Читаем Pod mocnym aniołem полностью

W głębi duszy wiedziałem, że tego nie zrobię. Gdybym to zrobił, gdybym nie daj Boże obie kupione w całonocnym sklepie butelki wylał do zlewu albo wyrzucił przez okno, jaki rezultat bym swym nieprawym i faryzejskim uczynkiem osiągnął? Żaden. Musiałbym zdejmować wygodny i ciepły dres, musiałbym się na nowo ubierać, na nowo wkładać buty i wyjściowe ubranie, w którym byłem w gościnie u państwa Katastrofów, iść piechotą albo jechać taksówką do tamtego albo do innego całonocnego sklepu i dalej byłoby jeszcze gorzej, z wściekłości na samego siebie, z wściekłości, że dałem się ponieść nieprawemu i faryzejskiemu uczynkowi i popadłem przez to w fałszywe perypetie, z wściekłości na otaczające mnie zewsząd zakłamanie kupiłbym nie dwie a cztery butelki wódki i znów piechotą lub taksówką, i znów po stokroć sprawdzając, czy dwa razy teraz cięższa torba bezpiecznie wisi na ramieniu, wróciłbym do domu, wyjechałbym windą na dwunaste piętro, obrócił klucz w zamku i zapalił światło. Zabawa w pozorne mnożenie możliwych, choć w gruncie rzeczy całkowicie wykluczonych, wydarzeń trwać by mogła w nieskończoność, teraz w końcu mógłbym wylać do zlewu lub wyrzucić przez okno wszystkie cztery butelki i raz jeszcze wkoło całą rundę krok po kroku powtórzyć, i raz jeszcze, i jeszcze raz, tę koszmarną dziecinadę trzeba było niezawodnie przerwać, trzeba było po męsku spojrzeć prawdzie w oczy, a prawdą nie było wylewanie wódki do zlewu i wyrzucanie butelek przez okno – prawdą było picie. Poruszałem się z niezwykłą prędkością, bo szło o to, by jak najprędzej wlać w siebie pierwszą dawkę prawdy i zabić męczącą retorykę. Trzeba było jak najprędzej skończyć z świadomą literaturą wiecznych wątpliwości i wybrać niezachwiane, nieprzytomne życie.

<p>8. Krzysztof Kolumb Odkrywca.</p>

Zawsze pod koniec pobytu na oddziale deliryków wytwarzałem wokół siebie pewien ład, nawet jeśli był to ład oddziału zamkniętego, był to ład i przejście z ładu oddziału zamkniętego do nieładu świata otwartego, mówiąc zaś po ludzku, powrót ze szpitala do domu był dla mnie niemożliwy bez wzmocnienia się paroma głębszymi.

– Typowy stres wyjścia – powiedziałby doktor Granada – nie jest pan w stanie sprostać stresowi wyjścia. Niby wychodzi pan w dobrej formie, ale nie jest pan w stanie sprostać stresowi wyjścia.

Istotnie, nie byłem w stanie sprostać stresowi wyjścia, toteż skracałem stres wyjścia do minimum. Jazda taksówką z oddziału deliryków trwała około dwudziestu minut, potem zaś, po pełnej udręki jeździe, po wypiciu czterech stabilizujących pięćdziesiątek oraz po zaopatrzeniu się w butelkę wódki nie miałem już stresu wyjścia, w ogóle nie miałem żadnego stresu, jeśli zaczynałem czuć się trochę gorzej, popijałem i czułem się lepiej, i to wszystko, cała filozofia, cała filozofia picia.

– Nie ma żadnej filozofii picia – dzielący ze mną pokój Kolumb Odkrywca obracał się na łóżku, zdejmował okulary, odkładał na stolik francuskie tłumaczenie Nowego Testamentu i powtarzał z zawodową intonacją zniecierpliwionego wykładowcy: – Nie ma żadnej filozofii picia, jest jedynie technika picia.

Kolumb Odkrywca co najmniej od dwudziestu lat płynął wpław przez morze ciemności, zachłysnąwszy się nawet pięćdziesiątką bezkresnego przestworu wód oceanicznych, niezmiennie popadał w mordercze, nie kończące się ochlaje. Dwa tygodnie temu przywieziono go w stanie agonalnym, nawet nie u nas na oddziale deliryków, ale piętro niżej, na intensywnej terapii, wyciągano go z trudem i wyciągnięto cudem wpierw z delirium, potem z padaczki. Teraz już jako tako doszedł do siebie. W dzień z francuskim tłumaczeniem Nowego Testamentu pod pachą spacerował po korytarzu i zarówno mową, jak i uczynkami dawał do zrozumienia, iż jest wysoce zdegustowany poziomem pensjonatu, do którego trafił, by co nieco podreperować nadszarpnięte siły.

Nocami wszakże jego bezradne ciało nie było w stanie przybrać jakiejkolwiek pozy, wymyte do czysta z magnezu mięśnie nóg i ramion kurczyły się spazmatycznie. Choć kamiennie uśpiony potężnymi dawkami hemineuryny – budziłem się raptownie. Kolumb Odkrywca podrygiwał na łóżku w sposób całkowicie pozbawiony stylu, jeśli był w tym dygocie jakiś styl, był to styl przedśmiertny. Byłem pewien, że umiera, tak to w każdym razie wyglądało, a nawet wyglądało to gorzej, podrygi przedśmiertne muszą być łagodniejsze.

Wzywałem lekarza i pielęgniarkę, siostra Viola wstrzykiwała magnez, wszelkie minerały, podawała witaminy i środki kojące, doktor Granada pochylał się nad daremnie usiłującym powściągnąć własne roztrzęsienie Kolumbem Odkrywcą.

– Jak się pan czuje, panie profesorze?

Перейти на страницу:

Похожие книги

Вихри враждебные
Вихри враждебные

Мировая история пошла другим путем. Российская эскадра, вышедшая в конце 2012 года к берегам Сирии, оказалась в 1904 году неподалеку от Чемульпо, где в смертельную схватку с японской эскадрой вступили крейсер «Варяг» и канонерская лодка «Кореец». Моряки из XXI века вступили в схватку с противником на стороне своих предков. Это вмешательство и последующие за ним события послужили толчком не только к изменению хода Русско-японской войны, но и к изменению хода всей мировой истории. Япония была побеждена, а Британия унижена. Россия не присоединилась к англо-французскому союзу, а создала совместно с Германией Континентальный альянс. Не было ни позорного Портсмутского мира, ни Кровавого воскресенья. Эмигрант Владимир Ульянов и беглый ссыльнопоселенец Джугашвили вместе с новым царем Михаилом II строят новую Россию, еще не представляя – какая она будет. Но, как им кажется, в этом варианте истории не будет ни Первой мировой войны, ни Февральской, ни Октябрьской революций.

Александр Борисович Михайловский , Александр Петрович Харников , Далия Мейеровна Трускиновская , Ирина Николаевна Полянская

Фантастика / Современная русская и зарубежная проза / Попаданцы / Фэнтези
Люди августа
Люди августа

1991 год. Август. На Лубянке свален бронзовый истукан, и многим кажется, что здесь и сейчас рождается новая страна. В эти эйфорические дни обычный советский подросток получает необычный подарок – втайне написанную бабушкой историю семьи.Эта история дважды поразит его. В первый раз – когда он осознает, сколького он не знал, почему рос как дичок. А второй раз – когда поймет, что рассказано – не все, что мемуары – лишь способ спрятать среди множества фактов отсутствие одного звена: кем был его дед, отец отца, человек, ни разу не упомянутый, «вычеркнутый» из текста.Попытка разгадать эту тайну станет судьбой. А судьба приведет в бывшие лагеря Казахстана, на воюющий Кавказ, заставит искать безымянных арестантов прежней эпохи и пропавших без вести в новой войне, питающейся давней ненавистью. Повяжет кровью и виной.Лишь повторив чужую судьбу до конца, он поймет, кем был его дед. Поймет в августе 1999-го…

Сергей Сергеевич Лебедев

Современная проза / Проза / Современная русская и зарубежная проза