Читаем Salarys полностью

— Nie. Viadoma ž, nie. Ale ja tłumačyŭ tabie, jak usio adbyvajecca. Kožny „hosć”, kali jon zjaŭlajecca, amal što fantom, niahledziačy na biazładnuju miešaninu ŭspaminaŭ i vobrazaŭ, atrymanych ad svajho… Adama… „hosć”, pa sutnasci, pusty. Čym bolš znachodzicca jon z taboj, tym bolš ačałaviečvajecca i stanovicca ŭsio bolš samastojnym, viadoma, da peŭnaj miažy. I čym daŭžej heta praciahvajecca, tym ciažej…

Snaŭt pamaŭčaŭ, pahladzieŭ na mianie spadyłba i abyjakava spytaŭsia:

— Jana ŭsio viedaje?

— Tak, ja ž skazaŭ tabie.

— Usio? I toje, što adzin raz była tut, a ty…

— Nie!

Snaŭt usmichnuŭsia:

— Pasłuchaj, Kielvin, kali heta zajšło tak daloka… što ty dumaješ rabić? Pakinuć Stancyju?

— Tak.

— Z joj?

— Aha.

Snaŭt zmoŭk, razvažajučy nad maimi adkazami, ale ŭ jaho maŭčanni było niešta jašče… Što? Znoŭ byccam štości zašamacieła zusim blizka, za tonkaj pieraharodkaj. Snaŭt zajorzaŭ na kresle.

— Vydatna, — pramoviŭ jon. — Čamu ty paziraješ na mianie tak dziŭna? Ty ličyŭ, što ja budu pieraškadžać tabie? Rabi jak chočaš, moj darahi. Nu i małajcy my z taboj, kali b pačali jašče i prymušać adzin adnaho! Ja nie zbirajusia ŭhavorvać ciabie, skažu tolki — ty imkniešsia ŭ niečałaviečych umovach zastacca čałaviekam. Mo heta i pryhoža, ale zusim niedarečna. Zrešty, ja navat nie viedaju, ci pryhoža. CHiba hłupstva moža być pryhožym? Nie ŭ tym sprava. Ty admaŭlaješsia praciahvać ekspierymienty, chočaš adstupicca, zabraŭšy jaje? Tak?

— Tak.

— Ale heta taksama… ekspierymient. Čuješ?

— Što ty maješ na ŭvazie? Ci zdoleje… jana?.. Kali razam sa mnoj, to nie baču…

Ja havaryŭ usio bolš pavolna, pasla zusim scich. Snaŭt uzdychnuŭ:

— Kielvin, usie my, jak straŭsy, chavajem hałavu ŭ piasok, ale my va ŭsiakim razie viedajem pra heta i nie različvajem na vysakarodnasć.

— Ja ničoha nie chaču i nie različvaju.

— Dobra. Ja nie chacieŭ ciabie pakryŭdzić. Svaje słovy pra vysakarodnasć ja zabiraju nazad, ale słovy pra straŭsaŭ zastajucca ŭ sile. Asabliva heta datyčyć ciabie. Ty padmanvaješ nie tolki jaje, ale i siabie, hałoŭnym čynam siabie. Ty viedaješ umovy stabilizacyi sistemy, pabudavanaj z niejtrynnaj materyi?

— Nie. Ty taksama nie viedaješ. Nichto nie viedaje.

— Biezumoŭna. Ale nam viadoma adno: takija sistemy niaŭstojlivyja i mohuć isnavać tolki dziakujučy niaspynnamu prytoku enierhii. Ja viedaju heta ad Sartoryusa. Enierhija ŭtvaraje vichravaje stabilizacyjnaje pole. Cikava, ci zjaŭlajecca hetaje pole ŭ adnosinach da „hoscia” zniešnim? Ci mo jano ŭznikaje ŭ jaho ŭ arhanizmie? Razumieješ roznicu?

— Razumieju, — pavoli adkazaŭ ja. — Kali jano zniešniaje, dyk… jana. Tady… takija…

— Tady pad čas addalennia ad Salarys sistema raspadajecca, — zakončyŭ Snaŭt za mianie. — My nie možam hetaha pradbačyć, ale ž ty pastaviŭ dosled. Rakieta, jakuju ty zapusciŭ… pa-raniejšamu krucicca vakol płaniety. U volnuju chvilinu ja navat padličyŭ paramietry jaje ruchu. Možaš palacieć, vyjsci na arbitu, sastykavacca i pahladzieć, što stałasia z… pasažyrkaj…

— Ty zvarjacieŭ! — vydychnuŭ ja.

— Ty tak ličyš? Nu… a kali… viarnuć jaje, tvaju rakietu? Heta mahčyma. Jana maje dystancyjnaje kiravannie. My vierniem rakietu i…

— Pierastań!

— I heta tabie nie padabajecca? Josć jašče adzin sposab, vielmi prosty. Navat nie treba viartać jaje na Stancyju. Niachaj sabie lotaje. My prosta zviažamsia z joju pa radyjo, kali jana žyvaja, to adhukniecca i…

— Tam užo daŭno skončyŭsia kisłarod! — z ciažkasciu vycisnuŭ ja.

— Mo jana abychodzicca biez kisłarodu… Nu što, pasprabujem?

— Snaŭt… Snaŭt…

— Kielvin… Kielvin… — złosna pieradražniŭ jon mianie. — Boža, što ty za čałaviek. Kaho ty chočaš aščaslivić? Uratavać? Siabie? Jaje? Jakuju? Hetuju ci tuju? Na abiedzviuch nie chopić advahi? Bačyš sam, da čaho heta davodzić. Apošni raz kažu tabie: tut situacyja — pa-za ŭsialakaj marałlu.

Raptam ja pačuŭ toje ž samaje šamaciennie, nibyta niechta paznohciami drapaŭ scianu. Mianie aharnuła abyjakavasć: usio vyhladała drobnym, krychu smiešnym, małaznačnym, byccam u pieraviernutym binokli.

— Nu dobra, — skazaŭ ja. — Što, pa-tvojmu, ja mušu zrabić? Zniščyć jaje? Na nastupny dzień zjavicca takaja ž, chiba nie tak? I jašče raz? I tak štodzionna? Da jakoha času? Navošta? Što heta mnie dasć? A tabie? Sartoryusu? Stancyi?

— Pačakaj, spačatku skažy ty. Ty palaciš razam z joj i, dapuscim, ubačyš sam, što z joju adbudziecca. Praz niekalki chvilin pierad taboj zjavicca…

— Što? — zjedliva spytaŭsia ja. — Pačvara? Deman? Što?

— Nie. Zvyčajnaja, sama zvyčajnaja ahonija. CHiba ty sapraŭdy pavieryŭ u ich niesmiarotnasć? Kažu tabie — jany hinuć… Što ty budzieš rabić tady? Vierniešsia… pa novuju?

— Pierastań!!! — huknuŭ ja, sciskajučy kułaki.

Snaŭt, prymružyŭšy vočy, paziraŭ na mianie i pabłažliva ŭsmichaŭsia.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Звёздный взвод. Книги 1-17
Звёздный взвод. Книги 1-17

Они должны были погибнуть — каждый в своем времени, каждый — в свой срок. Задира-дуэлянт — от шпаги обидчика... Новгородский дружинник — на поле бранном... Жестокий крестоносец — в войне за Гроб Господень... Гордец-самурай — в неравном последнем бою... Они должны были погибнуть — но в последний, предсмертный миг были спасены посланцами из далекого будущего. Спасены, чтобы стать лучшими из наемников в мире лазерных пушек, бластеров и звездолетов, в мире, где воинам, которым нечего терять, платят очень дорого. Операция ''Воскрешение'' началась!Содержание:1. Лучшие из мертвых 2. Яд для живых 3. Сектор мутантов 4. Стальная кожа 5. Глоток свободы 6. Конец империи 7. Воины Света 8. Наемники 9. Хищники будущего 10. Слепой охотник 11. Ковчег надежды 12. Атака тьмы 13. Переворот 14. Вторжение 15. Метрополия 16. Разведка боем 17. Последняя схватка

Николай Андреев

Фантастика / Боевая фантастика / Космическая фантастика