Читаем Zwycięski полностью

Trzy dni później Rione złożyła mu jedną z jakże ostatnio rzadkich osobistych wizyt.

– Może pan mi nie wierzyć, ale gryzie mnie sumienie. Nie powinnam uprzedzać pana, co się wydarzy po naszym powrocie.

– Chodzi pani o przyrzeczenie złożone przez radę?

Rione uśmiechnęła się krzywo.

– Będą się kurczowo trzymali tej obietnicy. W dosłownym jej znaczeniu, ale proszę nie liczyć na nic więcej.

– Wszyscy mi to mówią. Mimo to zamierzam wziąć trochę wolnego, by pozałatwiać osobiste sprawy.

– Przepustka? – Spojrzała na niego z powątpiewaniem. – Myśli pan, że dadzą panu wolne?

– Jako dowódca floty sam sobie mogę wypisać urlop – odparł.

– Sprytne. Długo pana nie będzie?

– Nie. Góra trzydzieści dni.

Spojrzała na niego z podziwem.

– To będzie wielkie osiągnięcie, jeśli uda się panu zniknąć przed biurokracją Sojuszu na tak długo. Chociaż zebrało się panu na pewno sporo urlopu za te lata spędzone w hibernacji. Nie mówiąc już o zaległym żołdzie za sto lat i odsetkach.

– Żołd? Urlop? – Geary pokręcił głową. – Nic mi się nie należy. – Zobaczył, że te słowa ją zaskoczyły. – W czasie gdy spałem, nastąpiły zmiany w regulaminie. Wprowadzono stosowne „usprawnienia”, ponieważ znaleziono kilku rozbitków dryfujących nawet przez kilka lat. Gryzipiórki uznały, że okres spędzony podczas hibernacji nie jest wliczany do służby. Dlatego nie należą mi się żadne pieniądze ani urlopy.

– Rozumiem. – Rione pokręciła głową, uśmiechając się pod nosem. – Biurokraci zawsze znajdą sposób, żeby nie płacić za nadgodziny. Czym to usprawiedliwiono tym razem?

– Uznano, że ludzie podczas hibernacji nie wykonują obowiązków służbowych, bowiem regulamin mówi wyraźnie, że powinni „stawić się na każdy rozkaz”. – Geary wzruszył ramionami. – Na szczęście zasada starszeństwa ocalała, dlatego lata hibernacji zostały wliczone w staż oficerski. Gdyby nie to, mógłbym być co najwyżej jednym z najmłodszych kapitanów tej floty.

– Ciarki mnie przechodzą na myśl o tym, jak byśmy skończyli, gdyby nie ten przepis. – Rione westchnęła. – Nawet najbardziej zawzięty agnostyk musiałby przyznać, że w pana przypadku, admirale Geary, zadziałała ręka Opatrzności.

Roześmiał się.

– Szkoda tylko, że żywe światło gwiazd nie zadbało równie dobrze o moje stare konta bankowe. Zamknięto je, jak tylko uznano mnie za martwego, więc nie skorzystam nawet na tym, że moje pieniądze były zdeponowane przez całe sto lat. Posiadam dzisiaj tylko to, co dostałem po znalezieniu i wybudzeniu. Admiralska pensja będzie z pewnością sowita, ale na pewno nie stanę się bogaczem. No i mam trochę wolnego. Na szczęście nie przepadł mi zaległy urlop z poprzedniego okresu służby.

– Może być pan zatem pewien, że ona nie leci na pańskie pieniądze.

Geary rzucił jej poirytowane spojrzenie.

– Nigdy nie podejrzewałem ani Tani, ani innej kobiety o podobne motywy.

Rione udała, że się gnie z bólu.

– To był mocny cios. – Zdziwiła się, gdy zauważyła, że Geary nie reaguje na żart. – O co chodzi? Czy wszystko się w końcu nie ułożyło? Za kilka dni będziecie mogli porozmawiać. Może mi pan wierzyć, wiem doskonale, jak trudno wam było się powstrzymać przed słowem czy gestem, który mógłby okryć ją albo pana hańbą.

– Dziękuję. – Wiedział, że ma nadal srogą minę. – Ja po prostu… sam nie wiem.

– Ciche dni? – zapytała, zniżając głos.

– Nie. Przynajmniej nie z mojej strony.

– Aha.

Rzucił szybkie spojrzenie w jej kierunku. Patrzyła gdzieś w kąt, jej twarz znów przypominała nieprzeniknioną maskę.

– Co to miało znaczyć?

– Tylko tyle, admirale, że tę sprawę musi pan załatwić osobiście.

– Ja nie…

– Nie ze mną powinien pan omawiać problemy natury osobistej, tylko z nią.

– Nie mogę. Na pewno nie przed przyszłym tygodniem. I mam nadzieję, że zdołam tym razem dobrze dobrać słowa.

Rione raz jeszcze pokręciła głową. Zanim wyszła, zmierzyła go ostrym spojrzeniem.

– Proszę zdać się na instynkt, admirale.

Po wyjściu Wiktorii Geary siedział jeszcze przez chwilę, a potem opuścił kajutę, aby przejść się korytarzami „Nieulękłego”. Mimo późnej pory tłoczyło się na nich sporo podekscytowanych członków załogi rozmawiających o powrocie do domu i zakończeniu wojny. Dzisiaj nie spoglądali na niego z nadzieją, widział w ich oczach jedynie wdzięczność, a ta była o wiele łatwiejsza do zniesienia, mimo że przy każdej okazji podkreślał, iż to oni wygrali tę wojnę, nie on, bo to dzięki ich bohaterstwu można było pokonać wroga. On miał tylko to szczęście, że mógł nimi dowodzić.

Dotarł aż na sam dół, do komnat przodków, tam, gdzie oddawano cześć komuś znacznie ważniejszemu niż nawet admirałowie. Znalazł wolne pomieszczenie i skorzystał z niego. Posiedział dłuższą chwilę w ciszy, zanim zapalił świecę i zaczął rozmawiać z dawno zmarłym bratem.

Перейти на страницу:

Все книги серии Zaginiona flota

Похожие книги

Звёздный взвод. Книги 1-17
Звёздный взвод. Книги 1-17

Они должны были погибнуть — каждый в своем времени, каждый — в свой срок. Задира-дуэлянт — от шпаги обидчика... Новгородский дружинник — на поле бранном... Жестокий крестоносец — в войне за Гроб Господень... Гордец-самурай — в неравном последнем бою... Они должны были погибнуть — но в последний, предсмертный миг были спасены посланцами из далекого будущего. Спасены, чтобы стать лучшими из наемников в мире лазерных пушек, бластеров и звездолетов, в мире, где воинам, которым нечего терять, платят очень дорого. Операция ''Воскрешение'' началась!Содержание:1. Лучшие из мертвых 2. Яд для живых 3. Сектор мутантов 4. Стальная кожа 5. Глоток свободы 6. Конец империи 7. Воины Света 8. Наемники 9. Хищники будущего 10. Слепой охотник 11. Ковчег надежды 12. Атака тьмы 13. Переворот 14. Вторжение 15. Метрополия 16. Разведка боем 17. Последняя схватка

Николай Андреев

Фантастика / Боевая фантастика / Космическая фантастика