Читаем Sami Swoi полностью

Taksówka rusza spod bramy obejścia Pawlaków. Kiedy sunie w zalewającym świat lipcowym upale ulicą wsi Rudniki, zza otwartych okien, zza płotów i bram odprowadzają wołgę spojrzenia mieszkańców wsi. Dla wszystkich przyjazd gościa z Ameryki jest niewątpliwie wydarzeniem ważniejszym od znalezienia w sklepie GS-u w sztok pijanego złodzieja, który leżał wśród opróżnionych butelek wina w towarzystwie równie pijanego stróża nocnego. Pawlak w obroży kołnierzyka non-ironowej koszuli siedzi sztywny, spocony i napięty. Buła krawata, który na jego życzenie zawiązał mu Pawełek, ściska mu grdykę, tak że przełyka ślinę, jak tuczona gęś przełyka kluski. Upał jest tak wielki, że w taksówce nie ma czym oddychać, ale Budzyński nie pozwolił otwierać okien, żeby mu ucha nie zawiało. Ujechali może kilometr, kiedy na wysokości olszynowego zagajnika silnik wołgi prychnął trzy razy niczym kot pojony szampanem. Coś wstrząsnęło samochodem, zarzęziło pod maską. Wóz toczy się kilkanaście metrów siłą rozpędu, a w oczach „warszawiaka” pojawia się bezdenne zaskoczenie. Stoją na skraju łąki, ściśnięci jak sardynki w pudełku. Budzyński daremnie przekręca kluczyk w stacyjce. Starter rzęzi, prawa noga kierowcy naciska pedał gazu, ale silnik ani rusz nie chce zaskoczyć. Kaźmierz nerwowo spogląda na kierowcę, który rozpaczliwie ściska kierownicę.

– Ki czort? Taż miał maszynę narychtować.

– Wczoraj przeglądałem, panie Pawlak.

– To pewnie gaźnik – Pawełek, który wszystko umie naprawić, nawet ze starej łuski przeciwlotniczego pocisku potrafi zmajstrować zapalniczkę, czuje się w prawie służyć radą.

– Trzeba żychlerek przedmuchać. Pan otworzy maskę…

– Sam pojedzie – upiera się Budzyński, urażony w swojej zawodowej ambicji.

– To ruska marka, wszystko co ruskie gniotsia nie łamiotsia.

– Niech no mnie pan Budzyński za ruskimi nie agituje, bo mnie raz-dwa szlag może trafić i rodzonego brata w osobistej swej postaci nie zobaczę…

– Spóźnim się, Kaźmierz – Marynia wierci się, ściśnięta między synem a synową. Pawlak rusza wąsikami jak zawsze, kiedy coś idzie nie po jego myśli. Wyciąga z kieszeni kamizelki cebulasty zegarek na dewizce i piorunuje wzrokiem kierowcę.

– Żeb' jego wilcy z tą ruską techniką – chowa zegarek i podejmuje decyzję: – Do czorta z taką jazdą. Wysiadać! Na skróty dawaj! Nie oglądając się na resztę rodzinnej delegacji, Pawlak ostro rusza przez podmokłą łąkę ku widocznej za nasypem stacji kolejowej. Przebiera żwawo krótkimi nogami, jedną ręką przytrzymując kapelusz, a drugą ocierając wierzchem dłoni pot z czoła. Za nim rzędem, niczym pochód gęsi, rusza rodzina. Szpilki Jadźki zapadają się w podmokłą darń. Oddaje poduszkę z Anią mężowi, sama jednym ruchem ściąga z nóg pantofle, potem pończochy i klapiąc bosą stopą o trawę, rusza w ślad za teściem. Pawlak czuje, jak nogi mu grzęzną w podmokłym dywanie łąki.

– Ot, pomorek – mruczy do siebie i ogląda się z wściekłością na drogę, gdzie pod uniesioną maskę wołgi nurkuje „warszawiak”.

– Koniem by na czas przykołdybał sia! Chciał koniem po Jaśka wyjechać: niechby poczuł się swojsko, jak w czasach, kiedy do Trembowli ich ojciec wiózł na jarmark kopę jaj; przecież Jaśko sam pisał, że w takim Chicago konia to można tylko w muzeum przyrodniczym obejrzeć i w kinie. Miałby więc na samym wstępie dowód, że jednak Polska ma pewną przewagę nad Ameryką, bo tu wystarczy w niedzielę na sumę się wybrać, żeby zobaczyć zaprzęgnięte do wozów i kare, i siwki. A swojego kasztana Kaźmierz nie musiał się wstydzić. Ale zakrzyczeli go wszyscy, że marnie wypadną w oczach gościa,jeśli go samochodem nie przywiozą. A teraz masz: samochód stoi jak trzeźwy na weselu, ani z niego pożytku, ani szyku, a on musi brnąć na skróty i własnymi nogami nadrabiać braki radzieckiej techniki.

– Kaźmierz! – dobiega go wołanie Maryni, która stawiając wysoko niczym bocian nogi kroczy w ślad za nim.

– Nogawki portków podwiń, bo tam podmokło.

– Ale my przez tę taksówkę w kałabanię wpadli – sapie Kaźmierz podwijając nogawki.

– A mówiłem, że mogli my w konia wyjechać.

– Eeee, tato gada jak niedzisiejszy – sprzeciwia się Witold, taszcząc śpiącą w beciku córeczkę.

– Jakże to, po Amerykańca furmanką?

– Najsampierw on Pawlak, a dopiero potem Amerykaniec – poucza go Kaźmierz. W tym momencie słychać przeciągły gwizd lokomotywy. Nad linią zielonych bzów, majaczących w oddali za łąką, ukazuje się pióropusz dymu. Wszyscy przyspieszają, jakby ktoś puścił szybciej taśmę filmową: Pawlak, podwinąwszy nogawki, tak przebiera nogami, że prawie fruwa nad łąką, gestami nakłaniająců pozostałą część rodziny do wyścigu z nadjeżdżającym pociągiem. Z drogi „warszawiak” widzi tyralierę Pawlaków na łące. Załamany zdziera z głowy beret i rzuca go w przydrożny oset.

<p>Rozdział 4</p>
Перейти на страницу:

Похожие книги

Год Дракона
Год Дракона

«Год Дракона» Вадима Давыдова – интригующий сплав политического памфлета с элементами фантастики и детектива, и любовного романа, не оставляющий никого равнодушным. Гневные инвективы героев и автора способны вызвать нешуточные споры и спровоцировать все мыслимые обвинения, кроме одного – обвинения в неискренности. Очередная «альтернатива»? Нет, не только! Обнаженный нерв повествования, страстные диалоги и стремительно разворачивающаяся развязка со счастливым – или почти счастливым – финалом не дадут скучать, заставят ненавидеть – и любить. Да-да, вы не ослышались. «Год Дракона» – книга о Любви. А Любовь, если она настоящая, всегда похожа на Сказку.

Андрей Грязнов , Вадим Давыдов , Валентина Михайловна Пахомова , Ли Леви , Мария Нил , Юлия Радошкевич

Фантастика / Детективы / Проза / Современная русская и зарубежная проза / Научная Фантастика / Современная проза
Земля
Земля

Михаил Елизаров – автор романов "Библиотекарь" (премия "Русский Букер"), "Pasternak" и "Мультики" (шорт-лист премии "Национальный бестселлер"), сборников рассказов "Ногти" (шорт-лист премии Андрея Белого), "Мы вышли покурить на 17 лет" (приз читательского голосования премии "НОС").Новый роман Михаила Елизарова "Земля" – первое масштабное осмысление "русского танатоса"."Как такового похоронного сленга нет. Есть вульгарный прозекторский жаргон. Там поступившего мотоциклиста глумливо величают «космонавтом», упавшего с высоты – «десантником», «акробатом» или «икаром», утопленника – «водолазом», «ихтиандром», «муму», погибшего в ДТП – «кеглей». Возможно, на каком-то кладбище табличку-времянку на могилу обзовут «лопатой», венок – «кустом», а землекопа – «кротом». Этот роман – история Крота" (Михаил Елизаров).Содержит нецензурную браньВ формате a4.pdf сохранен издательский макет.

Михаил Юрьевич Елизаров

Современная русская и зарубежная проза
Добро не оставляйте на потом
Добро не оставляйте на потом

Матильда, матриарх семьи Кабрелли, с юности была резкой и уверенной в себе. Но она никогда не рассказывала родным об истории своей матери. На закате жизни она понимает, что время пришло и история незаурядной женщины, какой была ее мать Доменика, не должна уйти в небытие…Доменика росла в прибрежном Виареджо, маленьком провинциальном городке, с детства она выделялась среди сверстников – свободолюбием, умом и желанием вырваться из традиционной канвы, уготованной для женщины. Выучившись на медсестру, она планирует связать свою жизнь с медициной. Но и ее планы, и жизнь всей Европы разрушены подступающей войной. Судьба Доменики окажется связана с Шотландией, с морским капитаном Джоном Мак-Викарсом, но сердце ее по-прежнему принадлежит Италии и любимому Виареджо.Удивительно насыщенный роман, в основе которого лежит реальная история, рассказывающий не только о жизни итальянской семьи, но и о судьбе британских итальянцев, которые во Вторую мировую войну оказались париями, отвергнутыми новой родиной.Семейная сага, исторический роман, пейзажи тосканского побережья и прекрасные герои – новый роман Адрианы Трижиани, автора «Жены башмачника», гарантирует настоящее погружение в удивительную, очень красивую и не самую обычную историю, охватывающую почти весь двадцатый век.

Адриана Трижиани

Историческая проза / Современная русская и зарубежная проза