– Zatem lećmy przed siebie, nie zmieniając kursu, mimo że nie zamierzamy za nimi ganiać. – Geary wpatrywał się w ekrany, jakby mogły mu pokazać niewidzialne obiekty. – Na torze naszego lotu nie ma niczego, co mogłoby stanowić zagrożenie?
– Nie. Chyba że udało im się poprawić technologię kamuflowania min o jakieś kilkaset rzędów.
To mogło być całkiem możliwe, jeśli Obcy naprawdę postanowili wesprzeć Syndyków, pomyślał Geary. Tyle tylko że wróg nie był w stanie przewidzieć, jaką trasą będą leciały okręty Sojuszu, więc nie mógł jej zaminować z dużym wyprzedzeniem. Pozostawało jednak pytanie, dlaczego zwabiają ich właśnie w tym kierunku?
Rione pojawiła się na mostku, zanim skończył rozważać tę kwestię.
– Uważamy, że wykorzystali tego DONa, żeby sprowokować nas do ataku. A pani jak uważa? – zapytał.
– To równie dobra teoria jak pozostałe – odparła, siadając w fotelu obserwatora. Senator Sakai ustąpił jej miejsca, lecz stanął tuż obok. – Tyle że wszyscy wiemy, iż nie mogli liczyć na sukces podobnych operacji. Spodziewałam się, że DONowie będą grali na czas, ale to coś zupełnie nowego. Starają się skupić naszą uwagę na swojej flotylli. Czy w tym systemie gwiezdnym jest coś, co chcieliby przed nami ukryć?
Geary przyjrzał się ekranowi pod tym kątem i znalazł coś.
– Spodziewałem się, że ten pancernik i towarzyszące mu trzy ciężkie krążowniki spróbują się przyłączyć do reszty sił Syndykatu. Tymczasem one czekają w tym samym miejscu, a reszta floty zdaje się zmierzać w ich kierunku.
– Zatrzymały się w pobliżu punktu skoku – dodała Desjani. – Na Mandalona. Nie rozumiem, dlaczego Syndycy mieliby marnować pancernik i trzy ciężkie krążowniki na pilnowanie takiego miejsca. Może spodziewają się nadejścia posiłków z tamtego systemu i ściągają w pobliże flotyllę, aby połączyć wszystkie siły?
– To możliwe. – Geary pocierał kark, starając się zrozumieć, co mogą kombinować Syndycy. – Muszą w końcu podjąć walkę z nami, oczekiwanie na posiłki może być dobrym powodem do opóźniania starcia. Gdyby chcieli uciec z tego systemu, skorzystaliby z wrót albo z najbliższego punktu skoku.
– Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę – powiedziała Rione. – Czy jeden pancernik i trzy ciężkie krążowniki byłyby w stanie zmienić znacząco układ sił i zniwelować naszą przewagę nad Syndykami? Nie powinni się także spodziewać przybycia zbyt wielkich posiłków, o ile nasz wywiad nie był wodzony od dawna za nos. Ciągle czegoś nie dostrzegamy, czegoś, co Syndycy usilnie pragną ukryć przed nami. – Rione pokręciła głową, przyglądając się wiszącemu przed nią ekranowi. – Władze Światów Syndykatu nie zostały jeszcze obalone, ponieważ są gotowe zrobić co tylko trzeba, by pozostać u żłobu. Wiedzą, że pan rozbił wszystkie siły, jakie zdołali wysłać przeciw panu. Zdają sobie sprawę, że ich instalacje obronne nie powstrzymają tej floty. Widzieliśmy, jaką pułapkę zastawili na nas przy wrotach hipernetowych. Była szczelna i zabójcza, ale admirał Geary nie raz wychodził cało z podobnych opresji. Jakiego więc asa w rękawie trzymają Syndycy na wypadek, gdyby nie zdołali powstrzymać człowieka, który wymyka im się od tak dawna?
– Pani współprezydent – odezwała się Desjani, zachowując wymuszony spokój – nasze sensory nie są wprawdzie niezawodne, ale przeczesują ten system raz po raz. Nie przesadzę, jeśli powiem, że wiemy już o wszystkim, czym wróg dysponuje w promieniu wielu godzin świetlnych. Jestem pewna, że planowali zaskoczenie i zniszczenie naszej floty w pobliżu wrót hipernetowych.
– Wiem, co pokazują wasze sensory – odparła Rione, nieobecnym wzrokiem wodząc po ekranach wyświetlaczy. – Czegoś mi tu brakuje – powtórzyła. – Instynkt mi podpowiada, że oni musieli się jakoś zabezpieczyć na wypadek, gdyby Black Jack Geary znowu cudem wyszedł cało z opresji.
Admirał wodził wzrokiem od Wiktorii do Tani i z powrotem. Wszystkie jego obawy odżyły.
– Ruchy syndyckiej flotylli sugerują, że coś tu się jeszcze dzieje, ale jeśli w tym systemie istnieje coś tak wielkiego, że byłoby zdolne zagrozić naszej flocie, nadal tego nie widzimy. Ciekawe, co by to mogło być?
W tym momencie po raz pierwszy odezwał się Sakai:
– Wprawdzie nie posiadam zbyt wielkiego doświadczenia w sprawach militarnych, ale można powiedzieć, że jestem specjalistą od traktowania przeciwnika w taki sposób, jakiego się najmniej spodziewa. Jeśli to, czego szukamy, jest w tym systemie, a wy macie całkowitą pewność, że wykryliście wszystkie obiekty, pozostaje jedno rozwiązanie: widzieliście zagrożenie, tylko nie rozpoznaliście go.
– Może nasz wywiad coś odkrył. W końcu rozgryzanie ukrytych znaczeń to ich specjalność. – Geary wywołał raz jeszcze Igera. Tym razem porucznik zrobił minę podwładnego, który zajmuje się niezwykle ważnymi sprawami i nie dokończy ich w porę z winy przeszkadzającego mu przełożonego. – Poruczniku, czy macie jakieś odczyty sugerujące istnienie w tym systemie zagrożeń, których jeszcze nie rozpoznaliśmy?
Iger wydawał się zaskoczony tym pytaniem.