Nadzieja z żądzą ciągną woz jak koniePod cierpliwością na wspaniałym thronie.W ogniu przed młoty serce nie szwankuje,Więc jej niewolą Fortuna hołduje.Cnota w wielbłądzie, że przed swego pana,Gdy wkłada ciężar nachyla kolana,Niesie co włożą, tak Izaak świętySłuchał Abrama, by ten miał być zajęty.Zazdrość do studnie Josepha strąciła,Wiara go stamtąd wnet oswobodziła.Nie cną Zephirą z płaszcza obnażonyLubością nie jest w cnocie zwyciężony,Cnotę w ofiarę nad wielu pięknegoBog lubi, chował w czas przyszły samego,By w głodzie ojca y Egyptską ziemiężymił obficie, y Jakóba plemie.Mężną prawicą lwa Dawid silnego,Niedźwiedzia zraził y obrzyma złego,Saula zaś króla y Semeja swojąZniósł cierpliwością, acz mu biedy stroją.żelaza skorupy nie trze ciężar koła,Tak cierpliwości Joba nie zmógł zgołaDjabeł ni żona, ni też przyjaciele,Lub wszystko stracił y ucierpiał wiele.W szedziwym wieku ubóstwem strapionyTobiasz, nad to oczu pozbawiony,Stałe był cierpliw, przeto wiarą tegoPoznał, mędrkowie nie znali którego.Słoń poraniony łzy wylewa takie,Co są lekarstwem na rany wszelakie,A Stephan święty za ciężkie kamienieŁzami ubijców modli o zbawienie.W pracy, w boleści do śmierci krzyżowejPrzeżywszy, Christus nabył czci takowej:świat, grzech, śmierć, piekło przezeń zwyciężone,Imię nad wszystko jego wyniesione.