— Tak jest! — młodzieniec podszedł do biurka. — Chwileczkę, tylko poszerzę kąt obrazu, sir.
Nagle obraz zamazał się i zaczął falować. Głos oficera ciągle było słychać.
— Czy teraz lepiej, sir?
— Cholera, teraz nic nie widać!
— Nie? Proszę zaczekać, sir.
Słychać było jego przyśpieszony oddech. Nagle obraz wrócił, ale na ekranie pokazał się major, a pokój był większy.
— Kwatera Główna — zameldował się. Oficer dyżurny, major Donovan.
— Majorze — Martinez starał się opanować — byłem połączony z Fort Patton. Co się stało?
— Tak jest, sir. Sprawdzałem to. Mamy jakieś drobne zakłócenia techniczne na tym kanale. Połączymy pana jeszcze raz za chwilę.
— Więc proszę się pośpieszyć!
— Tak jest, sir! — obraz na ekranie zafalował i znikł.
— Zawołajcie mnie, kiedy wyjaśnią się te cholerne techniczne zakłócenia. Tymczasem idę do łóżka — powiedział Starzec.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
Martinez i Rexton musieli pracować całą noc, łącząc sięz innymi zagrożonymi miejscami, by przekonać się, że „techniczne usterki” zdarzają się tam nagminnie. Zadzwonili do Starca około czwartej nad ranem, a ja słyszałem wszystko przez mój osobisty nadajnik.
Zerwałem się natychmiast i poszedłem do sali konferencyjnej. Oprócz ministra bezpieczeństwa i marszałka ujrzałem jeszcze kilka innych osobistości. Po chwili w drzwiach pojawił się Prezydent w płaszczu kąpielowym, a za nim Mary. Martinez chciał zacząć mówić, Starzec powstrzymał go.
— Pokaż nam swoje plecy! — powiedział stanowczo. Prezydent spojrzał zdziwiony, a Mary dała znak, że wszystko w porządku, ale Starzec zignorował ją.
— Masz rację, Andrew — powiedział Prezydent cicho i zsunął z ramion szlafrok. Jego plecy były czyste. — Jak mogę wymagać współpracy, jeśli nie stosuję się do własnych poleceń?
Starzec chciał pomóc mu założyć szlafrok, ale Prezydent powstrzymał go. Przewiesił okrycie przez krzesło.
— Muszę nabrać nowych przyzwyczajeń. To trudne w moim wieku. No i jak panowie?
Pomyślałem, że rzeczywiście zaczynam się przyzwyczajać do widoku nagości dookoła. Tworzyliśmy osobliwą grupę.
Martinez szczupły, o ciemnej cerze, prawie koloru mahoniu. Myślę, że był półkrwi Indianinem. Rexton opalony tylko na twarzy, od szyi w dół był biały tak jak Prezydent. Na piersi wiły mu się czarne włosy. Tymczasem Prezydent i Starzec mieli siwy zarost. Mary wyglądała cudownie — idealna figura i piękne, długie nogi. Ja, no cóż, jestem raczej typem intelektualisty.
Martinez i Rexton przypinali do mapy kolorowe pinezki. Czerwone dla miejsc niebezpiecznych, zielone dla wolnych i bursztynowe dla tych, jeszcze nie rozpoznanych. Raporty wciąż nadchodziły i asystent uzupełniał dane.
Iowa była cała pokryta pinezkami. Tak samo Nowy Orlean, Kansas City. Cała północna część systemu Missouri-Missisipi od Mineapolis przez St. Paul aż do St. Louis była wyraźnie terytorium wrogów. Aż do Nowego Orleanu same czerwone szpilki, ani jednej zielonej.
Zobaczyłem jeszcze jedno takie miejsce w okolicach El Pasoi — dwa na wybrzeżu.
Prezydent obejrzał mapę spokojnie.
— Potrzebujemy pomocy Kanady i Meksyku — powiedział.
— Czy są jakieś nowe informacje? — Nic znaczącego, sir.
— Kanada i Meksyk — powtórzył Starzec poważnie — to na początek. Będziesz potrzebował poparcia całego świata.
— Rzeczywiście — dodał Rexton. — A co z Rosją? Nikt nie odpowiedział. Nikt z nas nie miał wystarczających informacji. Trzecia wojna światowa nie rozstrzygnęła problemu Rosji i chyba żadna wojna go nie rozstrzygnie. Zresztą pasożyty powinny za żelazną kurtyną czuć się jak w domu.
— Zajmiemy się tym, jeśli będzie trzeba — odrzekł Prezydent. Pokazał palcem na mapę. — Czy są jakieś niepokojące informacje z wybrzeża?
— Raczej nie — zdobył się na odpowiedź Rexton. — Wydaje mi się, że oni włączają się w bezpośrednie przekazy. Ale całą militarną komunikację przełączyłem na jeden kanał, przez stację kosmiczną Gamma.
— Dobrze… — powiedział Prezydent z namysłem. — Andrew, czy pasożyty mogą opanować stację kosmiczną?
— Skąd mogę wiedzieć? Nie wiem nawet jak zbudowane są ich statki. Możliwe, że mogliby tam dotrzeć dzięki rakietom dostawczym.
Trudno było rozstrzygnąć ten problem. Akcja z „nagimi plecami” nie dotarła do stacji kosmicznych. Pomimo że zapłaciliśmy za ich zbudowanie i utrzymujemy je, od czasu, gdy uznane zostały za terytorium Narodów Zjednoczonych, Prezydent musiał z każdym działaniem czekać na zgodę ONZ.
— Jestem prawdopodobnie jedynym tutaj człowiekiem, który zajmuje się stacjami kosmicznymi — objaśnił Rexton. — Panowie, kostium, w jaki my jesteśmy ubrani, obowiązuje również na stacjach. Ale sprawdzimy to. — Wydał rozkazy jednemu ze swoich asystentów.
— Jak wiem — wtrącił Prezydent — wszystko zaczęło się od tego lądowania. — Wskazał miejsce w Iowa.
— O ile wiemy, tak — odpowiedział Starzec.
— Ależ nie! — krzyknąłem.
Wszyscy spojrzeli na mnie, zawstydziłem się.
— Mów dalej — rozkazał Starzec.
— Były jeszcze przynajmniej trzy lądowania. Wiem, że były — zanim zostałem uwolniony.
— Czy jesteś pewien, synu? Myślałem, że wyciągnęliśmy z ciebie wszystko.
— Pewnie tak.