Drogi admirale floty Geary,
mam nadzieję, że wybaczy mi Pan tę formę komunikacji, wydaje mi się jednak, że to najlepszy sposób, aby nie stawiać Pana w niezręcznej sytuacji.
Dotrzymał Pan danego mi kiedyś słowa, lecz pozostają jeszcze te obietnice, których nigdy nie wypowiedzieliśmy. Oboje wiemy, czego one dotyczą. Nie wątpię w Pańską szczerość. Ale pamiętam też, że przebywał Pan przez cały czas wyłącznie na pokładzie „Nieulękłego”, żyjąc w nieustannym stresie, zmuszony do obcowania z wąską grupą ludzi, bez których wsparcia trudno by Panu było wypełniać obowiązki głównodowodzącego. Nic więc dziwnego, że okoliczności wymusiły powstanie emocjonalnych więzów z nimi. Niemniej wkrótce, mając więcej czasu i swobody, może Pan zacząć żałować dawnych obietnic, za co rzecz jasna nie mam zamiaru Pana winić.
I nie będę oczekiwała spełnienia nigdy nie wypowiedzianych obietnic.
Do czasu naszego ponownego spotkania będzie Pan miał okazję rozejrzeć się trochę po świecie i zobaczyć, jak wygląda życie poza pokładem „Nieulękłego”. Dzięki temu będzie mógł Pan podjąć bardziej przemyślane decyzje. Czeka Pana jeszcze wiele wyzwań. I równie dużo możliwości.
Walka pod Pańskimi rozkazami była dla mnie zaszczytem. Mam też nadzieję, że powróci pan na pokład „Nieulękłego”.
Spoglądał na tekst wiadomości przez całą wieczność, a przynajmniej tak to wyglądało z jego perspektywy, w końcu przeniósł wzrok na Rione.
– Cóż to ma znaczyć, u licha?
– Dlaczego pan uważa, że czytałam tę wiadomość?
– Ponieważ znam panią nie od dziś! O co jej chodzi?
Rione rozłożyła ręce.
– Przecież wyłożyła to panu jasno i wyraźnie. Obawia się, że prędzej czy później wielki bohater Black Jack Geary, któremu nie oprze się żadna kobieta, może zapragnąć kogoś innego. – Uśmiechnęła się ironicznie. – A ona, podobnie jak ja, nie zamierza być tą drugą.
– Jak ona może myśleć o mnie w taki sposób? – Geary zachmurzył się, gdy wpadło mu do głowy kolejne pytanie. – Dlaczego chciała, żeby ta wiadomość dotarła do mnie z godzinnym opóźnieniem?
– To akurat mogę sobie wyobrazić – odparła Rione z kpiącym wyrazem twarzy. – Czy nie wysłał pan informacji o swoim wyjeździe, korzystając z podobnej sztuczki?
– Nie, oczywiście, że nie. Chciałem, aby dotarła do dowództwa, kiedy mnie już tu… – Gapił się na Rione, przypominając sobie jedno ze zdań, które Tania napisała: „Do czasu naszego ponownego spotkania”. – Desjani wyjeżdża? Gdzie?
– Czy ja muszę pana o wszystkim informować?
Zaczął myśleć i od razu wpadł na rozwiązanie tej zagadki.
– Kosatka. Leci na urlop do domu. – Geary zaczerpnął tchu, aby się uspokoić. – Dlaczego nie chciała o tym porozmawiać? W końcu moglibyśmy to zrobić.
– Przecież to też napisała wyraźnie. Uważała, że nie jest pan na to jeszcze gotowy.
– Ale dlaczego podjęła tak ważną decyzję bez porozumienia? – Geary zaczynał czuć narastający gniew. – Nie mogę uwierzyć, że wolała uciec, zamiast…
Prychnięcie Rione było na tyle głośne, że kazało mu natychmiast zamilknąć.
– Chce jej pan powiedzieć, że pana zdaniem UCIEKŁA?
Po raz kolejny zaczerpnął głęboko tchu.
– Nie.