Читаем Władcy marionetek полностью

— Udało się pani — odezwał się jeden. — Proszę się nie gniewać, ale miała pani szczęście. Więc, teraz przerzucili się na koty? Słyszałem już o psach i koniach. Ale koty? Nie pomyślałbym, że to świństwo może być na zwyczajnym kocie. — Twarz mu się nagle zachmurzyła. — Mamy w domu kota. Będę musiał się go pozbyć. Nie przypuszczam, żeby się to podobało moim dzieciakom.

— Przykro mi — wyszeptała Mary.

— Tak, to kiepskie czasy dla wszystkich. W porządku, możecie już iść.

Ruszyliśmy w kierunku wozu.

— Chwileczkę! — zawołał za nami gliniarz i zwrócił się do kumpla. — Przecież, jeśli ona pokaże się na ulicy z tymi bandażami na plecach, zabiją ją po kilku krokach.

— To prawda — odrzekł drugi. — A przecież nie może pani tego zdjąć. Musimy dla was wykombinować wóz patrolowy.

Tak też zrobili. Musiałem słono zapłacić za wynajęcie tego grata. Ale dzięki temu udało nam się bezpiecznie dostać na miejsce. Podjechałem najpierw do wejścia, którym Mary miała dostać się do biura. Żeby uniknąć podejrzeń wsiadłem do windy z Mary i wysiadłem zanim zjechaliśmy poniżej poziomu, jaki wskazywały przyciski. Bardzo chętnie pojechałbym razem z nią, ale rozkaz Starca był dość wyraźny. Miałem też ogromną ochotę założyć z powrotem spodnie. Podczas krótkiego spaceru do wozu, pod ochroną policji pilnującej, żeby nikt nie strzelił do Mary nie przejmowałem się tym. Jednak teraz miałem wyjść nago na ulicę sam. Okazało się, że moje obawy były zupełnie nieuzasadnione. Ten krótki dystans jaki miałem do pokonania przekonał mnie, że zwyczaje dotyczące ubioru uległy radykalnej zmianie. Większość mężczyzn miała na sobie tylko przepaski na biodrach i buty. Niektórzy, tak jak ja, byli w samych butach. Jednego zapamiętałem szczególnie dobrze. Stał na rogu ulicy i przeszywał zimnym spojrzeniem każdego przechodnia. Był nagi, a w ręku trzymał wielostrzałowy karabin. Na ramieniu miał przepaskę z napisem Straż.

Zanim dostałem się do biura spotkałem jeszcze takich trzech. Czułem się bardziej bezpieczny, niosąc swoje spodnie w ręku.

Niektóre kobiety były nagie. Inne miały na sobie skąpą bieliznę, często przeźroczystą. Moim pierwszym wrażeniem było pragnienie, żeby większość z nich założyła togi. To, co widziałem, na pewno nie obudziłoby bestii w żadnym mężczyźnie. Wkrótce przestałem na to zwracać uwagę. Ludzie o brzydkich ciałach nie rzucali się w oczy bardziej niż brzydkie samochody. Wydawało się, że wszyscy na ulicy przestali zupełnie reagować na nagość. Przechodzili obok siebie bez specjalnego zainteresowania. Po chwili zauważyłem, że przestała mi także przeszkadzać moja nagość. Czułem się przeźroczysty i swobodny. W końcu ciało, to tylko ciało.

Do gabinetu Starca zostałem wpuszczony natychmiast.

— Spóźniłeś się.

— Gdzie jest Mary? — zapytałem, pomijając tę uwagę.

— Zajęli się jej poparzeniami, a poza tym dyktuje swój raport. Pokaż mi ręce.

— Dzięki, ale pokażę je lekarzowi — odpowiedziałem. Nie miałem zamiaru zdejmować rękawiczek. — Lepiej powiedz mi, co się dzieje.

— Szkoda, że przez ten cały czas nie obejrzałeś ani razu wiadomości — mruknął. — Wiedziałbyś.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY

Byłem zadowolony, że wraz z Mary nie interesowaliśmy się wiadomościami. Gdyby było inaczej, na pewno nasz cudowny miodowy miesiąc nie udałby się. Podczas, gdy obydwoje pławiliśmy się w szczęściu i rozkoszy, wojna z pasożytami została prawie przegrana. Moje podejrzenia, że te ohydne stworzenia mogą żyć na każdej części ciała człowieka okazały się słuszne. Sprawdzono to, przeprowadzając eksperymenty w zoo, zanim jeszcze Mary i ja wybraliśmy się w góry. Nie wiedziałem wtedy o tym. Przypuszczam, że Starzec już wiedział; także Prezydent i reszta rządu.

Rozkaz chodzenia z odsłoniętymi plecami zamieniono na nakaz rozebrania się do naga.

I o dziwo wszyscy zaczęli się rozbierać i to szybko. Co zadziwiające, cała sprawa była ściśle tajna, nawet kiedy doszło już do rozruchów w Scranton. Ludzie domagali się radykalnych działań ze strony rządu, który niestety ma dziwny zwyczaj traktowania społeczeństwa jako niedorozwiniętego dziecka. Decyduje się nie mówić mu o sprawach, których może mógłby nie zrozumieć. System: Nie-Martwcie-Się-My-Wiemy-Lepiej. Moim zdaniem, to bzdura, a do tego pachnie utopią.

Rozruchy w Scranton przekonały wszystkich, że pomimo nakazu odsłaniania pleców pasożyty pojawiły się także w zielonej strefie.

Trzeciego dnia naszego miodowego miesiąca miał miejsce fałszywy alarm przeciwlotniczy. Wyłączono też dopływ prądu. Ogarnęło mnie przerażenie, kiedy pomyślałem o tych wszystkich ludziach zgromadzonych w ciasnych schronach przeciwbombowych. A pośród nich ludzkie automaty, spokojnie nakładające im na ramiona pasożyty. W niektórych schronach opanowali sto procent zebranych.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Империум
Империум

Империя не заканчиваются в один момент, сразу становясь историей – ведь она существуют не только в пространстве, но и во времени. А иногда сразу в нескольких временах и пространствах одновременно… Кто знает, предопределена судьба державы или ее можно переписать? И не охраняет ли стараниями кремлевских умельцев сама резиденция императоров своих августейших обитателей – помимо лейб-гвардии и тайной полиции? А как изменится судьба всей Земли, если в разгар мировой войны, которая могла уничтожить три европейских империи, русский государь и немецкий кайзер договорятся решить дело честным рыцарским поединком?Всё это и многое другое – на страницах антологии «Империум», включающей в себя произведения популярных писателей-фантастов, таких как ОЛЕГ ДИВОВ и РОМАН ЗЛОТНИКОВ, известных ученых и публицистов. Каждый читатель найдет для себя в этом сборнике историю по душе… Представлены самые разные варианты непредсказуемого, но возможного развития событий при четком соблюдении исторического антуража.«Книга позволяет живо представить ключевые моменты Истории, когда в действие вступают иные судьбоносные правила, а не те повседневные к которым мы привыкли».Российская газета«Меняются времена, оружие, техника, а люди и их подлинные идеалы остаются прежними».Афиша Mail.ru

Алекс Бертран Громов , Владимир Германович Васильев , Евгений Николаевич Гаркушев , Кит Ломер , Ольга Шатохина

Фантастика / Научная Фантастика
Наваждение
Наваждение

Мы не одни во Вселенной — в этом пришлось убедиться Георгию Волкову во время предыдущего опасного расследования.Он получает свое первое задание в новой роли. Теперь ему придется забыть свою прежнюю жизнь, свое прежнее имя. Отныне он — агент Вольфрам. Агент секретной службы, созданной под покровительством таинственных Смотрителей, самой загадочной и могущественной инопланетной расы.Но во Вселенной есть и множество других цивилизаций, преследующих свои цели в отношении землян. Чем им приглянулась наша планета? Что им нужно от нас? Они следят за людьми с древних времен — те, кого мы когда-то считали богами. Те, перед кем мы трепетали и кому поклонялись. Имя им — Легион…

Андрей Борисович Бурцев , Андрей Бурцев , Кирилл Юрченко

Фантастика / Детективная фантастика / Космическая фантастика / Научная Фантастика
Пленники зимы
Пленники зимы

Для конкурса "Триммера" главы все слиты, Пока не прогонят, комменты открыты. Прошу не молчать, – отмечайте визиты, Мой труд вы прочли. Отписались? Мы квиты! Шутка, конечно. Только читать лучше по-главно (я продолжаю работу по вычитке, только ћчищуЋ в главах: шестьсот кило текста долго грузится). Кроме того, в единый блок не вошли ћКомментарииЋ. А это уже не шутки!:( Очень краткое содержание и обоснование соответствия романа теме конкурса 'Великая цепь событий'. Книга о любви. О жизни. О 'простых' людях, которые при ближайшем рассмотрении оказались совсем не так просты, как им самим того бы хотелось. А ещё про то, как водителю грузовика, собирающему молоко по хуторам и сёлам, пришлось спасать человечество. И ситуация сложилась так, что кроме него спасать нашу расу оказалось некому. А сам он СМОГ лишь потому что когда-то подвёз 'не того' пасажира. 'Оплата за проезд' http://zhurnal.lib.ru/editors/j/jacenko_w_w/oplata_za_proezd.shtml оказалась одним из звеньев Великой Цепи, из раза в раз спасающей население нашей планеты от истребления льдами. Он был шофёром, исследователем, администратором и командиром. Но судьбе этого было мало. Он стал героем и вершителем. Это он доопределил наши конечные пункты 'рай' и 'ад'. То, ради чего, собственно, 'посев людей' и был когда-то затеян. 'Случайностей нет', – полагают герои романа. Всё, что с нами происходит 'почему-то' и 'для чего-то'. Наше прошлое и будущее – причудливое переплетение причинно-следственных связей, которые позволят нам однажды уцелеть в настоящем. Но если 'всё предопределено и наперёд задано', то от нас ничего не зависит? Зависит. Мы в любом случае исполним предначертанное. Но весь вопрос в том, КАК мы это сделаем. Приятного чтения.

Владимир Валериевич Яценко , Владимир Яценко

Фантастика / Научная Фантастика