Читаем Messier 13 полностью

To słowo „goryl” dźwięczało mi w uszach jak niepożądana, natrętna piosenka. Nie wiem, kiedy sobie o nim przypomniałem i dlaczego wciąż powracało dzisiaj, kiedy, podobnie jak w ciągu ostatnich dwóch tygodni, pełniłem nudną i jałową służbę w kabinie nasłuchu. Jałową, bo nasze radiolatarnie, tachdary i inne „uszy”, których ogromne, sferyczne zwierciadła były rozsiane po całym satelicie, przynosiły niezmiennie te same trzaski i gwizdy, to samo pulsowanie dalekich i najdalszych słońc, galaktyk, kwazarów. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku. Skończyła się era niezrozumiałej mowy gwiazd, którą tak chętnie brano niegdyś za próby „porozumienia” z ludzką cywilizacją. Dobre kilkaset lat minęło, od kiedy z potężnego jak na owe czasy radioteleskopu w Arecibo popłynęły w kosmos wezwania człowieka, rzucone pod wpływem owych radosnych domysłów. Początkowo były to trzyminutowe emisje, zakodowane w języku matematyki i nadawane na dwóch częstotliwościach. Potem, oczywiście, miejsce radioteleskopów zajęły lidary i tachlidary. A odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Nie ma sygnałów od istot, które podobnie jak nasi uczeni marzyłyby o Kontakcie.

Zabawne, że to pierwsze w dziejach wezwanie z Ziemi skierowano właśnie w stronę skupiska gwiazd, noszącego nazwę "Messier 13". Zabawne, bo akurat na tym kierunku, najzupełniej zresztą przypadkowo, odkryliśmy układ Millsa, a w nim Petty. Można by więc powiedzieć, że historia tej planety, a raczej naszej eksploracji w jej rejonie, sięga zamierzchłej przeszłości. Tak jednak nie jest. Petty i pozostałe na niej pomniki zaginionej cywilizacji nie mają nic wspólnego z kierunkiem emisji, wybranym kiedyś przez astronomów i konstruktorów owego radioteleskopu w Puerto Rico. Nawiasem mówiąc ktoś szczególnie rozmiłowany w tradycji mógłby i nam, z SAO, przypisać długą genealogię. Pomijam już rodowód biorący początek w armiach czy choćby od wspomnianych „goryli”. Ale przecież jeszcze bodaj w dwudziestym wieku Kardaszew wyodrębnił trzy fazy rozwoju, przez które przechodzą wszystkie możliwe cywilizacje, i związał je z potrzebami energetycznymi, co zresztą akurat teraz już nie ma decydującego znaczenia. Pierwszy okres to czerpanie zasobów z macierzystej planety. W drugim cywilizacja podporządkowuje sobie własny układ słoneczny, a w trzecim okresie rozwoju sięga po rezerwy energetyczne całej galaktyki, co z kolei otwiera przed nią wszechświat. Otóż kiedy mówimy między sobą o „Trójce” czy „Trzecim Wydziale”, jak nas zresztą nazywają ludzie, wymawiając słowa „ci z «Trójki»” zawsze z pewnym charakterystycznym podtekstem, zapominamy, że w gruncie rzeczy zostaliśmy powołani jako Służba Trzeciego Okresu i w takim właśnie brzmieniu wcieleni do Słonecznej Agencji Obrony. Ci z „Trójki”. Dla jednych to znaczy ci, którzy bronią ludzi przed nieodpowiedzialną niefrasobliwością uczonych, dążących z pełnym i bezzasadnym zaufaniem do szczerych kontaktów z każdą możliwą cywilizacją, jaka tylko się nawinie na drogach naszych gwiezdnych pojazdów. Dla drugich natomiast, dla uczonych, „ci z «Trójki»” to faceci, którzy przeszkadzają. Kontrolują, ograniczają, zabraniają, wtykają nos we wszystkie sprawy dziejące się poza Ziemią i gotowi są otworzyć ogień do każdej, niechby nie wiem jak rozumnej istoty, przybywającej z głębi wszechświata, jeśli przedtem nie nabiorą absolutnej pewności, że ta istota nie jest w stanie zagrozić ludziom. Nie, że nie chce. Że nie jest w stanie. To dość istotna różnica. No cóż, uczonym wolno zbliżać się do wszystkiego i wszystkich z ufną naiwnością dziecka. Nam nie.

„Goryl”. Co, u licha. Z nudów pojawiają się natręctwa myślowe. Głupia historia.

Poprawiłem się w fotelu i wzmocniłem fonię. Kabinę wypełnił zbełtany jazgot wychwytywanych przez urządzenia nasłuchowe sygnałów. Chwilę siedziałem bez ruchu, łowiąc te wymykające się zwykłym określeniom dźwięki, jakbym chciał zagłuszyć własne myśli, po czym zlustrowałem uważnie wskaźniki komputera i niespodziewanie dla samego siebie przesunąłem tłumik fonii do oporu. Nastała nagła cisza.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика