– Nie mam pojęcia – odparł Geary. – Dla mnie przy tylu nadal istniejących zagrożeniach to jeszcze nie pokój.
– Dzisiejsze Światy Syndykatu nie są nawet cieniem swojej dawnej potęgi.
– Sojusz może stanąć w obliczu bardzo podobnych napięć. Rione uważa, że wiele systemów, a zwłaszcza większe ich związki, jak Republika Callas czy Federacja Szczeliny, zaczną żądać teraz większej autonomii i zmniejszenia zobowiązań wobec Sojuszu.
– Zmniejszenia zobowiązań – powtórzyła z przekąsem Desjani. – Chcą dawać mniej pieniędzy do budżetu centralnego. Teraz, kiedy poczuli się bezpieczniej, będą żądali, by Sojusz nadal ich bronił, ale płacić za to nie będą chcieli.
– Tak to będzie wyglądało. Zniknęło jednoczące nas wielkie zagrożenie. Przekonanie umęczonych tak długą wojną społeczeństw, żeby zaczęły się przejmować sytuacją powstałą po rozpadzie Światów Syndykatu albo niemożliwym na razie do oszacowania zagrożeniem ze strony obcej rasy, może być trudniejsze, niż przypuszczamy.
– Cena tego zwycięstwa była przerażająco wysoka – powiedział Duellos. – Mało brakowało, a okazałaby się za wysoka dla Sojuszu. Ale cena porażki jest jeszcze wyższa. I Syndycy będą musieli ją zapłacić.
Powinszowali sobie zwycięstwa i przeżycia kampanii, potem wirtualne wyobrażenia Duellosa i Tuleva zniknęły. Desjani nie wstała jednak od stołu, siedziała przy nim nadal ze złożonymi rękami i nisko spuszczoną głową. Geary odczekał moment, a widząc, że Tania nie zamierza się odzywać, sam zaczął tę rozmowę.
– O co chodzi?
– Nie wiem – odparła szeptem.
– Chce pani o czymś porozmawiać?
– Jest taki temat, ale nie wolno nam go poruszyć.
– Aha… – Odczekał jeszcze chwilę. – Może porozmawiamy o pani?
– O mnie? Nie, admirale. Nie sądzę, by to było rozsądne.
Właz zamknął się z trzaskiem. Geary zaczynał się irytować. Wyglądało na to, że chce z nim porozmawiać, lecz nie może.
– Mimo wszystko spróbujmy. Admirał niepokoi się o jednego z najlepszych dowódców floty. Ta kobieta wydaje się przytłoczona problemami natury osobistej. Może powinna się z nim podzielić swoimi przemyśleniami.
– Może… – Desjani odwróciła głowę, przeczesała palcami włosy. – Tyle lat pracowałam, by dojść do tego, co mam. Myśl o tym, że ludzie patrzyliby na mnie i widzieli kogoś innego, nie daje mi spokoju.
– Już mi pani o tym wspominała. Niestety nie znam rozwiązania tego problemu.
– Nie oczekuję, że pan mi je poda. Chcę tylko porozmawiać na ten temat. Chcę wiedzieć, czy pan naprawdę jest w stanie zrozumieć, jak ja się czuję.
– Jestem w stanie, naprawdę – zapewnił Geary. Zmierzyła go ostrym spojrzeniem, gdy dodawał: – Kiedy się obudziłem na pokładzie „Nieulękłego”, pani stała nade mną i mówiła o Black Jacku, jego bohaterstwie i legendzie. Pozostali tylko gapili się na mnie. Tak, mogę chyba powiedzieć, że od tamtej pory wiem, jak się czuje człowiek w takiej sytuacji.
Na jej twarzy zamiast srogości pojawiło się zakłopotanie.
– Tu mnie pan ma. Trochę to trwało, zanim patrząc na pana, przestałam widzieć Black Jacka.
– Tylko że, jak to pani zresztą świetnie ujęła, cała reszta wszechświata wciąż widzi we mnie tę legendarną postać.
– Czy dwa minusy naprawdę dadzą plus? – zastanowiła się na głos. – Dwie mylne wizje człowieka. Sama nie wiem. Po prostu nie wiem. Tak samo jak nie potrafię powiedzieć, czy pan naprawdę widzi mnie. Kogo pan widzi? Kim według pana jestem? Nie, proszę nic nie mówić. Nie wolno nam o tym rozmawiać.
– Wydaje mi się, że widzę panią, prawdziwą panią – odparł ostrożnie Geary.
– Był pan na pokładzie „Nieulękłego” od momentu wybudzenia. Zamknięty tu na dobre i na złe. Przetrwaliśmy wiele stresowych sytuacji, ponieważ byliśmy na siebie skazani.
– I?
– Proszę to sobie przemyśleć. – Nagle zerwała się z krzesła i wyszła.
Geary posiedział jeszcze chwilę, a potem połączył się „Dreadnaughtem”. Rozmawiał tym razem nieco dłużej i Jane przyznała w końcu, że nie zdecydowała jeszcze, co ma zamiar zrobić.
– Od chwili gdy zrozumiałam, co oznacza noszenie nazwiska Geary, wydawało mi się, że będę skazana wyłącznie na służbę we flocie. Z drugiej strony tylko to umiem robić, całe dorosłe życie spędziłam na okrętach. Ocalali członkowie załogi „Obrońcy”, których udało nam się zebrać po drodze z obozów jenieckich, twierdzili, że ich zdaniem Michael nie zdołał opuścić okrętu przed jego zniszczeniem, aczkolwiek żaden nie dałby za to głowy. Istnieją więc szanse, choć nikłe, że przeżył. Jeśli pozostanę we flocie, będę mogła pomóc w jego odnalezieniu.
– Ty musisz o tym zdecydować – powiedział i zobaczył, że uśmiechnęła się po raz pierwszy, odkąd ją ujrzał. Zrozumiała, że teraz może sama o sobie decydować.
Następnego ranka wykonali skok na Varandala. Kolejne dni bezczynności sprawiły, że Geary zaczął odczuwać narastający niepokój. Chciał mieć pewność, że flota zachowa zdolność bojową, nawet gdy nie będzie go osobiście na Varandalu, ale liczba działań, jakie należało podjąć przy remontowaniu okrętów, ich doposażeniu i wyznaczaniu dyżurów, tak by ich załogi miały choć trochę czasu na odpoczynek, zdawała się rosnąć bez końca.