– Ja też radziłbym pozostawić go na pokładzie, sir – poparł ją Iger. – Może mieć jeszcze kilka cennych informacji w zanadrzu, a na dodatek przyznał, że zna kilka osób w granicznych systemach, i to na stanowiskach dowodzenia. Przydadzą się nam takie kontakty.
Desjani nie wyglądała na zadowoloną, ale w końcu skinęła powoli głową.
– Potrzebujemy każdej przewagi, jaką możemy uzyskać, ponieważ zbyt mało wiemy na temat tych Obcych. A gdyby to miał być kolejny podstęp, zadbam, żeby zawsze towarzyszył mu komandos z odbezpieczoną bronią.
Dwa i pół dnia później Geary wydał flocie rozkaz wyruszenia na misję. Przyglądał się rojowi okrętów lecących w pojedynczym zwartym szyku, jaki nakazał uformować na czas pierwszego etapu podróży. Gdyby nie jarzące się dysze jednostek napędowych, pancerniki i liniowce wyglądałyby jak stado rekinów rozmaitej wielkości. Może te pierwsze były zbyt pękate i za krótkie jak na ten gatunek podwodnego drapieżnika, ale reszta okrętów bardzo je przypominała. Ze skonstruowanych z myślą o odbijaniu pocisków opływowych kadłubów wyrastały płetwy mieszczące sensory, stanowiska uzbrojenia i generatory pól siłowych. Najszybsze, najsmuklejsze i najmniejsze były niszczyciele udające się właśnie na stanowiska wokół „Nieulękłego”. Lecące wśród nich lekkie krążowniki odznaczały się podobną gracją. Ciężkie krążowniki sunęły przez przestrzeń znacznie bardziej majestatycznie, spora ilość uzbrojenia, grubsze opancerzenie i masywniejsze kadłuby od razu zdradzały, że te okręty mają służyć do niszczenia jednostek eskorty wroga.
Pancerniki wydawały się przy nich potworami – wielkie, napakowane wyrzutniami, ale też wolniejsze i mniej zwrotne ze względu na gigantyczne rozmiary. Były najbardziej wytrzymałymi konstrukcjami, jakie zbudował kiedykolwiek człowiek. Za nimi leciały klucze okrętów liniowych. Miały niemal taką samą długość oraz siłę ognia jak pancerniki, lecz były od nich znacznie smuklejsze i szybsze. Za cenę mniejszych osłon zyskały na zwrotności i przyspieszeniach.
W samym środku szyku znajdowały się tak zwane szybkie jednostki pomocnicze, choć ta nazwa była myląca – z szybkością nie miały nic wspólnego. Nie były też smukłe ani opływowe. Ich kanciaste kadłuby przypominały z wyglądu to, czym naprawdę były – czyli gigantyczne samobieżne fabryki przewożące ogromne ilości rzadkich metali i innych surowców potrzebnych do produkcji części zamiennych, amunicji i ogniw paliwowych na potrzeby całej floty. Gdy dochodziło do walki, stawały się istnym utrapieniem. Nie potrafiły manewrować z taką szybkością jak okręty wojenne i nie miały odpowiednio wytrzymałych tarcz, ale bez ich pomocy, bez możliwości uzupełniania paliwa i amunicji Geary nigdy by nie zdołał sprowadzić swojej floty na terytorium Sojuszu. Miał więc nadzieję, że tym razem nie będzie ich potrzebował aż tak bardzo.
Na moment jego uwagę przykuły sylwetki nowych okrętów liniowych, lecz starał się nie robić zbyt smętnej miny, gdy oglądał je na ekranach wyświetlaczy. Wiedział, że wszyscy wokół zaczęliby się zaraz zastanawiać, skąd takie oblicze, ponieważ pamiętał doskonale z dawnych czasów, że każdy podwładny wpatruje się z uwagą w twarz dowódcy, starając się odgadnąć, w jakim może być nastroju. To jedna z pierwszych rzeczy, jakich uczy się młody oficer, który ma odrobinę oleju w głowie.
Tyle że on nie był niezadowolony z podlegających mu ludzi ani okrętów. Przypływ złego humoru zawdzięczał wirtualnej wycieczce po modelowym okręcie liniowym klasy „Sprytny”, jaką odbył kilka godzin wcześniej. Już jakiś czas temu przyzwyczaił się do myśli, że dzisiejsze jednostki nie są dopracowanymi do najmniejszego detalu konstrukcjami, które powinny przetrwać dziesięciolecia służby w przestrzeni. Teraz produkowano szybko, bez dodatków i prosto. Sto lat działań wojennych nauczyło ludzi, że nie warto cyzelować broni, która nie przetrwa zbyt długo na polu walki.
Niestety, klasa „Sprytny” przerastała wszystko, co do tej pory widział. Było gorzej, niż sądził po przeczytaniu ich statystyk. Wędrując korytarzami takiej jednostki, musiał się bardzo pilnować, by na jego holograficznym obliczu nikt nie zauważył ogromu rozczarowania cięciami w budżecie i kompromisami będącymi ich efektem. Oszczędność czasu i pieniędzy sprawiła, że „Sprytny” i bliźniacze okręty były o wiele słabsze niż ich starsze odpowiedniki. Sądząc z licznych przeprosin i wyjaśnień kapitana Kattniga, on także zdawał sobie sprawę z tych ograniczeń, podobnie jak pozostali weterani przydzieleni do jego załogi. Geary nie widział jednak sensu w skupianiu się na niedoróbkach i otwartej krytyce nowej polityki produkcyjnej. Przechodził przez podobne sytuacje w przeszłości, gdy zgłaszał wykryte wady sprzętu, później zaś znosił ostrą krytykę ze strony komisji, którym wydawało się chyba, że zarówno on, jak i podlegli mu ludzie są cudotwórcami i bez problemu załatają wszelkie braki powstałe na etapie projektowania, produkcji i prób.