja…!!! – charczałam w nieopanowanym szale. – Na litość boską…!!! Paweł!!. Ratunku!!!… Zosiu!!! Obudźcie się, do cholery!!! Alicja!!!

Paweł poderwał się, pуłprzytomny i przerażony, wydając jakieś okrzyki. Porzuciłam go i runęłam do pokoju Zosi, z ktуrą zderzyłam się w drzwiach.

– Ratunku…!!! – jęczałam straszliwie. – Alicja…!!!

W okropnym wzburzeniu w żaden sposуb nie umiałam znaleźć bardziej urozmaico­nych słуw na ogłoszenie nieszczęścia. W korytarzyku nagle zapłonęło światło. Zosia spojrzała na mnie i jej krzyk z kolei zabrzmiał tak, że przerуsł moje wszystkie produkcje akustyczne. W mgnieniu oka dostała czegoś w rodzaju ataku nerwowego. Zasłaniała się ode mnie rękami, rуwnocześnie szlochając i śmiejąc się histerycznie.

– Wszystko czerwone…!!! – jęczała jakimś dzikim, nieludzkim głosem. – Wszystko czerwone…!!! Wszystko czerwone…!!!

– Alicja…!!! – wrzeszczałam w szale, zrozpaczona i prawie nieprzytomna, prуbując ją wlec za sobą. Zosia wyrywała mi się wszelkimi siłami.

W sąsiednich drzwiach pojawiła się Alicja. Żywa, zdrowa, w doskonałym stanie, z wyrazem absolutnego osłupienia na twarzy. Rozpaczliwe ryki ugrzęzły mi w gardle, puściłam Zosię, czując jakieś dziwne osłabienie w kolanach, nic nie pojmując, oparłam się o ścianę.

– O rany boskie – wyszeptałam, chyba dość ochryple.

Wyraz osłupienia na twarzy Alicji przeistoczył się w wyraz śmiertelnej zgrozy. Z jakimś zdławionym okrzykiem rzuciła się na mnie.

– Matko Boska, co się stało…?!!! Zosiu!!!… Paweł!!!…

– Wszystko czerwone!!! – zawyła dziko Zosia.

– Paweł, wody…!!!

Перейти на страницу:

Похожие книги

Бабский мотив
Бабский мотив

Почти всю жизнь знаменитая писательница пани Иоанна прожила в тесной квартирке на четвёртом этаже, в старом доме без лифта, с шумными соседями. И вот наконец-то она переехала в уютный особняк. Наслаждаться бы ей там тишиной и комфортом, но как бы не так. Прямо у дома пани Иоанны, на её собственной помойке обнаруживается труп рыжеволосой женщины. Очень быстро выясняется, что убитая — известная журналистка, а в прошлом — прокурор. И репутация у бывший прокурорши при жизни была о-го-о-го! Больше всего покойная Барбара Борковская любила заявиться в какое-нибудь публичное место и закатить там пьяный дебош, ещё она обожала брать взятки и оскорблять приличных граждан. Вот и к пани Иоанне журналистка-прокурорша направлялась с целью учинить безобразный скандал. Писательница наверняка бы возглавила список подозреваемых, если бы не одно маленькое «но». Пока на помойке валялся труп одной Барбары Борковской, в городе объявилась другая Барбара Борковская — живая и здоровая. Донельзя заинтригованная пани Иоанна решает раскрутить странную историю, за которой стоит банальный бабский мотив. И это ей удаётся с блеском: пока полиция совершает ошибку за ошибкой, пани Иоанна выясняет правду про рыжих двойников и с ужасом понимает, что все нити тянутся к её старому дому…

Иоанна Хмелевская

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Презумпция виновности
Презумпция виновности

Следователь по особо важным делам Генпрокуратуры Кряжин расследует чрезвычайное преступление. На первый взгляд ничего особенного – в городе Холмске убит профессор Головацкий. Но «важняк» хорошо знает, в чем причина гибели ученого, – изобретению Головацкого без преувеличения нет цены. Точнее, все-таки есть, но заоблачная, почти нереальная – сто миллионов долларов! Мимо такого куша не сможет пройти ни один охотник… Однако задача «важняка» не только в поиске убийц. Об истинной цели командировки Кряжина не догадывается никто из его команды, как местной, так и присланной из Москвы…

Андрей Георгиевич Дашков , Виталий Тролефф , Вячеслав Юрьевич Денисов , Лариса Григорьевна Матрос

Боевик / Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Современная русская и зарубежная проза / Ужасы / Боевики
Глазастая, ушастая беда
Глазастая, ушастая беда

Что за зверь такой – глазастая, ушастая беда? Оказывается, это очень злое и опасное существо, и водится оно в каменных джунглях Москвы… К Ивану Подушкину обратилась за помощью Ольга Булкина – экстрасенс, гадалка, целительница, в общем на все руки мастерица. Женщину донимает шантажист. Совсем не оригинальная история, если бы не один нюанс: вымогатель – Алик – сын ближайшей Ольгиной подруги, погибший еще в младенчестве. Та покончила с собой, когда узнала, что ее дочь-школьница убила своего новорожденного брата. А теперь Алик воскрес! Он преследует Булкину, пишет ей письма с угрозами и сидит в ее машине… Мало Ивану Павловичу проблем с призраками, так еще маменька Николетта решила выдать замуж свою подругу, и для этого Ванюше приходится заниматься воровством! Подушкин уж и не рад, что заполучил в клиентки Булкину. Но назвался груздем – полезай в кузов. Джентльмен сыска найдет и настоящего шантажиста, и узнает, кто такая эта глазастая, ушастая беда!

Дарья Аркадьевна Донцова , Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Прочие Детективы