Читаем Przenicowany swiat полностью

Wariat nie namyślając się ani chwili zaczął drapać piórem i obok kota pojawiło się dziwne, porośnięte gęstym włosem zwierzę z ciężkim, nieprzyjemnym spojrzeniem. Takiego zwierzęcia Gaj nie znał, ale zrozumiał, że to już nie był dziecięcy rysunek. To było bycze, narysowane jak żywe, że aż strach było patrzeć. Pan lekarz sztabowy wyciągnął rękę po pióro, ale wariat odsunął się i narysował jeszcze jedno zwierzę, zupełnie już cudaczne: z ogromnymi uszami, pomarszczoną skórą i grubym ogonem zamiast nosa.

— Pięknie! — wykrzyknął pan lekarz sztabowy klepiąc się po bokach.

A wariat nie mógł się uspokoić. Teraz rysował już nie zwierzę, ale najwyraźniej jakiś aparat, podobny do wielkiej przezroczystej miny. W środku miny bardzo sprytnie wyrysował siedzącego ludzika, postukał po nim palcem, a później tym samym palcem po swojej piersi i powiedział: „Mach-sym”.

— Tę banię mógł zobaczyć nad rzeką — powiedział Zef, który bezszelestnie podszedł do nich. — Taką samą spaliliśmy tej nocy. Ale potworów… — pokręcił głową.

Pan lekarz sztabowy jakby dopiero teraz go zobaczył.

— A profesor! — wykrzyknął z przesadną radością. — A ja się zastanawiałem, co to w kancelarii tak śmierdzi. Czy byłby pan tak uprzejmy, kolego, wygłaszać swoje głębokie sądy z tamtego kąta? Będę bardzo zobowiązany.

Waribobu zachichotał, a pan rotmistrz powiedział surowo:

— Stańcie przy drzwiach, Zef, i nie zapominajcie się.

— No dobra — powiedział pan lekarz sztabowy. — Co ma pan zamiar z nim zrobić, Toot?

— To zależy od pańskiej diagnozy, Zogu — odpowiedział pan rotmistrz. — Jeśli to symulant, przekażę go prokuraturze, tam się zorientują. A jeżeli to, wariat…

— On nie symuluje, Toot! — powiedział z wielkim przekonaniem pan lekarz sztabowy. — W prokuraturze nie ma nic do roboty. Znam natomiast pewne miejsce, gdzie się nim bardzo zainteresują. Gdzie jest brygadier?

— Brygadier jest na trasie.

— To nie ma zresztą znaczenia. Przecież pan jest dyżurnym, Toot? No więc niech pan wyśle tego ciekawego chłopaczka pod ten adres… — pan lekarz sztabowy odwrócił się, pochylił nad barierką i coś napisał na odwrocie ostatniego rysunku.

— A co to takiego? — zapytał pan rotmistrz.

— To? To pewna instytucja, która będzie panu wdzięczna za tego szaleńca. Ręczę za to, Toot.

Pan rotmistrz niepewnie obracał w palcach blankiet, potem odszedł w najdalszy kąt kancelarii i poprosił do siebie lekarza sztabowego. Pewien czas rozmawiali półgłosem, tak że zrozumieć było można tylko urywki z wypowiedzi pana Zogu: „…Departament Propagandy… Niech pan pośle przez zaufanego… Nie taka znów tajemnica!… Zaręczam panu… Każe mu pan zapomnieć… Przecież, do diabła, ten smarkacz i tak niczego nie zrozumie!…”

— Dobrze — powiedział wreszcie pan rotmistrz. — Niech pan napisze list przewodni. Kapral Waribobu!

Kapral uniósł siedzenie.

— Dokumenty podróżne szeregowca Gaala są gotowe?

— Tak jest.

— Wpiszcie do rozkazu wyjazdu konwojowego Mach-syma. Konwojowany bez kajdanek, dozwolona podróż w wagonie publicznym. Szeregowy Gaal!

Gaj stuknął obcasami i wyprężył się.

— Na rozkaz, panie rotmistrzu!

— Zanim zameldujecie się w nowym miejscu służby w naszej stolicy, doprowadzicie zatrzymanego pod adres wymieniony na tej kartce. Po wykonaniu rozkazu kartkę oddać oficerowi dyżurnemu w nowym miejscu służby. Adres zapomnicie. To wasze ostatnie zadanie, Gaal, i oczywiście wykonacie je tak, jak przystoi dzielnemu legioniście.

— Tak jest, panie rotmistrzu! — wrzasnął Gaj ogarnięty nieopisanym zachwytem. Fala radości, dumy, szczęścia, gorąca fala upojenia zalała go, poderwała, poniosła ku niebu. O, te rozkoszne chwile zachwytu, niezapomniane chwile wstrząsające podstawami istnienia, minuty, kiedy wyrastają skrzydła, kiedy chce się ognia i rozkazu, kiedy pragnie się, żeby rozkaz zjednoczył cię z ogniem, rzucił cię w ogień, na tysiące wrogów, na ziejące lufy, przeciw milionom kul. O, ogniu! O, chwało! Rozkaz, rozkaz! I oto nadeszło to najważniejsze!… Oto staje ten rosły, silny i piękny mężczyzna, duma brygady, nasz kapral Waribobu, staje niczym ognista pochodnia, niczym posąg chwały i wierności i zaczyna śpiewać, a my wszyscy podchwytujemy, wszyscy jak jeden mąż…

Naprzód, legioniści, naprzód, dzielni chłopcy!Naprzód, niszcząc twierdzę z błyskawicą w oczach!Żelaznym obcasem zmiażdżymy najeźdźcę!Niech krople krwi świeżej błyskają na mieczach!
Перейти на страницу:

Похожие книги

Трио неизвестности
Трио неизвестности

Хитрость против подлости, доблесть против ярости. Противники сошлись в прямом бою, исход которого непредсказуем. Загадочная Мартина позади, гибель Тринадцатой Астрологической экспедиции раскрыта, впереди – таинственная Близняшка, неизвестная Урия и тщательно охраняемые секреты Консула: несомненно – гения, несомненно – злодея. Помпилио Чезаре Фаха дер Даген Тур оказался на его территории, но не в его руках, сможет ли Помпилио вырваться из ловушки, в которую завела его лингийская дерзость? Прорвётся ли "Пытливый амуш" к звёздам сквозь аномалию и урийское сверхоружие? И что будет, если в следующий раз они увидят звёзды находясь в эпицентре идеального шторма Пустоты…Продолжение космического цикла «Герметикон» с элементами стимпанка. Новая планета – новые проблемы, которые требуют жестких решений. Старые и новые враги, сражения, победы и поражения во вселенной межзвездных перелетов на цеппелях и алхимических технологий.Вадим Панов – двукратный обладатель титула «Фантаст года», а так же жанровых наград «Портал», «Звездный мост», «Басткон», «Филигрань» и многих других. Суммарный тираж всех проданных книг – больше двух миллионов экземпляров. В новой части "Герметикона" читатель встретится с непревзойденным Помпилио и его неординарной командой.

Вадим Юрьевич Панов

Научная Фантастика