Читаем Messier 13 полностью

Odruchowo zerknąłem na mój aparacik kontaktowy, przytwierdzony do przedramienia. Był w porządku. Wszystko było w porządku. Jedynym, co mąciło harmonię, była obecność tego smukłego, pięknego dzbana, któremu brakowało tylko klasycznych płaskorzeźb i ornamentów.

Pracując samymi rękami, przybliżyłem się do amfory i sięgnąłem do misternie wyprofilowanego, kabłąkowatego ucha. W tym samym ułamku sekundy rzekoma amfora zaczęła gwałtownie puchnąć. U jej podnóża wzbiła się wodna kurzawa, jak spod rufy startującej rakiety. Zwinąłem się w miejscu i ile sił w nogach uderzyłem płetwami. Przepłynąłem kilka metrów i odwróciłem się.

Miejsce dzbana zajął teraz pionowy walec, prosta, wysoka rurka, przez którą na upartego mogło przeleźć dziecko. Górna jej część powoli zaczęła się oddzielać od podstawy. Cała konstrukcja ruszyła wolno w kierunku powierzchni wody. Ale to nie wszystko. Walcowaty twór zaczął nagle falować i wyginać się, jakby w kokieteryjnym tańcu. Równocześnie rurka podzieliła się na poziome segmenty, tworzące stale oddalające się od siebie pierścienie. W miarę pochodu w górę te pierścienie rosły i stawały się jaśniejsze. Przez moment zaświtała mi myśl, czy przypadkiem, wydostawszy się na powierzchnię, nie utworzą gigantycznej tęczy, która zamieni się następnie w poziome, świetliste koła. Ale mieliśmy przecież dzień. Południe. A poza tym to, co zostało z owej „amfory”, fosforyzowało zaledwie, jeśli w ogóle nie były to tylko promienie słońca, prześwitujące przez wierzchnie warstwy wody. Może jednak wydarzenia owej pamiętnej nocy także należało przypisać miejscowej faunie?…

Po pierścieniach nie pozostało już śladu, rozmyły się w górze, jakby uciekając w powietrze, nad powierzchnię morza. Spojrzałem na zegarek. Pławię się już pół godziny. Niedługo tlen się skończy, wziąłem zaledwie jedną próżniową butlę, której reduktor niezbyt dobrze spisywał się w wodzie.

Popływałem jeszcze chwilę, po czym wyprostowałem się jak struna i pozwoliłem wodzie wypchnąć się na powierzchnię. Zrzuciłem maskę, pozostawiając ją zawieszoną na szyi, na gumowej taśmie, i spojrzałem w stronę brzegu. Oba statki trwały nieruchomo. Niektóre z automatów ukazywały wierzchołki anten, inne pozostawały niewidoczne, ukryte za nadbrzeżnymi muldami. Spokój. Oczywiście, że spokój.

Gdyby coś się zdarzyło, zostałbym natychmiast zaalarmowany przez komputer. Nie rozstawałem się z osobistą aparaturą łączności, która — inaczej niż butle tlenowe — spisywała się równie dobrze w powietrzu, próżni, wodzie czy choćby pod ziemią.

Przetarłem oczy i dostrzegłem stojącą na plaży jakąś nieruchomą postać. W następnej chwili rozpoznałem Arikę, którą przyjaciele, a w każdym razie wszyscy tutaj, nazywali krótko Arią. Z daleka wyglądała jak dziewczynka, wahająca się przed wejściem do zimnej kąpieli.

Nie poruszyła się, kiedy wyłaziłem na plażę, mocując się z pociężałym nagle ekwipunkiem. Zrzuciłem butle i płetwy, po czym uśmiechnąłem się do dziewczyny. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedziała uśmiechem. Chwilę spoglądaliśmy na siebie, całkiem jak dwoje młodych ludzi, którzy przypadkiem spotkali się na ziemskiej plaży i nagle zainteresowali się sobą. Co do niej, była to zapewne zwykła ciekawość. Nieustanny trening i częste przeciążenia, w czasie lotów na krótkich dystansach, zrobiły ze mnie coś w rodzaju Tarzana ze starych filmów. Jeśli dodać do tego mój wzrost, nie ma się co dziwić, że pewnego rodzaju spojrzenia dziewcząt były dla mnie czymś raczej znanym. Naturalnie akurat jej zainteresowanie nie mogło niczego obiecywać. Natomiast jeśli chodzi o mnie, podobała mi się po prostu. Miała na sobie błękitny kostium kąpielowy, osłaniający zaledwie punkciki smukłego, opalonego na złoty brąz ciała. Na głowie nosiła kapelusz z szerokim, piankowym rondem, a jej drobna twarz ginęła za wielkimi słonecznymi okularami. Ładna dziewczyna. Może nie tak ładna jak Lana, ale z jakimś sobie tylko właściwym wdziękiem. J bardzo świeża. Nie tylko pod względem urody. Dziewczyna, z którą chętnie poszłoby się w góry, pojechało na jeziora…

Co za bzdury. Jeziora… pełne amfor. Trupy kosmatych pilotów. Istoty, które kiedyś rozwinęły na tym globie wspaniałą cywilizację i wyniosły się następnie… lub wyginęły. Wielkie, stożkowate statki…

— Dobra kąpiel? — spytała nagle dziewczyna. — Siedziałeś tak długo pod wodą, jakbyś tam czegoś szukał… — dodała po chwili.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика
Дневники Киллербота
Дневники Киллербота

Три премии HugoЧетыре премии LocusДве премии NebulaПремия AlexПремия BooktubeSSFПремия StabbyПремия Hugo за лучшую сериюВ далёком корпоративном будущем каждая космическая экспедиция обязана получить от Компании снаряжение и специальных охранных мыслящих андроидов.После того, как один из них «хакнул» свой модуль управления, он получил свободу и стал называть себя «Киллерботом». Люди его не интересуют и все, что он действительно хочет – это смотреть в одиночестве скачанную медиатеку с 35 000 часов кинофильмов и сериалов.Однако, разные форс-мажорные ситуации, связанные с глупостью людей, коварством корпоратов и хитрыми планами искусственных интеллектов заставляют Киллербота выяснять, что происходит и решать эти опасные проблемы. И еще – Киллербот как-то со всем связан, а память об этом у него стерта. Но истина где-то рядом. Полное издание «Дневников Киллербота» – весь сериал в одном томе!Поздравляем! Вы – Киллербот!Весь цикл «Дневники Киллербота», все шесть романов и повестей, которые сделали Марту Уэллс звездой современной научной фантастики!Неосвоенные колонии на дальних планетах, космические орбитальные станции, власть всемогущих корпораций, происки полицейских, искусственные интеллекты в компьютерных сетях, функциональные андроиды и в центре – простые люди, которым всегда нужна помощь Киллербота.«Я теперь все ее остальные книги буду искать. Прекрасный автор, высшая лига… Рекомендую». – Сергей Лукьяненко«Ироничные наблюдения Киллербота за человеческим поведением столь же забавны, как и всегда. Еще один выигрышный выпуск сериала». – Publishers Weekly«Категорически оправдывает все ожидания. Остроумная, интеллектуальная, очень приятная космоопера». – Aurealis«Милая, веселая, остросюжетная и просто убийственная книга». – Кэмерон Херли«Умная, изобретательная, брутальная при необходимости и никогда не сентиментальная». – Кейт Эллиот

Марта Уэллс , Наталия В. Рокачевская

Фантастика / Космическая фантастика / Научная Фантастика
Сокровища Валькирии. Книги 1-7
Сокровища Валькирии. Книги 1-7

Бывшие сотрудники сверхсекретного института, образованного ещё во времена ЧК и просуществовавшего до наших дней, пытаются найти хранилище сокровищ древних ариев, узнать судьбу библиотеки Ивана Грозного, «Янтарной комнаты», золота третьего рейха и золота КПСС. В борьбу за обладание золотом включаются авантюристы международного класса... Роман полон потрясающих открытий: найдена существующая доныне уникальная Северная цивилизация, вернее, хранители ее духовных и материальных сокровищ...Содержание:1. Сергей Алексеев: Сокровища Валькирии. Правда и вымысел 2. Сергей Алексеев: Сокровища Валькирии. Стоящий у солнца 3. Сергей Алексеев: Сокровища Валькирии. Страга Севера 4. Сергей Алексеев: Сокровища Валькирии. Земля сияющей власти 5. Сергей Трофимович Алексеев: Сокровища Валькирии. Звёздные раны 6. Сергей Алексеев: Сокровища Валькирии. Хранитель Силы 7. Сергей Трофимович Алексеев: Птичий путь

Сергей Трофимович Алексеев

Научная Фантастика