I raptam mianie apanavaŭ strach, amal taki ž, jak i nočču. Maja encefałahrama. Poŭny zapis usioj dziejnasci mozha, pierakładzieny ŭ chistanni pučka pramianioŭ, budzie dasłany ŭniz. U hłybiniu hetaj nieabdymnaj, biazmiežnaj pačvary. Jak skazaŭ Snaŭt: „Ty nie pieražyvieš, kali raptam jon zniknie…” Encefałahrama — heta poŭny zapis. U tym liku i nieŭsviadomlenych pracesaŭ. A kali ja chaču, kab jon znik, zahinuŭ? CHiba ž spałochaŭsia b ja, kali b jana zastałasia žyvaja pasla svaje strašnaje sproby? Ci možna adkazvać za svaju padsviadomasć? Kali nie adkazvaju za jaje ja, tady chto?.. Što za idyjoctva! Na jakoje licha zhadziŭsia ja, kab moj, mienavita moj… Ja mahu, viadoma, aznajomicca z zapisam, ale ž ja jaho nie rasšyfruju. Nichto nie zdoleje jaho rasšyfravać. Tolki spiecyjalisty ŭ ahulnych rysach mohuć skazać, pra što dumaŭ paddosledny, ci rašaŭ jon, naprykład, matematyčnyja zadačy, ale daviedacca jakija, jany nie mohuć. Jany scviardžajuć, što heta niemažliva, bo encefałahrama adlustroŭvaje mnostva pracesaŭ, jakija adbyvajucca adnačasova, i tolki niekatoryja z ich majuć psichałahičnuju „padkładku”… A padsviadomyja… Pra ich i havaryć nichto nie choča, i dzie ŭžo tut rasšyfroŭvać niečyja ŭspaminy, toje, što žyvie ŭ pamiaci, albo toje, što pastaralisia zabycca… Ale čamu mnie tak strašna? Jašče ž rankam ja sam kazaŭ Chery, što ekspierymient ničoha nie dasć. Kali našy niejrafizijołahi nie zdolny rasšyfravać zapis, to jak ža razbiarecca ŭ im absalutna čužy čorny vadki hihant?..
Ale ž pranik jon u mianie, choć i nieviadoma jak, pierakapaŭ usiu maju pamiać i znajšoŭ u joj sama balučy atam! CHiba mahu ja ŭ hetym sumniavacca. Biez čužoj dapamohi, biez usialakaj „pieradačy pramianiovaj enierhii” jon zalez praz padvojnuju hiermietyčnuju abšyŭku, praz ciažkuju škarłupinu na Stancyju; unutry jaje znajšoŭ majo cieła i pajšoŭ sa zdabyčaj…
— Krys?.. — cicha pramoviła Chery.
Ja stajaŭ la iluminatara, upieryŭšy nieviduščy pozirk u husty zmrok. Liohkaja, piaščotnaja na hetaj hieahrafičnaj šyryni pialonka zachinała zorki. Sucelny, choć i tonki, słoj vobłakaŭ stajaŭ vielmi vysoka, z hłybini, z-za haryzontu sonca afarboŭvała jaho ledź prykmietnym srabrysta-ružovym zzianniem.
Kali jana zniknie, značyć, ja hetaha chacieŭ. Značyć, ja zabiŭ jaje. Nie pajsci tudy? Jany nie mohuć mianie prymusić. Ale što ja im skažu? Pra heta — nie. Nie mahu. Tak, treba prytvaracca, treba chłusić zaŭsiody i va ŭsim. I ŭsio tamu, što ŭva mnie, vidać, chavajucca dumki, płany, spadziavanni — žorstkija, cudoŭnyja, biazlitasnyja, a ja ničoha pra ich nie viedaju. Čałaviek rušyŭ nasustrač inšym susvietam, novym cyvilizacyjam, nie spaznaŭšy darešty svajoj dušy: jaje zavułkaŭ, tupikoŭ, biazdonnych kałodziežaŭ, zabarykadavanych ciomnych dzviarej. Vydać im Chery… ad soramu? Vydać tolki tamu, što ŭ mianie nie chapaje advahi?
— Krys… — jašče cišej prašaptała Chery.
Ja chutčej adčuŭ, čym pačuŭ, jak jana biasšumna padyšła da mianie, ale zrabiŭ vyhlad, što nie zaŭvažaju jaje. Ja chacieŭ pabyć adzin, ja vielmi chacieŭ hetaha. Ja ni na što jašče nie advažyŭsia, ni na što. Ja stajaŭ nieruchoma, pazirajučy na ciomnaje nieba, na zorki, jakija byli tolki pryvidnym cieniem ziamnych zorak. Dumki, što apanoŭvali mianie, znikli, moŭčki rasła miortvaja abyjakavasć, upeŭnienasć, što tam, u niedasiažnaj hłybini, ja ŭžo zrabiŭ vybar i tolki prytvarajusia, byccam ničoha nie adbyłosia. Ja nie mieŭ siły navat hrebavać saboj.
MYSLICIELI
— Krys, ty z-za ekspierymienta?
Ja skurčyŭsia ad jaje hołasu. Užo kolki hadzin ja nie spaŭ: uhladaŭsia ŭ ciemru, byŭ samotny, bo nie čuŭ navat dychannia Chery, i ŭ zabłytanym łabiryncie načnych razvah, nierealnych, napaŭsviadomych, navat zabyŭsia pra jaje, usio nabyvała novy sens, novaje vymiarennie.
— Što… adkul ty viedaješ, što ja nie splu?.. — spytaŭsia ja, i ŭ maim hołasie čuŭsia strach.
— Ja zaŭvažyła pa tvaim dychanni, — adkazała Chery, nibyta prosiačy prabačennia. — Ja nie chacieła tabie pieraškadžać… Kali nie možaš, nie kažy…
— Mahu… Tak, z-za ekspierymienta. Ty adhadała.
— Što jany čakajuć ad ekspierymienta?
— Sami nie viedajuć. Ale niešta čakajuć. Hetuju apieracyju varta nazvać nie „Dumka”, a „Rospač”. Zaraz patrebien čałaviek, u jakoha chapiła b smiełasci ŭziać na siabie adkaznasć za rašennie. Ale hetki vid smiełasci bolšasć prymaje za zvyčajnuju bajazlivasć, bo padobnaje rašennie — adstuplennie, razumieješ, admova, ucioki, niavartyja čałavieka. Možna padumać, što boŭtacca i hraznuć, tanuć u tym, čaho nie razumieješ i nikoli nie zrazumieješ, — hodna dla čałavieka.
Ja zmoŭk. Ale nie paspieŭ supakoicca, jak mianie achapiŭ novy pryliŭ złosci.